piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 50



Z punktu widzenia Nathana

Od kilku tygodni moje życie bardzo się zmieniło. Nabrałem sensu życia. Margaret mi w tym pomaga. Polubiłem ją, ale nic więcej. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
Nikola rośnie jak na drożdżach. Magie mówi, że u małych dzieci to normalne. Skoro tak mówi to prawda.
Właśnie czekam za nią. Miała przyjechać, już ponad godzinę temu. Dzwoniłem do niej i nie odbiera. Pewnie musiała dłużej zostać w szpitalu.
No nic… Wziąłem Nel na ręce i postanowiłem włączyć telewizor. Akurat natrafiłem na wiadomości.
Zdarzył się jakiś wypadek.
- W Londyńskim szpitalu o życie walczy tutejsza lekarka Margaret Webb, która brała udział w wypadku samochodowym. Otóż doszło do czołowego zderzenia  się dwóch aut na pobliskiej autostradzie. Wypadek spowodował 40-latek, który miał we krwi aż 2,5 ‰ alkoholu we krwi. Mężczyzna jest w stanie stabilnym. Do wypadku doszło około godziny 16.34. Reakcja świadków była natychmiastowa. – oznajmiła dziennikarka.
Przestraszyłem się!
Od razu zacząłem pakować rzeczy potrzebne Nikoli. Wszystko spakowałem do auta, Niki wsadziłem do fotelika i ruszyłem do Laury. Wiedziałem, że ona na pewno zaopiekuje się Nikolą, ja muszę być teraz przy Margaret. Nie chcę stracić kolejnej ważnej mi osoby.


Kilkanaście minut później 


Całkiem spanikowany wpadłem do szpitala.
- Gdzie jest Margaret Webb? – mówiłem niespokojnie.
- Przepraszam, kim pan jest? – pyta recepcjonistka.
- Jestem przyjacielem pani doktor. – ogarnęła mnie panika.
- Nie może pan teraz jej zobaczyć, jest operowana.
- A kiedy będę mógł?
- Nie mogę panu powiedzieć, sama nie wiem, wiem tylko tyle, że jest w ciężkim stanie i są marne szanse na to, że przeżyje. – mówi smutno starsza kobieta.
- Ale jak to? – mówiłem coraz bardziej załamanym głosem.
- Takie wieści płynął od lekarzy, którzy ją operują, nic na to nie poradzę, przykro mi. – posmutniała recepcjonistka.
Odszedłem od recepcji i postanowiłem zaczekać na jakiekolwiek informacje siadając  w holu.
Po tym co dla mnie zrobiła… Nie chce, żeby coś jej się stało.



Kilka godzin później  


Z punktu widzenia Laury

Nathan nawet nie zadzwonił, więc postanowiłam pojechać do szpitala, no w sumie to Rose mi kazała.
Odkąd miały miejsce tamte straszne wariacje Rosalie, przyznam że trochę zmądrzała. Wie, że Margaret dla Nathana jest dobrą przyjaciółką i w sumie ta informacja bardzo ją ucieszyła. Teraz, gdy usłyszała o tym wypadku jest załamana. Boi się, że Nathan już nigdy nie będzie taki jak kiedyś. Poprosiła mnie, żebym uratowała jej życie, ale ja przecież nawet nie znam się na medycynie! 
Nie ważne. Wchodząc do budynku zaczęłam szukać Nathana. Na szczęście Rose zrobiła to szybciej.
- Nathan! – podbiegłam do przyjaciela.
- Co ty tu robisz? Gdzie jest Nikola? – pyta mężczyzna.
- Została z Tomem. Martwiłam się o ciebie. – nie chciałam powiedzieć, że przecież to jego Rose. – Co z Margaret?
- Okropnie! Straciła dużo krwi. – powiedział smutno Nath.
- Będzie dobrze. – pocieszam go. 
Wkrótce podeszła do nas pielęgniarka.
- Już po operacji, jednak nie jestem wstanie określić co dalej. – przyznała pielęgniarka. – Może pan ją zobaczyć, ale nie może pan wejść do środka.
Pielęgniarka zaprowadziła nas do doktorki.
Dało się rozpoznać, nawet przez szybę, na jej twarzy wiele siniaków, była strasznie blada, podłączona do kroplówki.
Rose była wewnątrz.
- To ona pomogła mi się otrząsnąć po tym wszystkim. – przyznaje Nathan ze łzami w oczach.
- Wiem. – przytulam go do siebie.
Nagle usłyszałam wołanie Rose.
- Nie!!!! – momentalnie spojrzałam przez szybę.
Jej tętno malało i to szybko.
Szybko zawołałam jakiś personel.
Reakcja była natychmiastowa.
Po próbie reanimacji zobaczyłam jak duch Margaret opuszcza swoje ciało i od razu przechodzi przez „światło”.
Rose spogląda ku mnie. Ja mam łzy w oczach.
Wkrótce po tym zobaczyłam jak duch Rose przenika do ciała Margaret.
- Rose nie!!! – krzyczę, a załamanemu Nathanowi zabrało mowę.
Jestem idiotką!
Pewnie myśli, że przypomniałam sobie o śmierci jego żony. Jestem tego niemal na 100% pewna.
Ale wkrótce potem puls wrócił. Maszyna zaczęła wydawać ten regularny dźwięk.
 Tyle, że wiedząc, że w ciało Margaret wstąpiła Rose, widziałam ją. Tak jak kilka miesięcy temu. Już nie jako ducha, ale jako prawdziwą, żywą osobę.
To była Rose.
Rosalie wróciła do nas. 

_____________________________________________________

Witam! :D
Jest rozdział, może tego się nikt nie spodziewał, ale chcieliście, żeby Rose wróciła do opowiadania xD 
Sama nie wierze w reinkarnacje, ale coś musiało się wydarzyć, a skoro Laura gada z duchami, to chyba nie jest aż tak bardzo dziwne... :P

Dziękuje za 2 komentarze <3 
Na to, że długooo mnie tu nie było to chyba wiele... :) 
Dziękuje!