Chłopcom zostały już tylko 4 dni w Polsce.
Anka miała być w moim domu o 10.00, a jeszcze wcześniej
powiadomiłam Jay’a, żeby się przygotował. Tego się nie spodziewałam – szybko
ogarnął się i wyszedł w kierunku, w którym szła Anka.
- Patrzcie! – zawołałam pozostałych, żeby wyjrzeli przez
okno.
- Nie no! – krzyknął Tom. – Czy ja dobrze widzę?
- No, Jay idzie po dziewczynę! – zaśmiał się Nathan.
Kilkanaście minut później byli już z nami.
- To co pokarzesz mi te zdjęcia? – zapytała Anka.
- Fakt. Już się robi. – podłączyłam aparat do telewizora.
Niektórzy oglądali je po raz drugi i wcale nie narzekali na
nudę.
- Super! – rzuciła Anka. – Ale się pozmieniało, dawno tam
nie byłam.
- No trochę, nawet… - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę pograć sobie w siatę.-
zaśmiała się Laura.
- Dobry pomysł. – przyznał Tom. W tym samym momencie
odwiedzili nas Bella i Seev.
- Teraz będzie po równo. – powiedział Jay.
- To idziemy. – Laura poprowadziła wszystkich na boisko.
- Kto z kim? – zapytał Tom.
- To może podzielmy się na pary? – zaproponowała Bella.
- Pasuje. To my będziemy z Rose i Nathanem. – poinformował
Tom.
- Okej. – powiedzieliśmy razem.
Gra zaczęła się. Na początku, na prowadzeniu była przeciwna
grupa, ale z czasem udało nam się to zmienić .
-Jest! – krzyknęła Laura, kiedy było 25 do 20. – Mamy seta! –
przybiła każdemu po kolei „piątkę”.
- Pierwszy set jest wasz, ale drugi na pewno będzie dla nas.
– powiedziała Bella i wyciągnęła język na Laurę.
- Naprawdę?! Zobaczymy. – zrobiła złowrogi uśmieszek. –
Zróbmy naradę.
- Dobra. -Każda grupa obczaiła, co mają robić.
Rzeczywiście, w
drugiej połowie meczu szło im lepiej, jednak Laura wkurzyła się i nie chciała
do tego dopuścić. Szliśmy łeb w łeb. Ostatnie pięć punktów. Najpierw serwował
Nathan. Udało mu się zdobyć 3 punkty, ale za czwartym razem przejęli piłkę.
Laura nie dała za wygraną. Była jej kolej serwowania, dzieliły ją tylko 3
punkty. Ale jak im nawbijała…
- Cholera! – krzyknęła Bella.
- Haha! I co? A nie mówiłam, że wygramy… - powiedziała
dumnie Laura. Podczas gdy kuzynki się kłóciły mi robiło się coraz słabiej…
Nie wiedziałam co się stało. Kiedy się ocknęłam leżałam już
na skórzanej sofie w salonie.
- Rose, słyszysz mnie? – spytał Nathan.
- Tak, co się dzieje? – spytałam oszołomiona.
- Zemdlałaś na boisku, Nathan z Tomem zanieśli cię do
domu. – powiedziała przestraszona Laura.
- Coś ty? – nie mogłam uwierzyć, w to co mówią.
- Tak, naprawdę. – powiedział Nathan i podał mi szklankę
wody.
- Dziękuje. – odpowiedziałam i od razu przyłożyłam szklankę
do ust.
- Może to przez
słońce? – rzuciła Bella.
- Może za dużo wysiłku naraz… - ciągnęła Anka.
- Pewnie tak… - odpowiedziałam szybko. – lekarz kazał mi się
nie przemęczać.
- Już dobrze się czujesz? – spytali.
- Tak.
- Nie możemy cie tak przemęczać… - powiedział Nathan.
- Po prostu słonce mi nie służy…
- Ty już się nie wymiguj. – rzucił stanowczym głosem Tom.
- Racja. – poparła go Laura.
- No dobra, ale mam nadzieje, że nie dzwoniłaś do mojej
mamy…
- No patrz… Zapomniałam. – zrobiła krzywą minę. - To teraz
zostajemy w domu.
- NIE! Przecież nie będziecie cały czas ze mną…
- Jak nie, musimy ci pomóc.
- Nie! Bo się na was obrażę! I nie będę chciała, żebyście
już przyjeżdżali… - powiedziałam stanowczo.
- Czemu mi to robisz?! – powiedział Nathan. – Nie chcesz,
żebym tu przyjeżdżał?
- Nie że nie chce, tylko nie chce wam odbierać wakacji…
zadzwonię po Alka, to ze mną posiedzi…
- Nie wolisz mojego towarzystwa? – zapytał.
- Już ci coś mówiłam…
- Dobra, to idziemy, bo to uparte jak osioł jest… -
powiedziała Bella.
- No nareszcie!
- Ja się stąd nigdzie nie ruszam.
- O… to niech chociaż Nathan zostanie, żebyś była pod czyjąś
opieką.
- Idźcie już! – popędzałam ich.
Nareszcie poszli. Moim zdaniem wybrali się nad jezioro.
Nathan został razem ze mną, chociaż tego nie chciałam.
- Dlaczego nie chciałaś ze mną zostać? – zapytał prawie
oburzony.
- Nie że nie chciałam tylko nie chciałam zabierać ci
wakacji, kiedy jest taka fajna pogoda za oknem. I chcesz tak siedzieć w domu?
- Z tobą jak najbardziej. – uśmiechnął się.
- Jesteś pewien? – zapytałam z uśmiechem.
- Oczywiście! – powiedział chłopak i przytulił się lekko do
mnie.
Poszliśmy do mojego pokoju i gadaliśmy o tym, co lubię robić
najbardziej.
- Mogę? – zapytał i spojrzał na keyboard.
- Tak, jak najbardziej. – uśmiechnęłam się.
Najpierw zagrał „Glad you came”, a potem „Warzone”.
- Super! – pochwaliłam go i zaczęłam klaskać.
-Dziękuje, dziękuje. – dziękował „publiczności” jakby grał w
jakiejś operze.
- Teraz ty mi coś zagraj… - poprosił.
- Czy myślisz, że to dobry pomysł? Ja przy tobie
wymiękam.
-Co ty mówisz?! – podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i
zaprowadził do klawiszy.
Zagrałam dla niego kawałek piosenki ze „Zmierzchu”- BellaLullaby Carter’a Burwell’a.(To takie marzenie, żeby umieć to zagrać ;P)
- I ty mówisz, że przy mnie wymiękasz?!
- No tak…
- Chyba na odwrót!
- Ta… jasne…
- Przecież to było jednym słowem… piękne!
- Uwielbiam tą piosenkę… ale coś mi nie poszło…
- E tam… bo ci uwierzę…
Dalej tak się spieraliśmy. Zagraliśmy mnóstwo piosenek. To
były naprawdę piękne chwile.
Tymczasem u reszty
- Chyba czas już się zbierać. – zaczęła Bella.
- No, masz rację. – przyznała Anka.
- A gdzie Laura? – zapytał zdenerwowany Tom.
- Właśnie… - wszyscy zaczęli się rozglądać po brzegu
jeziora.
- Widzę ją! Już idzie. – rzucił Jay i wskazał na nią palcem.
Ponieważ było na „plaży” dużo ludzi, trochę zajęło Laurze
przyjście do pozostałych. Wtedy dziewczyna, zaczęła się wydzierać.
- Pomocy! – Tom odwrócił się w jej stronę, bo poznał jej
głos i zobaczył, że ktoś ją napadł. Chłopak biegiem rzucił się w te pędy.
Szybko, był już przy niej.
- Zostaw ją i jej torbę! – krzyknął po angielsku, czego nie
rozumiał złodziej. Dalej gnębił dziewczynę, a wtedy Tom zaczął się z nim bić. Złodziej
szybko poddał się.
- Nic ci nie jest? – zapytał zdenerwowany chłopak.
- Nie. – powiedziała przestraszona Laura.
- Co się stało? – zapytały wystraszone dziewczyny, które
wraz z swoimi chłopakami pobiegły za Tomem.
- Chciał porwać mi torebkę… - zaczęła zadyszanym i
wystraszonym głosem Laura.
- I pomyśleć, że to w naszej okolicy… - przestraszyła się
Anka.
- Lepiej zbierajmy się do domu. – dodała Bella.
- To może my już pójdziemy. – Jay złapał za rękę Ankę. – Nie
chce, żeby sama szła. Później do was dołączę.
- To my pójdziemy z wami. – rzucił Siva.
- Dobra to już idźcie. – powiedział Tom, ciągle tuląc Laurę
do siebie. – Będziemy za tobą czekać koło domu Anki. – powiedział do
Jay’a.
***
- Oo… to chyba oni. – powiedział Nathan, kiedy rozległ się
dźwięk zamykanych drzwi. Szybko zbiegliśmy na dół. Kiedy zobaczyłam Laurę całą
przestraszoną, tulącą się do Toma, spytałam się.
- Co się stało?
- Napadli na Laurę. – oznajmił Jay.
- Co?!
- Naprawdę… - powiedziała biedna kuzynka. – ale dzięki
Tomowi nic mi nie ukradli.
- Musiałem cie obronić. – pocieszył ją chłopak.
- Szczęście, że tak się stało, niż inaczej. – powiedział
Nathan.
____________________________________________
Buźki dla Was, za tak miłe komentarze! ;**********
Kocham Was! :D
Dedyk dla:
Daria Miczke
Miu Bry
edussss
LiNkA
Indica
Wasze komentarze są boskie xD
____________________________________________
Buźki dla Was, za tak miłe komentarze! ;**********
Kocham Was! :D
Dedyk dla:
Daria Miczke
Miu Bry
edussss
LiNkA
Indica
Wasze komentarze są boskie xD
napad?
OdpowiedzUsuńtego się nie podziewałam xD
nie no kocham twoje opowiadania <3
dawaj szybko następny rozdział bo umrę ;]
a nie chcesz mieć mnie na sumieniu ;P
Jacie! Jak to napad? :o nie spodziewalam sie tego :o
OdpowiedzUsuńrozdzial boski ;D pisz nexta ;3 weny ;*
Dziekuje za dedykt ^^
Napad? Ojej, nie chciałabym być na jej miejscu. Chociaż jakby się tak zastanowić, to może, bo nie codziennie można zostać uratowaną przed niebezpieczeństwem przez taką gwiazdę
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały. Jejku powtarzam się. W każdym komentarzu to piszę, no ale jak inaczej można pisać o Twoich wspaniałych rozdziałach?
Czekam na kolejny rozdział!
Dziękuję za dedyk :*
Weny kochana
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na 21 !!!!!!
Kurcze Rose zemdlała a na Laurę napadli!
Uppss!
Dobrze, że nic im się nie stało.
Czekam na next
Weny kochana ;]
KOLEJNA CO LUDZI STRASZY!
OdpowiedzUsuńZałóżmy klub"my straszymy ludzi" zakład, że będzie tam ze 100 osób?
Ja myślałam, bzdura ja nie myślę, że ona tam nie wiem była bita cieli ją wykożystać, a oni napadli na jej torebkę o.O
Zajebioha! A co do Rose to było straszne! Dwa razy mnie wystraszyłaś!
Życzę weny! Pozdrawiam
Indica
Dlaczego wszyscy piszą takie zajebiste rozdziały, a ja nie? :/
OdpowiedzUsuńTwój to cudo :3
Wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego, ale nie wyrabiam ze wszystkimi blogami -.-
DAWAJ MI TU NEXTA BO JA CZEKAM. :D
Wenyy ;***