Ciąg dalszy
- Ja pierdziele. – obudziłem się na kanapie w salonie i
zobaczyłem jednym słowem rozgardiasz. –
Haha. Normalka. – mruknąłem do siebie pod nosem. – Wstawać śpiochy! –
krzyknąłem do towarzystwa.
- Co? – wykukał zaspany Tom.
- No wstawać! O cholera! Zapomniałem o Nathanie! – zerwałem
się z kanapy i pobiegłem do schowka. Młody, może i słodziutko sobie spał, ale
czekała go nieprzyjemna rozmówka.
- Te wstawaj, debilu! Mamy do pogadania.
- Ey! Cicho, ja tu śpię i może nie krzycz, bo mnie łeb napierdziela.
- Nie ma, skończyło
się. Chce ci coś powiedzieć!
- Co? Oby coś ważnego… i możesz tak nie krzyczeć.
- Ty się ciesz, że masz dziewczynę tylko dla siebie!
- Ta jasne… chyba już mnie nie chce…
- Pewnie słyszałeś, że Alek chciał ją wykorzystać… a ona
przywaliła mu butem, to dlaczego zerwałeś z nią?
- Że co?
- Yy… uciekła mu…
- Co?
- Co taki zdziwiony?
- Ja Pier*ole! Ja jej nie wierzyłem!
- Ja pierdziele… Czyli to przez ciebie tak się załamała…
- Muszę do niej zadzwonić, przeprosić, chciałbym pojechać do
niej już, teraz, zaraz…
- Nie możesz… musisz
poczekać jeszcze z dobry miesiąc, aż będzie przerwa po koncertach…
- Jest jeszcze tydzień przerwy. – powiedział Nathan.
-No może i tak, ale nie opłaca się lecieć.
Nathan chodził po pokoju z głową spuszczoną na dół.
- Jest coś, przez co boję się, że nie przyjmie moich
przeprosin…
- No co ty… - wzruszył ramionami Jay.
- Nie, na serio… Z tego co pamiętam kręciła się koło mnie
jakaś laska…
- No. Sam widziałem. – pokręcił głową Tom.
- Chyba się z nią całowałem, nie pamiętam, czy było coś
więcej czy nie… Jasna cholera, co ja narobiłem!
- Chyba nie było nic więcej, bo od razu jak do was
podeszliśmy zanieśliśmy cie do schowka.
- Chłopie, masz przerąbane. – zaśmiał się Jay, ale bez
przesady.
- Wiem, kurna, może lepiej żeby się nie dowiedziała…
- Zachowajmy to w tajemnicy. – dodał Max.
- To dobry pomysł. – powiedział Nathan, trochę
przestraszony.
Rose
Nie mogę nadal tego przeżyć. Ani Bella się nie odezwała.
Straciłam właśnie to, co kochałam najbardziej. Całe moje życie zmieniło sens.
Bez Nathana… po prostu nie umiem, no. Ja pierdziele… czemu zawsze mi się to
przytrafia? Inni żyją długo i szczęśliwie, aby ja… aby mnie Bóg karze.
Przez cały dzień siedziałam w moim pokoju, sam na sam. Nic
nie jadałam nawet, zresztą nie byłam w
stanie nic przełknąć.
Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Z początku myślałam, że
Bella albo Laura. Grubo się myliłam. Faktycznie, słyszałam dzwonek, ale nie
wiedziałam, że to on…
- Cześć. – powiedział Alek.
- Wynoś się stąd gnoju rąbany! Nie chce cie więcej widzieć!
Życie mi spieprzyłeś. Całe!
- Rose, ja naprawdę nie wiedziałem co ja robię… - podszedł
do mnie i złapał mnie za ramiona, tak, że niby miałam go wysłuchać do końca…
- Spierdzielaj! Puść mnie!
- Błagam, wysłuchaj mnie kochanie… - prosił chłopak.
- Jakie „kochanie”?! Co za debil.
- Proszę cie. Usiądź.
- To ja tu chyba żądzę!
- Dobra, ale chce ci tylko wszystko wyjaśnić, jak to zrobię
to już mnie nie zobaczysz.
- Dobra, trzymam cie za słowo, śmieciu. – może przesadzałam,
mówiąc tak do najlepszego przyjaciela, ale nie mogłam z nim dłużej wytrzymać.
Tyle kłopotów mam przez niego.
- Rozumiem, jak bardzo mnie nienawidzisz, ale czemu aż tak?
Przecież podobno uciekłaś, z tego co opowiadał mi Robert…
- No bo uciekłam!
- Zrozum to było niechcący!
- A jakbyś mi dziecko zrobił, to by było chcący? –
powiedziałam. –Boże, nie wyobrażam sobie
mieć z nim dziecka… - pomyślałam na głos.
- Przepraszam,
wybaczysz mi?
- CO!
- Proszę!
- Jak naprawisz mój związek, to proszę bardzo…
- Ale co?
- Przez ciebie debilu Nathan ze mną zerwał!
- Naprawdę?
- Nie, rzucił mnie dla Madonny …
- No dobra… ale po co? On z tobą zerwał, to znaczy, że nie
było mu z tobą dobrze…
-Yhym… na pewno…
nadal go kocham i nie mogę przestać o nim myśleć.
- Wybaczysz mi kiedyś? Never say never…
- Oczywiście, że nigdy! A teraz żegnam!
- Pamiętaj, jak będziesz czegoś potrzebować, dzwoń. Jestem
do twoich usług.
- Na pewno nie. Nara.- wypchnęłam go za drzwi i zaczęłam
znowu płakać, a wtedy usłyszałam dzwonek w telefonie. To Nathan.
- Tak słucham? – nie miałam sił już mówić.
- Rose? Przepraszam cie kochanie…
- Kochasz mnie?
- Tak! Przepraszam, że wtedy się rozłączyłem. Siva mi
wszystko wytłumaczył. Mam nadzieje, że ma guza?
-Nie wiem ,ale dostał z koturna. – nareszcie uśmiechnęłam
się, zaśmiałam.
-To dobrze, bo jak zobaczę go przy najbliższej okazji straci życie.
- Dobrze, dobrze już nie przesadzaj.
- Nie przesadzam.
- Czemu mi nie uwierzyłeś, tylko dopiero Sivie? Nie ufasz mi
prawda?
- Nie. Rose kochanie, ufam ci. Po prostu jak już usłyszałem,
że Alek… pomyślałem ,że wolisz jego…
- Nathan! Alek się już dla mnie nie liczy! Jesteś tylko ty!
Rozumiesz?
- Tak.
- Kocham cie, Nathan!
- Ja ciebie bardziej, tylko powiedz, że wybaczasz mi…
- Wybaczam ci kochanie.
- Kocham cie. Chce być z tobą szczery.
- Wczoraj była ta impreza…
- Tak?
- Tańczyłem z jedną laską, lekko ją pocałowałem… -
powiedział przerażonym głosem.
- Co?! – serce o mało nie stanęło mi w miejscu.
- To był tylko całus, byłem wkurzony, dziewczyna to
wykorzystała…
- I co ja mam niby teraz zrobić? – łzy już raz któryś
napłynęły mi do oczu.
- Rose. Ja naprawdę nie wiedziałem co robię. Przepraszam
cie. Obiecuje ci, nic więc nie było.
- Nathan, ja cie kocham. Nie wyobrażam sobie żyć bez ciebie.
Jesteś dla mnie wszystkim. Nie wiem, czy ty czujesz do mnie to samo.
- Oczywiście, że tak! Nie umiem tego opisać nawet. Kocham
cie, słyszysz! Kocham cie z całych sił.
- Kocham cie. Teraz wybacz, ale musze to wszystko
przemyśleć.
Tak bardzo go kocham.
Nie mogłam po prostu dłużej z nim rozmawiać. Musiałam się
rozłączyć. Szybko potem wyłączyłam telefon, żeby mieć spokój.
Nathan
Kurna. Zdecydowałem się jednak powiedzieć prawdę. A miałem
nic nie mówić. Znowu wszystko spieprzyłem.
- Boże, dopomóż mi! – krzyknąłem na głos. – Muszę coś
wymyślić.
- Czego się tak drzesz?! – krzyknął Tom zza drzwi mojego
pokoju.
- Spadaj!
Wziąłem do ręki niewielką torbę. Zacząłem pakować najpotrzebniejsze
rzeczy - parę ciuchów i takie tam drobiazgi. I szybciej się sprężę
tym szybciej dam dotrę. Nie czułem nawet, że mam kaca. Miałem teraz ważniejsze
rzeczy na głowie. Z pokoju wybiegłem ja poparzony.
- A ty gdzie? – zapytał Siva.
- Do Gloucester.
- Po co?
- Nie mogę odwiedzić rodzinki kochanej?
-No możesz…
- Nie wiem kiedy wrócę.
- Spoko.
- Nara.
- Cześć.
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Po drodze wybrałem
numer do Belli.
- Cześć tu Nathan.
- Chłopie, musisz uwierzyć w to, że Rose z nim nie spała…
- To już wiem. Teraz musze poprosić cie o coś innego. Taka
mała przysługa.
- No.
- Jadę do Polski. Nie wiem czy dotrę sam…
- Oczywiście, będę czekać na lotnisku. O której?
- Zadzwonię ci, jak wylecę z Anglii.
- Dobra. To pa.
- Cześć.
Jedno już załatwione. Właściwie to drugie też. Byłem już na
terenie lotniska. Teraz tylko dopchać się po bilet.
Rose
Coś mnie natchnęło, żeby wejść na FB. Tak zrobiłam. Wtedy
zobaczyłam te wpisy:
(tytuł)
„„Ostatnia” imprezka u The Wanted”
Chłopacy musieli świetnie się bawić.
„Czy to dziewczyna
Nathana?”
Na zdjęciu były głównie dwie postacie: Nathan z ładną laską.
Rzeczywiście, ledwo co musnął jej usta. Obejmował ją delikatnie w pasie, może
nie tak jak mnie, ale obejmował. Może wkurzyłam się, ale chciałam mu
przebaczyć. Za mocno darzyłam go uczuciem.
Musze wyjść na świeże powietrze. To mi dobrze zrobi. Ochłonę
trochę przynajmniej i przemyślę kilka spraw.
Poszłam do mojego ulubionego miejsca – parku. Tam się dobrze
czuje.
-Hej. A ty gdzie? – zobaczyłam Bellę.
- Hej. Do ciebie właśnie szłam. – uśmiechnęła się.
- Ja właśnie chciałam na trochę wybyć do parku.
- Mogę z tobą?
- Skoro już tu jesteś…
- Dzięki.
Ruszyłyśmy w stronę parku. Tylko chwila drogi.
- Wiesz co? Dzisiaj dzwonił do mnie Nathan.
- I jak?
- Powiedział, że już
wszystko wie, tylko że całował się z jedną laską…
- Oj.
- No właśnie… Co mam teraz zrobić?
- Ja by mu wybaczyła… Powiedział ci prawdę, mało który by
tak postąpił.
- Chyba masz rację. Wybaczam mu! Dzwonię do niego.
- Nie!
- Czemu?
- To znaczy – nie. Zaczekaj jeden dzień chociaż. Niech się
trochę pomęczy.
- Ehh… no dobra.
Może nawet miała rację. Warto było go trochę postraszyć,
skoro tak mu na nie zależy.
- Tak słucham. – Bella odebrała swoją komórkę. – Tak
wcześnie?! - … - Dobra, niech ci będzie.
- … - To do jutra.
- Kto to był? – spytałam zaciekawiona.
- Koleżanka.
- Co „tak wcześnie”?
- Chce ze mną na zakupy pojechać.
- Aha… - chciałam już
poruszyć temat, w którym zabrałaby mnie ze sobą.
- Nie, nie możesz. Musze jej doradzić w sprawie faceta.
- Łe no. Szkoda. – dlaczego
ja zawsze jestem taka przewidywalna.
_________________________________________________
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Miu Bry -to dla Niej wstałam o piątej i dodałam ten rozdział ;p i prosze Cie nie uduszaj, potem nie rozszarpuj, nie zakop, nie odkop,nie zaszywuj i znow nie rozszarpaj...<pliss> xD
Dedyk także dla:
edussss
Sykesówna ♥
i♥ nathan
Daria Miczke
Nadia Kowalska
LiNkA oj, nie wiesz jak ja cie lofciam... :D
Indica jakby sie zgodził do może dać parę lekcji Wiktorii ;]
Natalia Gos
Dziękuje Wam, że ciągle komentujecie :****
_________________________________________________
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Miu Bry -to dla Niej wstałam o piątej i dodałam ten rozdział ;p i prosze Cie nie uduszaj, potem nie rozszarpuj, nie zakop, nie odkop,nie zaszywuj i znow nie rozszarpaj...<pliss> xD
Dedyk także dla:
edussss
Sykesówna ♥
i♥ nathan
Daria Miczke
Nadia Kowalska
LiNkA oj, nie wiesz jak ja cie lofciam... :D
Indica jakby sie zgodził do może dać parę lekcji Wiktorii ;]
Natalia Gos
Dziękuje Wam, że ciągle komentujecie :****
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńuff .
OdpowiedzUsuńcałe szczęście ; )
wiesz co zaczynam coraz bardziej lubić Bellę ;P
dawaj szybko nexta ;D
czekam <3
Yeah!
OdpowiedzUsuńWrócili wrócili do siebie!
To teraz tak:
Dzięki za dedyk, next'a chce jak najszybciej, jużteraz szybko!
I weny, weny weny! Proszę!
Rozdział jest F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y!
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że Nathan to już chyba jest stałym pasażerem linii lotniczych ;D
Już się nie mogę doczekać ich spotkania!
Szybciutko dodaj nowy rozdział! Proszę
Ale i tak to ja cię lofciam bardziej!
Weny kochana
Huehuehue ;D Nie martw sie nie udusze Cie potem nie rozszarpie, nie zakopie, nie odkopie i tak wkolko i wkolko ;P
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,ze nie wstalam o 5, ale budzika nue wlaczylam xD
Rozdzial cudowny ^^ I Rose wybaczyla Nathanowi, a Nathan uwierzyl Rose! :D Yeah! Yeah! Yeah! Nawet nie wiesz jak ja sie ciesze xD
Pisaj nexta ^^ I nawet nie koncz mi tego opowiadania, bo moja obietnica co do uduszenia cie, zostanie zlamana xD Pisz jak najwiecek czesci ^^
Czekam na nexta ;D Weny ;* I dziekuje za dedyka ;3
Umcy umcy cacy rozdział:*
OdpowiedzUsuńEyy do Belli dzwoniła koleżanka co oznacza jedno;Nathan zmienił płeć!!!!!
Jak to jest możlewie?
Oii dobra koniec muego tozmyślania.
Aha i dobrze że Rose tej szmacie Alkowi nie wybaczyła.
Ciam,ciaram,ciam czekam na nexta i fenyy życzem.
Juuupii!
OdpowiedzUsuńExtremalny rozdział!
Kocham to opowiadanie, kocham ciebie, kocham twoją szlachtę i kocham Rose!
Nie wybaczyła Alkowi!
Ohh, Nath szybko przyjeżdżaj, do tej Polski!
A jeśli ma szybko przyjeżdżać no to szybko nowego rozdziała chcę!
Next'a zatem szybciutko! 8)
I wenki, wenki i wenki!
Pozdrawiam
Nadia ^^