środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 15



Kilka dni później

Dzisiaj, wyjątkowo wstałam o 10.00, bo zawsze budziłam się wcześniej. Poszłam przebrać piżamę, na krótkie, jeansowe spodenki, zieloną bokserkę i sandały na koturnie. Pobiegłam szybko do kuchni zrobić sobie kanapki, żeby nie być głodna kiedy wyjdę gdzieś z Alkiem. Za Chiny nie chciał mi powiedzieć gdzie.
Parę minut potem był już pod moim domem. Poszliśmy na autobus, aby dojechać do pobliskiego miasta.
Powiedział mi tylko tyle, że najpierw musimy kupić bilety, żeby nam nie wykupili, a potem pójdziemy do fajnego miejsca.
Kiedy dotarliśmy pod budynek, Alek wszedł do niego, a ja zostałam na zewnątrz. Ujrzałam na przeciwko kina sklep z odzieżą a w nim piękną pomarańczową sukienkę. No śliczna. Po prostu musiałam ją mieć. Postanowiłam, że zaglądnę tam na chwilę, zobaczyć ile ta sukienka kosztuje. Rozejrzałam się na dwie strony, czy nie jedzie samochód. W końcu weszłam na jezdnię, wpatrzona w „moje marzenie”.
Usłyszałam tylko mocny pisk opon oraz ludzi, którzy na coś krzyczeli. Nic nie widziałam. Myślałam, że to tylko dziwny sen, przecież często miałam takie.
Obudziłam się w pokoju, ale nie swoim, w szpitalu. Wszystko mnie bolało. To było straszne. Przy moim szpitalnym łóżku zobaczyłam Alka oraz rodziców.
- Coś cię boli? – spytała przerażona mama.
- Wszystko. – wyjęczałam z wielkim bólem. – Ale co w ogóle się stało?
- Nie pamiętasz? Podobno wpadłaś pod samochód.
- Ja nie chciałem. Ja przepraszam… - wyjąkał Alek, któremu na twarzy brakowało uśmiechu z pięknymi dołeczkami w policzkach.
- To nie twoja wina. – cicho krzyknęłam.
- Tak, Rose ma racje. Dobrze, że nic ci się nie stało… - powiedział tata.
- Gdzie moja komórka? Muszę zadzwonić do Nathana! – siałam wokół siebie panikę.
-  Zaraz przyjadą tu Bella i Anka. Na pewno już do niego zadzwoniły. – rzuciła mama.


Tymczasem u Belli


- Nath? To ty? – wykrzyknęła przerażona Bella.
- Tak. Coś się stało? – zdziwił się Nathan, że dzwoniła do niego kuzynka jego dziewczyny. 
- Rose jest w szpitalu!
- Co?! – chłopak stracił ochotę do rozmowy.
- Miała wypadek. – powiedziała Bella. Chwilę potrwało, zanim chłopak się odezwał.
- Ale jak?!
- Samochód ją potrącił… - szepnęła do słuchawki dziewczyna.
- Będę jak najszybciej. – powiedział Nathan i rozłączył się.
- Halo? Nath? – Bella zrozumiała o co chodziło chłopakowi.



***
W tym samym czasie, co rodzice musieli iść już do pracy, odwiedziły mnie dziewczyny.
- Hej. Jak się czujesz?  - zapytała Anka.
- Jakoś wszystko mnie boli… - wyjąkałam, próbując się przy tym uśmiechnąć, ale nic z tego.
- Dobrze, że nic poważnego się nie stało… - powiedziała Bella.
- Dzwoniłaś może do Nathana? – spytałam przewrażliwiona.
- Yyy…  tak. -  rzuciła. – Powiedział, że nie długo tu będzie…
- Przyjedzie? Specjalnie dla mnie? Kurczę, może to nie był najlepszy pomysł, żeby do niego dzwonić, teraz niepotrzebnie będzie się martwił…  Może pokrzyżowałam mu jakieś plany…- jęknęłam.
- Ja myślę, że to dobrze ci zrobi, a przy okazji Siva na pewno też wpadnie. – pomyślała kuzynka.
- Aha. – położyłam głowę na poduszce, widząc  że Alek nieciekawie wygląda.
- Nie musisz tu być. Widzę, że jesteś zmęczony, jedź już do domu i odpocznij. – powiedziałam ochrypłym głosem.
- Nie, ja muszę zostać tu z tobą. – podszedł do mnie i poprawił mi poduszkę.
- Zaraz zjawi się tu też Laura. – powiadomiła mnie Anka.
- To fajnie. Strasznie się za nią stęskniłam… - miałam tak mało siły, że natychmiastowo zamknęłam powieki.
Kiedy się obudziłam, siedziała przy mnie Laura.
- Cześć .- powiedziała i przytuliła mnie lekko.
- Hej. – odpowiedziałam.
 - Jak się czujesz?
- Już lepiej, ale i tak wszystko mnie boli…
- Niedługo przestanie. – zapewniła mnie. Wtedy pokazałam jej wszystkie siniaki.  – Oj. Trochę tego jest. – uśmiechnęła się. – A głowa cię boli?
- Nie a czemu?  - uśmiechnęłam się.
- Bo masz rozciętą… - wyciągnęła z torebki lusterko, moja twarz odbiła się o małą powierzchnię lusterka.
- Oh. – zdziwiłam się. – Dobrze, że nie musiałam tego oglądać, bo na pewno bym zemdlała.  – lekko się uśmiechnęłam.
O niczym innym nie gadali, jak o moim wypadku. Podczas tej rozmowy przypomniałam sobie już najważniejsze szczegóły.
- Czekajcie.
- Co? – wystraszył się Alek.
- Właśnie sobie coś przypomniałam. Pamiętam jak czekałam za tobą pod kinem i wtedy zobaczyłam po drugiej stronie piękną sukienkę, taką pomarańczową no i nie mogłam się  jej oprzeć i postanowiłam zajrzeć do  tego sklepu i wtedy usłyszałam pisk opon.
- No tak, sukienka mówisz? – zaśmiała się Laura.
- No, była taka piękna… - jęknęłam.
- Hehe. - zaśmiała się Anka.
- Odpocznij, bo widzę, że jesteś zmęczona. – powiedziała Bella.
- Chyba masz rację. Przyniesiecie mi jakieś ciuchy z domu, gdybym miała wyjść i może jakieś gazety…
- Jak na razie nigdzie się stąd nie ruszasz. – potwierdziła  Laura. – Ale gazety mogę ci przynieść.
- Dobra. Dziękuje za to, że wszyscy tu jesteście. –  powoli obróciłam się na drugi bok i zasnęłam. 

_________________________________________________________________

No dobra, postanowiłam napisać. :D Pomyślałam, że tydzień to co dla niektórych za długo ;p hehe xD 
Proszem, to dla wszystkich czytających. ;******

PS: Nie umiem zbytnio opisywać takich sytuacji, więc jak coś będzie niejasno opisane to piszcie w komciach. Może się czegoś nauczę. ;p
 

3 komentarze:

  1. Nathan przyjeżdżaj
    świetny rozdział żoneczko!!!
    pisz mi tu szybko następny !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. no tydzień to by było zdecydowanie za długo ;]
    wiedziałam, że przyjadą ;)
    ale kto by mógł to wiedzieć jak nie ja! heh xD
    dawaj nexta, dawaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny!
    Wg mnie wypadek opisałaś idealnie! Więc się niczym nie martw
    Jak fajnie, że Nathan przyjedzie, szkoda tylko, że z takiej okazji
    Czekam na kolejny rozdział!
    Weny kochana

    OdpowiedzUsuń