czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 18


- Jak dobrze być w domu. – ucieszyłam się.
- Może coś zjesz? – zaproponowała mama.
- Chętnie.
- Daj. Zaniosę ci tą torbę do pokoju. – powiedział Nathan.
- Dziękuje. – podałam mu bagaż i poszedł na górę. – Jak się dogadujecie?
- Z Nathanem? – rzuciła mama.
- No.
- No tak niecałkiem. Laura robi jako tłumacz. – zaśmiała się. – Ale mimo to całkiem miły z niego chłopak, tak jak reszta.
- Tak… Szkoda, że nie poznałaś Maxa. Ale na pewno będzie jeszcze okazja.
- Na pewno. A co do nocowania Nathana w twoim pokoju… Wtedy też z tobą już spał? – powiedziała niskim tonem mama.
- Tak... Ale nic nie zaszło. – dodałam szybko.
- Mam nadzieje.
- Możesz być pewna na sto procent. Po prostu nie mógł się wyspać z Jay’em, bo za mocno chrapał. – uśmiechnęłam się.
- To dobrze.
  Mój chłopak był już na dole.  Czekał za mną, aż skończę śniadanie, potem mieliśmy dojść do reszty, która bawiła się w ogrodzie.
- Dziękuje. Kanapki pyszne, nie tak  jak w szpitalu. – pochwaliłam mamę.
- Dobrze, że ci smakują. – uśmiechnęła się mama.
- To możemy już iść. – powiedziałam do Nathana  i złapałam go za rękę, żeby nie stracić równowagi, bo jeszcze trochę bolała mnie lewa noga. Dotarliśmy już do altanki.
- Ooo… już jesteście. – ucieszyła się Laura. – Rose?!
- Co się stało? – zaniepokoił się Nathan.
- Strasznie wybielałaś?!(Tekst dziadka xD)
- O kurczę, rzeczywiście. – oglądnęłam się od stóp do głowy.
- Co jest?! – denerwował się Nath, ponieważ nas nie rozumiał, a Bella cały czas śmiała się.
- Nie nic, zupełnie nic. – pocieszyłam go i uśmiechnęłam się.
- Musimy się poopalać. – dodała kuzynka.
- Dobrze się składa, bo muszę jak na razie za dużo się nie przemęczać.
- Chłopcy? Idziecie z nami nad jezioro? – zapytała Bella.
- Chętnie! – krzyknęli Siva i Tom.
- Jeszcze tam nie byliśmy. – dodał z uśmiechem Nathan.
- To dalej! Na co czekamy. – ucieszyła się Laura.
Zawitaliśmy na  chwilę do mieszkania, aby przebrać się w stroje kąpielowe i spakować coś, co może być niezbędne nad wodą.
Dotarliśmy na miejsce trochę zmęczeni, bo całą drogę oświetlały nas promienie słońca. Ja się cieszyłam, już połowę leżakowania miałam za sobą. Chłopacy szybko wskoczyli do wody, za to my rozłożyłyśmy koce przy brzegu i zaczęłyśmy smarować się mleczkiem.
- To może najpierw ciebie nasmarujemy? – uśmiechnęła się Anka. – Będziesz miała więcej czasu na złapanie promieni.
- Okej.
Po kilku minutach mogłam już swobodnie wypoczywać. Następna w kolejce była Bella. Podczas gdy dziewczyny rozmazywały krem na ciele kuzynki przyszli do nas chłopacy.
- Może posmarować ci plecy? – zapytał się Laury Tom.
- Jeżeli chcesz. – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Może też cię nasmarować? – spytał mój chłopak.
- Dziewczyny już o to zadbały.
- Czyli się spóźniłem? – powiedział Nath i przysiadł obok mnie.
- Parę minut. – popatrzyłam na niego z uśmiechem na twarzy.
- Ja chyba też się spóźniłem… - dodał rozżalony Siva.
- Yy… Tak. – zaśmiała się Bella.
- Ale ja raczej nie! – uradował się Jay. – Pomóc ci?
- Bardzo chętnie. – rozweseliła się Anka.
Około godziny gadaliśmy i podziwialiśmy piękny krajobraz, rozlegający się od brzegu jeziora do styku lądu i nieba.  Chłopacy oczywiście nie umieli tak długo wysiedzieć na miejscu.
Po chwili byłam już metr nad ziemią, tak jak inne dziewczyny. Kiedy grupa The Wanted biegła prosto do jeziora, krzyczałyśmy w niebogłosy i na wszelki wypadek złapałam Nathana najmocniej jak się da, żeby nie wrzucił mnie wody (strasznie bałam się skakać do wody, ale pływać jako tako umiałam). Już poczułam ciepła wodę. Chłopak ostrożnie ściągnął mnie na nie tak głęboką powierzchnię jeziora. Dostałam przy tym mocnego całusa.
Pryskaliśmy się wodą, dziewczyny na chłopaków. Wiadomo przecież, kto był bardziej mokry.
Po mokrej przygodzie postanowiliśmy trochę popływać przed wyjściem z jeziora.
- Pogramy w siatkę? – zapytała Laura. – trochę znudziło mi się już w tej wodzie…
- Dobry pomysł. – pochwalił Laurę Jay.
- To ja sobie popatrzę na was. – uśmiechnęłam się.
- Dotrzymam ci towarzystwa. – powiedział Nathan.
- Nie trzeba… Chyba, że jesteś zmęczony pływaniem.
- Nie nie. Nie chce żebyś sama siedziała.
- Przecież będę na was patrzeć.
- Oj tam, oj tam. – uśmiechnął się i szybko zajęliśmy miejsca na piasku, przy rozłożonej siatce.

- Kto rozpoczyna? – zapytała Bella.
- No jasne, że wy. – powiedział Siva.

Gra się rozpoczęła. Razem z Nathanem sędziowaliśmy.
- Może przejdziemy się jutro gdzieś razem, bez nich. – wskazał palcem na 2 drużyny i uśmiechnął się.
- Dobrze, czemu nie. – powiadomiłam go. – Gdzie chcesz się wybrać?
- Ty coś wymyśl. Nie jestem za bardzo obeznany w tej miejscowości.
- Okej. To jutro się dowiesz. Zrobię ci małą niespodziankę. – spojrzałam się na niego.
- Już nie mogę się doczekać. – uśmiechnął się.
- Nie masz nic przeciwko, że… zaprosiłam Alka do mnie dzisiaj? Nie wiedziałam wtedy, że przyjedziecie…
- To twój gość więc na co mam być zły?
- No nie wiem, tak się pytam.
- Ey! Sędzia! No dalej licz te punkty, a nie sobie gawędzisz! – krzyknął Tom.
- No dobra, dobra. Ile jest? – zapytał Nath.
- Nie wiesz?! – zapytały wkurzone dziewczyny.
- Siedem do pięciu dla chłopaków. – szepnęłam mu do ucha. Miałam podzielną uwagę, więc kiedy rozmawiałam z moim chłopakiem starałam się liczyć punkty.
- 7:5! – krzyknął Nathan.
- To chyba my mamy pięć. – dodała Laura.
- Yy… tak, tak…! – odpowiedział Nathan. – Dziękuje. – szepnął mi do ucha, a przy tym dał mi buziaka w policzek.
- Nie ma za co. – uśmiechnęłam się.
O 18.00 zbieraliśmy się powoli do domu. Spakowaliśmy nasze manatki i ruszyliśmy w drogę.
W domu czekała nas w jadalni, zapewne pyszna kolacja, uszykowana przez mamę.
- No nareszcie jesteście! – ucieszyła się mama. – Siadajcie, bo zaraz wam wystygnie.
- Dobrze, już już.
Usiedliśmy przy  12-osobowym stole. Na pewno gościom z Anglii chciała pochwalić się Polską kuchnią, dlatego był bigos ( był on pyszny w wykonaniu mamy), dodatkowo krokiety.
Wtedy zobaczyłam, że Nathan wyciąga mały notesik.
- Py…sna kola…cia. – wybąkał po polsku chłopak. Bella zaczęła się śmiać, razem z resztą.
- Dziękuje. – powiedziała uśmiechnięta mama. 
- Oj… coś ci nie idzie po Polsku… - zaśmiał się Tom.
- Hahaha… bardzo śmieszne. – zawstydził się Nath. – Jeszcze trochę i pójdzie mi lepiej.
- Jak dla mnie poradził sobie świetnie. – pochwaliłam ukochanego.
- Chociaż ty mnie rozumiesz. – uśmiechnął się.
Chłopacy także próbowali powiedzieć coś w moim języku. Laura nauczyła Toma – „Kocham Cię”. Bella też powiedziała kilka słów Sivie, a Jay słysząc je też próbował coś wygęgać.
Po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
- To pewnie Alek. Pójdę otworzyć. – wstałam z miejsca i pomaszerowałam do drzwi.
- Cześć! Jak fajnie, że przyszedłeś! Wejdź. – powiedziałam.
- Cześć, cześć. Nie przeszkadzam? – zapytał.
- Nie skąd. – poszliśmy do salonu gdzie wszyscy już się znajdowali.
- Cześć. – krzyknęli.
- Hejka. – odpowiedział Alek.
Postanowiliśmy obejrzeć film. Chłopacy włączyli mocną komedie – Super ważka. Laliśmy się cały seans. Nawet Alkowi dopisywał niezły humor, żartował, śmiał się razem z chłopakami. Pomyślałam sobie, nareszcie się dogadują, może nawet zaprzyjaźnią się? Oby tak, będzie mi o wiele lepiej…

_______________________________________________
I jest kolejny... Teraz rozdziały na tym blogu mogą pojawiać się częściej. ;) 
No, trochę Nathan sobie po polsku powiedział... Heh. :D 
Dedyk dla osób, które zostawiły komentarz pod ostatnim rozdziałem. 

5 komentarzy:

  1. świetne <3
    naucz ich więcej po polsku ;]
    proszę ;)
    i jak mają się pojawiać rozdziały częściej to dawaj teraz zaraz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! Wspaniały!
    Czekam na następny rozdział!
    Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!
    Coś tam powiedział... heh ;)
    Dziękuję za dedyk ^^
    Czekam na next
    I weny kochana ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie komentowałam ostatnio. Zajebioha. Czekam na nexta! Pozdrawiam i życzę weny, żeby i ciebie matka boska wenowska napadła xD
    Indica

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozwaliłaś mnie tym : "... a Jay słysząc je też próbował coś wygęgać." :D
    Rozdział super ^^
    Czekam na next no i dzięki za dedyk :)

    OdpowiedzUsuń