Kilka dni później
Dzisiaj, wyjątkowo wstałam o 10.00, bo zawsze budziłam się
wcześniej. Poszłam przebrać piżamę, na krótkie, jeansowe spodenki, zieloną bokserkę i sandały na koturnie. Pobiegłam szybko do kuchni zrobić sobie
kanapki, żeby nie być głodna kiedy wyjdę gdzieś z Alkiem. Za Chiny nie chciał
mi powiedzieć gdzie.
Parę minut potem był już pod moim domem. Poszliśmy na
autobus, aby dojechać do pobliskiego miasta.
Powiedział mi tylko tyle, że najpierw musimy kupić bilety,
żeby nam nie wykupili, a potem pójdziemy do fajnego miejsca.
Kiedy dotarliśmy pod budynek, Alek wszedł do niego, a ja
zostałam na zewnątrz. Ujrzałam na przeciwko kina sklep z odzieżą a w nim piękną pomarańczową sukienkę. No śliczna. Po prostu musiałam ją mieć. Postanowiłam, że zaglądnę tam na chwilę, zobaczyć ile ta sukienka kosztuje. Rozejrzałam się na dwie
strony, czy nie jedzie samochód. W końcu weszłam na jezdnię, wpatrzona w „moje
marzenie”.
Usłyszałam tylko mocny pisk opon oraz ludzi, którzy na coś
krzyczeli. Nic nie widziałam. Myślałam, że to tylko dziwny sen, przecież często
miałam takie.
Obudziłam się w pokoju, ale nie swoim, w szpitalu. Wszystko
mnie bolało. To było straszne. Przy moim szpitalnym łóżku zobaczyłam Alka oraz
rodziców.
- Coś cię boli? – spytała przerażona mama.
- Wszystko. – wyjęczałam z wielkim bólem. – Ale co w ogóle
się stało?
- Nie pamiętasz? Podobno wpadłaś pod samochód.
- Ja nie chciałem. Ja przepraszam… - wyjąkał Alek, któremu
na twarzy brakowało uśmiechu z pięknymi dołeczkami w policzkach.
- To nie twoja wina. – cicho krzyknęłam.
- Tak, Rose ma racje. Dobrze, że nic ci się nie stało… - powiedział
tata.
- Gdzie moja komórka? Muszę zadzwonić do Nathana! – siałam
wokół siebie panikę.
- Zaraz przyjadą tu
Bella i Anka. Na pewno już do niego zadzwoniły. – rzuciła mama.
Tymczasem u Belli
- Nath? To ty? – wykrzyknęła przerażona Bella.
- Tak. Coś się stało? – zdziwił się Nathan, że dzwoniła do
niego kuzynka jego dziewczyny.
- Rose jest w szpitalu!
- Co?! – chłopak stracił ochotę do rozmowy.
- Miała wypadek. – powiedziała Bella. Chwilę potrwało, zanim
chłopak się odezwał.
- Ale jak?!
- Samochód ją potrącił… - szepnęła do słuchawki dziewczyna.
- Będę jak najszybciej. – powiedział Nathan i rozłączył się.
- Halo? Nath? – Bella zrozumiała o co chodziło chłopakowi.
***
W tym samym czasie, co rodzice musieli iść już do pracy,
odwiedziły mnie dziewczyny.
- Hej. Jak się czujesz?
- zapytała Anka.
- Jakoś wszystko mnie boli… - wyjąkałam, próbując się przy
tym uśmiechnąć, ale nic z tego.
- Dobrze, że nic poważnego się nie stało… - powiedziała
Bella.
- Dzwoniłaś może do Nathana? – spytałam przewrażliwiona.
- Yyy… tak. - rzuciła. – Powiedział, że nie długo tu
będzie…
- Przyjedzie? Specjalnie dla mnie? Kurczę, może to nie był
najlepszy pomysł, żeby do niego dzwonić, teraz niepotrzebnie będzie się
martwił… Może pokrzyżowałam mu jakieś
plany…- jęknęłam.
- Ja myślę, że to dobrze ci zrobi, a przy okazji Siva na
pewno też wpadnie. – pomyślała kuzynka.
- Aha. – położyłam głowę na poduszce, widząc że Alek nieciekawie wygląda.
- Nie musisz tu być. Widzę, że jesteś zmęczony, jedź już do
domu i odpocznij. – powiedziałam ochrypłym głosem.
- Nie, ja muszę zostać tu z tobą. – podszedł do mnie i
poprawił mi poduszkę.
- Zaraz zjawi się tu też Laura. – powiadomiła mnie Anka.
- To fajnie. Strasznie się za nią stęskniłam… - miałam tak
mało siły, że natychmiastowo zamknęłam powieki.
Kiedy się obudziłam, siedziała przy mnie Laura.
- Cześć .- powiedziała i przytuliła mnie lekko.
- Hej. – odpowiedziałam.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej, ale i tak wszystko mnie boli…
- Niedługo przestanie. – zapewniła mnie. Wtedy pokazałam jej
wszystkie siniaki. – Oj. Trochę tego
jest. – uśmiechnęła się. – A głowa cię boli?
- Nie a czemu? -
uśmiechnęłam się.
- Bo masz rozciętą… - wyciągnęła z torebki lusterko, moja
twarz odbiła się o małą powierzchnię lusterka.
- Oh. – zdziwiłam się. – Dobrze, że nie musiałam tego
oglądać, bo na pewno bym zemdlała. –
lekko się uśmiechnęłam.
O niczym innym nie gadali, jak o moim wypadku. Podczas tej
rozmowy przypomniałam sobie już najważniejsze szczegóły.
- Czekajcie.
- Co? – wystraszył się Alek.
- Właśnie sobie coś przypomniałam. Pamiętam jak czekałam za
tobą pod kinem i wtedy zobaczyłam po drugiej stronie piękną sukienkę, taką pomarańczową no i nie mogłam się jej oprzeć
i postanowiłam zajrzeć do tego sklepu i
wtedy usłyszałam pisk opon.
- No tak, sukienka mówisz? – zaśmiała się Laura.
- No, była taka piękna… - jęknęłam.
- Hehe. - zaśmiała się Anka.
- Odpocznij, bo widzę, że jesteś zmęczona. – powiedziała
Bella.
- Chyba masz rację. Przyniesiecie mi jakieś ciuchy z domu,
gdybym miała wyjść i może jakieś gazety…
- Jak na razie nigdzie się stąd nie ruszasz. –
potwierdziła Laura. – Ale gazety mogę ci
przynieść.
- Dobra. Dziękuje za to, że wszyscy tu jesteście. – powoli obróciłam się na drugi bok i zasnęłam.
_________________________________________________________________
No dobra, postanowiłam napisać. :D Pomyślałam, że tydzień to co dla niektórych za długo ;p hehe xD
Proszem, to dla wszystkich czytających. ;******
PS: Nie umiem zbytnio opisywać takich sytuacji, więc jak coś będzie niejasno opisane to piszcie w komciach. Może się czegoś nauczę. ;p
Nathan przyjeżdżaj
OdpowiedzUsuńświetny rozdział żoneczko!!!
pisz mi tu szybko następny !!!!!
no tydzień to by było zdecydowanie za długo ;]
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że przyjadą ;)
ale kto by mógł to wiedzieć jak nie ja! heh xD
dawaj nexta, dawaj!
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńWg mnie wypadek opisałaś idealnie! Więc się niczym nie martw
Jak fajnie, że Nathan przyjedzie, szkoda tylko, że z takiej okazji
Czekam na kolejny rozdział!
Weny kochana