niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 17


Nudy jak  zwykle. Wzięłam do ręki czasopismo, które zostawiła mi Laura. Była to jakaś gazeta na temat plotek o gwiazdach. Niezbyt mnie to kręci, ale żeby zabić nudy, można zrobić wiele.
Do pokoju weszła pielęgniarka, a za nią lekarz, który na czas pobytu w szpitalu był moim, jakby to powiedzieć „opiekunem”. Siostra zmieniła mi bandaż, który zdobił moje czoło i przyniosła mi coś do jedzenia. Kiedy spoglądała na moją ranę na czole, trochę się przestraszyłam, bo miała niewesołą minę.
- Okaleczenie bardzo ładnie się goi, właściwie to nawet nie musisz już mieć żadnego opatrunku na głowie.  – powiedziała pielęgniarka.
- To fajnie, a jak ktoś mnie odwiedzi to się nie przestraszy? – zażartowałam.
- Nie powinien. – zaśmiała się lekko.
- Wszystko goi się pomyślnie, więc jutro postaramy się, abyś opuściła szpital. – powiadomił mnie doktor.
- Naprawdę?! Wypisuje mnie pan? – radośnie wykrzyknęłam.
- Raczej tak. – uśmiechnął się lekarz.
- Dziękuje.
Chwilę później do pokoju zawitali rodzice. 
- Cześć. Jak się czujesz skarbie? – zapytała mama.
- Cześć. Już dobrze. Moglibyście przywieźć mi na jutro jakieś rzeczy?
- Po co ci? – zdziwił się tata.
- Bo jutro mnie wypisują.
- Naprawdę, to fajnie.
- Cieszę się. – powiedziała uradowana mama. – A co konkretnie ci przywieść?
- A… - machnęłam ręką. -  Znajdziesz coś w szafie. 
- Dobrze. – uśmiechnęła się.
-  To ja pójdę spytać się lekarza, czy to prawda. – zażartował tata.
- Tato…
 - Dobrze, już idę. – uśmiechnęłam się do niego, a on wyszedł.
- To jak tata wróci to będziemy się powoli zbierać, bo będę musiała trochę dom uprzątnąć.
- Aż tak źle?
- Chyba nie…
*
- Dzień dobry. – przywitał się Alek zza drzwi.
- Dzień dobry. – odpowiedziała mu mama.
- Cześć. – ucieszyłam się.
- Jak się czujesz?
- A dobrze, jutro mnie wypisują.
- Oo… to fajnie. – uśmiechnął się.
- To ja już pójdę. – powiadomiła nas mama. – Trzymajcie się pa. – przytuliła mnie i poszła.
- Dowidzenia.  –pożegnał się Alek. - To przyjechać jutro do ciebie?
- Nie musisz. Jak chcesz to możesz pod wieczór do mnie wpaść, ale już się nie fatyguj z tym szpitalem.
- Dobra. To wpadnę do ciebie. – uśmiechnął się. – A może chcesz coś z bufetu?
- Nie, dziękuje. Mam tu już chyba wszystko.
Przez następne kilka godzin opowiadał mi co ciekawego wydarzyło się w naszej małej miejscowości.
 *
- Hej. – powiedziały Bella i Laura.
- Cześć. – odpowiedzieliśmy.
- Przyprowadziłyśmy ci kilku gości. – uśmiechnęły się, a potem do pokoju weszła grupa The Wanted, jednak bez Maxa.
- Cześć. – przywitali się radośnie chłopacy. Nath szybko podszedł do mnie, trzymając w ręku pluszowego misia.
Wewnątrz, trząsały mną emocje, tak bardzo się ucieszyłam, że przyjechali, specjalnie do mnie. No ale chciałam ich trochę zaskoczyć…
Kiedy Nath chciał mnie przytulić, ja specjalnie odsunęłam się, choć tak naprawdę właśnie tego mi brakowało.
- Dziewczyny… Kto to jest? – udałam zaskoczoną i wskazałam na chłopaków.
- Rose, co ty, nie wiesz kim oni są? – zdziwiła się Laura i podeszła bliżej mnie.
-Rose, co jest? – zmartwił się biedny Nath.
- Kim ty jesteś?
- Skarbie nie pamiętasz mnie?
Czy ja dobrze słyszę, czy powiedział do mnie „skarbie”?  
- Jakoś nie… Możecie mi to wszystko wytłumaczyć?!
Wszyscy stali z wielkim zdziwieniem na buźkach.
- Ja… ja jestem twoim chłopakiem przecież… - wystraszył się. Już nie mogłam tłumić w sobie tej radości.
- No jakbym mogła nie wiedzieć! – wykrzyknęłam i szybko przytuliłam się do kochasia. Hyhy.
- O co tu chodzi?! – nie wytrzymał Tom.
- Sorka. Żartowałam! – zaśmiałam się, a reszta za mną.  - Jak się cieszę, że was widzę! – wykrzyknęłam z radości i jeszcze mocnej przytuliłam Nathana.
-Proszę cie… Już więcej nie rób mi tego… - „złapał” się za serce. – Wystraszyłaś mnie! – zaśmiał się.
- Dziękuje za „skarbie”. – powiedziałam mu na ucho. On ucałował mój policzek.
-  Proszę, to dla ciebie.
- Oo… Dziękuje, jaki słodki…! – powiedziałam a na twarzy chłopka zagościł mój ulubiony uśmiech.  
- Jak się czujesz, kochanie?
-A… już wystarczająco dobrze.  Jutro opuszczam szpital!
- To dobrze się złożyło, że przyjechaliśmy. – dodał Tom.
- A co u was?  -zapytałam zaciekawiona.
- U nas… Dobrze. – powiedział Jay.
- Dobrze, że mieliśmy okazję przyjechać tak szybko do Polski! – ucieszył się Siva i objął Bellę w pasie, jedną ręką.
- To ja już zmykam. – powiedział Alek. – Na razie.
- Czemu… zostań jeszcze chwilkę. – rzuciłam.
- Nie, nie będę przeszkadzał, niedługo i tak idę z chłopakami na boisko.
- Aaa… To do jutra.
- Cześć. – powiedziała reszta.
-Zaczekaj! – krzyknął Nathan. – Mogę z tobą chwile porozmawiać na osobności?
- No dobra.
Dwoje chłopaków wyszło na korytarz. Wszyscy zastanawiali się po co mój chłopak chciał pogadać z Alkiem NA OSOBNOŚCI.


Na korytarzu

- Bella mówiła mi, że to ty byłeś z Rosalie podczas jej wypadku... – powiedział Nathan.
- No tak…  - jęknął Alek.
- Możesz mi dokładnie powiedzieć, co się tam stało.  
- Poszedłem kupić bilety do kina, a Rose stała przed budynkiem…  Powiedziała, że zobaczyła jakąś piękną sukienkę i chciała przejść na drugą stronę…
- Sukienka tak na nią działa? – zdziwił się Nathan.
- Nie wiem… - bąknął Alek. – Mówiła, że oglądała się zanim przeszła, a potem usłyszała głośny pisk opon…  Ja rzeczywiście też to usłyszałem i szybko, jak to było możliwe wyszedłem na zewnątrz, zobaczyć co się stało… Zobaczyłem jak Rose leży na jezdni nieprzytomna… ktoś z przechodni zadzwonił po pogotowie, byłem, mocno przestraszony, ale na szczęście, że samochód zdążyć mimowolnie hamować, wtedy Rose mogłaby być w ciężkim stanie… a tak ma tylko parę siniaków i lekko przeciętą głowę…
- O kurcze. – westchnął Nath. – Możliwe, że jak bym ją zobaczył to też bym się przeraził.
- Nie mogłem sobie tego wybaczyć, ale Rose ciągle mówi, że to nie jest moja wina.
- Chyba ma rację… - powiedział smutno Nathan. – Jak mogłeś ją powstrzymać.
-Jakby poszła ze mną…
- Dobra, dziękuje ci chociaż za to że jesteś z nią kiedy nas nie ma.
- Nie ma za co. To mój obowiązek.
- Ale nie chce też, żeby stale za nią łaził. Szkoda tylko, że nikt mi nic nie powiedział, że idziecie razem do kina. – powiedział lekko wkurzony Nathan.
- Ale to był przyjacielski wypad do kina. Chciałem po prostu, żeby nie była taka smutna… Dobra, z resztą co ci się mam tłumaczyć… Na razie…
- No… Na razie.

***


Po rozmowie Nathan pojawił się w „moim pokoju”.
- Coś się stało? – zapytałam. Jego wyraz twarzy był mało przekonujący.
- Nie nic, Alek wyjaśnił mi jak tu trafiłaś… - szybko usiadł koło mnie na szpitalnym łóżku. Tom postanowił zmienić temat .
- Inaczej wyglądasz od ostatniego razu. – uśmiechnął się do mnie.
- Kiedyś trzeba coś zmienić. – zaśmiałam się.
- Tom? – zapytał Siva. – Może też chcesz zmienić wygląd?
- NIE. DZIĘKUJE. – oburzył się Tom.
- Może chcesz zobaczyć, jak Nathan przez ostatnie kilka tygodni się zachowywał? – zaśmiał się Jay.
- Nagrywałeś mnie? -  spytał zaskoczony chłopak. – I ja tego nie zauważyłem?
- Nie ma co robić, więc chętnie oglądnę. – uśmiechnęłam się do mojego chłopaka.
- Masz. – podał mi swojego iPod’a i zaczęłam oglądać upamiętnione przez Jay’a sceny.
Jeden filmik opowiadał o spotkaniu chłopaków. Wszyscy popijali piwo. Reszta opowiadała sobie kawały, śmiała się. Na twarzy Nathana tylko raz po raz pojawiał się uśmiech. Nie wiedziałam, że chłopaki też tak mogą przeżywać. Oglądając filmik, zerkałam na mojego ukochanego, trochę się zawstydził.
Po małym „seansie” oddałam telefon Jay’owi i z całych sił uściskałam Nathana.
- Dobrze, że znowu tu jesteś. – szepnęłam mu do ucha i lekko łzy napłynęły mi do oczu, ale na szczęście się nie popłakałam jak to miałam w zwyczaju.
- Tak. – odpowiedział. – Tylko szkoda, że w tym budynku…
- Już jutro wieczorem mnie tu nie będzie. – pocieszyłam go. W tym samym momencie pozostała grupka rzuciła się na nas. Zrobiliśmy niezłą „kanapkę”. Tak bardzo byłam szczęśliwa z ich przyjazdu. Z Nathanem moje życie nabierało większego sensu.
– Dobra, może wystarczy tych uścisków! Nie mogę oddychać! – natychmiast odeszli ode mnie.
- Przepraszamy… - powiedziała Bella. – Nic ci nie jest?
- Nie, na szczęście nie. – zażartowałam.
- Ale przynajmniej było miło. – ucieszył się Tom.
- Ciekawe co by na to lekarz… - zaśmiała się Laura.
- Pewnie by się cieszył. – rzucił radośnie Jay.
-Może oglądniemy film na laptopie? – zaproponowałam.
- Czemu nie. – powiedział Nathan.
Nasze szpitalne kino rozpoczęło się. W pokoju były tylko trzy krzesła. Nathan został na swoim miejscu, czyli cały czas obok mnie. Reszta chłopców zajęła krzesła, a dziewczyny wskoczyły obok nas.

Nastała godzina 18.00. Moi znajomi musieli się powoli zbierać.
-Gdzie nocujecie? – zapytałam.
- Nie wiesz? – zapytał Jay.
- U ciebie. – powiedział Tom.
- Moja mama wie?
- Tak. Dzwoniłam do niej już wcześniej. – dodała Bella.
- To fajnie. – ucieszyłam się. – Aaaa… to dlatego mówiła że musi posprzątać…
- Nie potrzebnie. – zaśmiał się Tom.
- To my już będziemy się zbierać. – poinformowała Bella.
- To ja może zostanę. – powiedział Nath.
- I gdzie się tu chcesz wyspać??? Nie ma mowy. Jedziesz z nimi.
 -Nie.
- Nathan, nie wygłupiaj się, słyszysz co Rose mówi? – Laura postanowiła mi pomóc.
- Okej. – powiedział trochę z krzywą miną.- To pa. Do jutra. – powiedział chłopak i pocałował mnie.
- Cześć. – pożegnali mnie wszyscy.
- Pa. – odpowiedziałam. 
____________________________________________
Wreszcie coś o chłopakach nie... :D
No... : )
To zachęcam do pisania tym słodkich komentarzy co mnie rozweselają :] 
Dziękuje Wam za to i dedyk dla wszystkich czytających to opowiadanie. 

Właśnie siedzę tak teraz i myślę, czy uda mi się zrealizować pewien plan... ;p 

A... jakby ktoś był chętny to tu znajdziecie moje nowe opowiadanie.

4 komentarze:

  1. genialne ;]
    pisz szybko następny rozdział <3
    jaki plan ?
    chcę wiedzieć!!
    ... wiesz,że ja i tak prędzej czy później się dowiem xD

    OdpowiedzUsuń
  2. super, natka... heh ;]
    Next
    Weny, kochana ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. No no ^^
    Super rozdział <3
    Czekam na koleeeejny :))
    Weny ;**


    Wpadnij też do mnie :)) http://zacnethewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej .. co to ma być? Znaczy rozdział fajny ale w rozdziale 16 jeszcze nie była w szpitalu.. Eee nie rozumiem!

    OdpowiedzUsuń