Nudy jak zwykle.
Wzięłam do ręki czasopismo, które zostawiła mi Laura. Była to jakaś gazeta na
temat plotek o gwiazdach. Niezbyt mnie to kręci, ale żeby zabić nudy, można
zrobić wiele.
Do pokoju weszła pielęgniarka, a za nią lekarz, który na
czas pobytu w szpitalu był moim, jakby to powiedzieć „opiekunem”. Siostra
zmieniła mi bandaż, który zdobił moje czoło i przyniosła mi coś do jedzenia.
Kiedy spoglądała na moją ranę na czole, trochę się przestraszyłam, bo miała
niewesołą minę.
- Okaleczenie bardzo ładnie się goi, właściwie to nawet nie
musisz już mieć żadnego opatrunku na głowie.
– powiedziała pielęgniarka.
- To fajnie, a jak ktoś mnie odwiedzi to się nie
przestraszy? – zażartowałam.
- Nie powinien. – zaśmiała się lekko.
- Wszystko goi się pomyślnie, więc jutro postaramy się, abyś
opuściła szpital. – powiadomił mnie doktor.
- Naprawdę?! Wypisuje mnie pan? – radośnie wykrzyknęłam.
- Raczej tak. – uśmiechnął się lekarz.
- Dziękuje.
Chwilę później do pokoju zawitali rodzice.
Chwilę później do pokoju zawitali rodzice.
- Cześć. Jak się czujesz skarbie? – zapytała mama.
- Cześć. Już dobrze. Moglibyście przywieźć mi na jutro
jakieś rzeczy?
- Po co ci? – zdziwił się tata.
- Bo jutro mnie wypisują.
- Naprawdę, to fajnie.
- Cieszę się. – powiedziała uradowana mama. – A co
konkretnie ci przywieść?
- A… - machnęłam ręką. -
Znajdziesz coś w szafie.
- Dobrze. – uśmiechnęła się.
- To ja pójdę spytać
się lekarza, czy to prawda. – zażartował tata.
- Tato…
- Dobrze, już idę. –
uśmiechnęłam się do niego, a on wyszedł.
- To jak tata wróci to będziemy się powoli zbierać, bo będę
musiała trochę dom uprzątnąć.
- Aż tak źle?
- Chyba nie…
*
- Dzień dobry. – przywitał się Alek zza drzwi.
- Dzień dobry. – odpowiedziała mu mama.
- Cześć. – ucieszyłam się.
- Jak się czujesz?
- A dobrze, jutro mnie wypisują.
- Oo… to fajnie. – uśmiechnął się.
- To ja już pójdę. – powiadomiła nas mama. – Trzymajcie się
pa. – przytuliła mnie i poszła.
- Dowidzenia.
–pożegnał się Alek. - To przyjechać jutro do ciebie?
- Nie musisz. Jak chcesz to możesz pod wieczór do mnie
wpaść, ale już się nie fatyguj z tym szpitalem.
- Dobra. To wpadnę do ciebie. – uśmiechnął się. – A może
chcesz coś z bufetu?
- Nie, dziękuje. Mam tu już chyba wszystko.
Przez następne kilka godzin opowiadał mi co ciekawego
wydarzyło się w naszej małej miejscowości.
*
- Hej. – powiedziały Bella i Laura.
- Cześć. – odpowiedzieliśmy.
- Przyprowadziłyśmy ci kilku gości. – uśmiechnęły się, a
potem do pokoju weszła grupa The Wanted, jednak bez Maxa.
- Cześć. – przywitali się radośnie chłopacy. Nath szybko
podszedł do mnie, trzymając w ręku pluszowego misia.
Wewnątrz, trząsały mną emocje, tak bardzo się ucieszyłam, że
przyjechali, specjalnie do mnie. No ale chciałam ich trochę zaskoczyć…
Kiedy Nath chciał mnie przytulić, ja specjalnie odsunęłam
się, choć tak naprawdę właśnie tego mi brakowało.
- Dziewczyny… Kto to jest? – udałam zaskoczoną i wskazałam
na chłopaków.
- Rose, co ty, nie wiesz kim oni są? – zdziwiła się Laura i
podeszła bliżej mnie.
-Rose, co jest? – zmartwił się biedny Nath.
- Kim ty jesteś?
- Skarbie nie pamiętasz mnie?
Czy ja dobrze słyszę, czy powiedział do mnie „skarbie”?
- Jakoś nie… Możecie mi to wszystko wytłumaczyć?!
Wszyscy stali z wielkim zdziwieniem na buźkach.
- Ja… ja jestem twoim chłopakiem przecież… - wystraszył się.
Już nie mogłam tłumić w sobie tej radości.
- No jakbym mogła nie wiedzieć! – wykrzyknęłam i szybko
przytuliłam się do kochasia. Hyhy.
- O co tu chodzi?! – nie wytrzymał Tom.
- Sorka. Żartowałam! – zaśmiałam się, a reszta za mną. - Jak się cieszę, że was widzę! – wykrzyknęłam
z radości i jeszcze mocnej przytuliłam Nathana.
-Proszę cie… Już więcej nie rób mi tego… - „złapał” się za serce.
– Wystraszyłaś mnie! – zaśmiał się.
- Dziękuje za „skarbie”. – powiedziałam mu na ucho. On
ucałował mój policzek.
- Proszę, to dla
ciebie.
- Oo… Dziękuje, jaki słodki…! – powiedziałam a na twarzy
chłopka zagościł mój ulubiony uśmiech.
- Jak się czujesz, kochanie?
-A… już wystarczająco dobrze. Jutro opuszczam szpital!
- To dobrze się złożyło, że przyjechaliśmy. – dodał Tom.
- A co u was?
-zapytałam zaciekawiona.
- U nas… Dobrze. – powiedział Jay.
- Dobrze, że mieliśmy okazję przyjechać tak szybko do
Polski! – ucieszył się Siva i objął Bellę w pasie, jedną ręką.
- To ja już zmykam. – powiedział Alek. – Na razie.
- Czemu… zostań jeszcze chwilkę. – rzuciłam.
- Nie, nie będę przeszkadzał, niedługo i tak idę z
chłopakami na boisko.
- Aaa… To do jutra.
- Cześć. – powiedziała reszta.
-Zaczekaj! – krzyknął Nathan. – Mogę z tobą chwile
porozmawiać na osobności?
- No dobra.
Dwoje chłopaków wyszło na korytarz. Wszyscy zastanawiali się
po co mój chłopak chciał pogadać z Alkiem NA OSOBNOŚCI.
Na korytarzu
- Bella mówiła mi, że to ty byłeś z Rosalie podczas jej
wypadku... – powiedział Nathan.
- No tak… - jęknął
Alek.
- Możesz mi dokładnie powiedzieć, co się tam stało.
- Poszedłem kupić bilety do kina, a Rose stała przed
budynkiem… Powiedziała, że zobaczyła
jakąś piękną sukienkę i chciała przejść na drugą stronę…
- Sukienka tak na nią działa? – zdziwił się Nathan.
- Nie wiem… - bąknął Alek. – Mówiła, że oglądała się zanim
przeszła, a potem usłyszała głośny pisk opon…
Ja rzeczywiście też to usłyszałem i szybko, jak to było możliwe
wyszedłem na zewnątrz, zobaczyć co się stało… Zobaczyłem jak Rose leży na
jezdni nieprzytomna… ktoś z przechodni zadzwonił po pogotowie, byłem, mocno
przestraszony, ale na szczęście, że samochód zdążyć mimowolnie hamować, wtedy
Rose mogłaby być w ciężkim stanie… a tak ma tylko parę siniaków i lekko
przeciętą głowę…
- O kurcze. – westchnął Nath. – Możliwe, że jak bym ją
zobaczył to też bym się przeraził.
- Nie mogłem sobie tego wybaczyć, ale Rose ciągle mówi, że
to nie jest moja wina.
- Chyba ma rację… - powiedział smutno Nathan. – Jak mogłeś
ją powstrzymać.
-Jakby poszła ze mną…
- Dobra, dziękuje ci chociaż za to że jesteś z nią kiedy nas
nie ma.
- Nie ma za co. To mój obowiązek.
- Ale nie chce też, żeby stale za nią łaził. Szkoda tylko,
że nikt mi nic nie powiedział, że idziecie razem do kina. – powiedział lekko
wkurzony Nathan.
- Ale to był przyjacielski wypad do kina. Chciałem po
prostu, żeby nie była taka smutna… Dobra, z resztą co ci się mam tłumaczyć… Na
razie…
- No… Na razie.
***
Po rozmowie Nathan pojawił się w „moim pokoju”.
- Coś się stało? – zapytałam. Jego wyraz twarzy był mało przekonujący.
- Nie nic, Alek wyjaśnił mi jak tu trafiłaś… - szybko usiadł
koło mnie na szpitalnym łóżku. Tom postanowił zmienić temat .
- Inaczej wyglądasz od ostatniego razu. – uśmiechnął się do
mnie.
- Kiedyś trzeba coś zmienić. – zaśmiałam się.
- Tom? – zapytał Siva. – Może też chcesz zmienić wygląd?
- NIE. DZIĘKUJE. – oburzył się Tom.
- Może chcesz zobaczyć, jak Nathan przez ostatnie kilka
tygodni się zachowywał? – zaśmiał się Jay.
- Nagrywałeś mnie? -
spytał zaskoczony chłopak. – I ja tego nie zauważyłem?
- Nie ma co robić, więc chętnie oglądnę. – uśmiechnęłam się
do mojego chłopaka.
- Masz. – podał mi swojego iPod’a i zaczęłam oglądać
upamiętnione przez Jay’a sceny.
Jeden filmik opowiadał o spotkaniu chłopaków. Wszyscy
popijali piwo. Reszta opowiadała sobie kawały, śmiała się. Na twarzy Nathana
tylko raz po raz pojawiał się uśmiech. Nie wiedziałam, że chłopaki też tak mogą
przeżywać. Oglądając filmik, zerkałam na mojego ukochanego, trochę się
zawstydził.
Po małym „seansie” oddałam telefon Jay’owi i z całych sił
uściskałam Nathana.
- Dobrze, że znowu tu jesteś. – szepnęłam mu do ucha i lekko
łzy napłynęły mi do oczu, ale na szczęście się nie popłakałam jak to miałam w
zwyczaju.
- Tak. – odpowiedział. – Tylko szkoda, że w tym budynku…
- Już jutro wieczorem mnie tu nie będzie. – pocieszyłam go.
W tym samym momencie pozostała grupka rzuciła się na nas. Zrobiliśmy niezłą
„kanapkę”. Tak bardzo byłam szczęśliwa z ich przyjazdu. Z Nathanem moje życie
nabierało większego sensu.
– Dobra, może wystarczy tych uścisków! Nie mogę oddychać! –
natychmiast odeszli ode mnie.
- Przepraszamy… - powiedziała Bella. – Nic ci nie jest?
- Nie, na szczęście nie. – zażartowałam.
- Ale przynajmniej było miło. – ucieszył się Tom.
- Ciekawe co by na to lekarz… - zaśmiała się Laura.
- Pewnie by się cieszył. – rzucił radośnie Jay.
-Może oglądniemy film na laptopie? – zaproponowałam.
- Czemu nie. – powiedział Nathan.
Nasze szpitalne kino rozpoczęło się. W pokoju były tylko
trzy krzesła. Nathan został na swoim miejscu, czyli cały czas obok mnie. Reszta
chłopców zajęła krzesła, a dziewczyny wskoczyły obok nas.
Nastała godzina 18.00. Moi znajomi musieli się powoli
zbierać.
-Gdzie nocujecie? – zapytałam.
- Nie wiesz? – zapytał Jay.
- U ciebie. – powiedział Tom.
- Moja mama wie?
- Tak. Dzwoniłam do niej już wcześniej. – dodała Bella.
- To fajnie. – ucieszyłam się. – Aaaa… to dlatego mówiła że
musi posprzątać…
- Nie potrzebnie. – zaśmiał się Tom.
- To my już będziemy się zbierać. – poinformowała Bella.
- To ja może zostanę. – powiedział Nath.
- I gdzie się tu chcesz wyspać??? Nie ma mowy. Jedziesz z
nimi.
-Nie.
- Nathan, nie wygłupiaj się, słyszysz co Rose mówi? – Laura postanowiła
mi pomóc.
- Okej. – powiedział trochę z krzywą miną.- To pa. Do jutra.
– powiedział chłopak i pocałował mnie.
- Cześć. – pożegnali mnie wszyscy.
- Pa. – odpowiedziałam.
____________________________________________
Wreszcie coś o chłopakach nie... :D
No... : )
To zachęcam do pisania tym słodkich komentarzy co mnie rozweselają :]
Dziękuje Wam za to i dedyk dla wszystkich czytających to opowiadanie.
Właśnie siedzę tak teraz i myślę, czy uda mi się zrealizować pewien plan... ;p
A... jakby ktoś był chętny to tu znajdziecie moje nowe opowiadanie.
genialne ;]
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny rozdział <3
jaki plan ?
chcę wiedzieć!!
... wiesz,że ja i tak prędzej czy później się dowiem xD
super, natka... heh ;]
OdpowiedzUsuńNext
Weny, kochana ;]
No no ^^
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
Czekam na koleeeejny :))
Weny ;**
Wpadnij też do mnie :)) http://zacnethewanted.blogspot.com/
Ej .. co to ma być? Znaczy rozdział fajny ale w rozdziale 16 jeszcze nie była w szpitalu.. Eee nie rozumiem!
OdpowiedzUsuń