piątek, 29 czerwca 2012

Hej!

Z okazji zakończenia roku szkolnego, postanowiłam założyć nowy blog - Szczęście jest warte więcej niż wszystko... czyli opowiadanie o The Wanted.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany zapraszam. ;]
Ostatnio mnie strasznie bierze, po czacie z Robertem M. :p
PS: Udanych, najlepszych i co tylko wam przyjdzie do głowy WAKACJI!!!!!!

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 11


Podczas, gdy reszta jeszcze spała, ja poszłam do kuchni, żeby uszykować śniadanie – jajecznicę z boczkiem i pietruszką. Oczywiście Jay’owi trzeba było zrobić bez boczku. Pracując, do kuchni zawitał Nathan. Przywitał się i dał mi buzi w policzek.
- Hej. – odpowiedziałam. – Już wstałeś.
- Yhym. – bąknął. – I tak nie mogłem spać, bo Jay głośno chrapał.
- Ja nic nie słyszałam. – zażartowałam.
Po kilku minutach zeszła reszta do kuchni. Każdy dostał swoją porcję jajecznicy. Nagle po mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk dzwonka.
- Siedź, ja pójdę otworzyć. – powiadomił mnie Nath.
- Dziękuje.

- Rose! – zawołał chłopak.
- Już idę! – krzyknęłam.
W drzwiach ujrzałam Alka. Zaprosiłam go do środka, żeby wszedł do pokoju. Wtedy przybliżył się do mnie, a ja lekko odepchnęłam go na bok. Nate musiał to zauważyć, bo momentalnie znalazł się obok mnie i objął lekko w tali.
- Co tu się dzieje?! Czy ja o czymś nie wiem? – rzucił oburzony Alek.
- Mam go wyprosić? – chłopak nie rozumiał co Alek do mnie mówił.
- Kogo wyprosić? Sam siebie wyproś. – mówił do siebie Alek.
- Nie, nie…  -zapewniłam go. – Czy możesz nas zostawić samych?
- Czy to konieczne? – powiadomił Nathan.
- Proszę…
- Dobrze, ale jak coś , to wołaj. – dał mi buziaka w czoło i poszedł do kuchni.
- Wszystko ci wyjaśnię…- powiedziałam przestraszona.
- To dlatego nie dawałaś żadnych oznak życia? – zdenerwował się Alek. – Martwiłem się o ciebie, a ty najwidoczniej to olewasz.
- Nie nie! To nie tak! Tęskniłam za tobą.
- Akurat, bo ci uwierzę.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- To jak wytłumaczysz mi „to”?
- To może wejdźmy do środka, a nie stoimy w korytarzu, poznasz moich nowych znajomych…
Weszliśmy do środka. Zapoznałam go z każdym, choć Nate jako jedyny niepewnie podał mu rękę i odwrotnie. Wzięłam Alka za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju, aby spokojnie z nim porozmawiać, sam na sam.
- Wiesz, że to są The Wanted i wiesz jak bardzo ich „kocham”. – postarałam się mówić tak, żeby zrozumiał.
- No tak, nie było dnia, żebyś o nich nie gadała. – przyznał smutno.
- Bardzo polubiłam też jednego z nich.
- I chyba wiem kogo…

- Chciałam cie wysłać sms, ale nie mogłam, bo wiedziałam, że i tak mi nie uwierzysz. Pomyślałbyś na pewno, że to tylko te moje fantazje, tak mną rzucają.
- No pewnie bym nie uwierzył, ale teraz nie mogę zaprzeczyć.


 - Przepraszam cię za wszystko, za Nathana również. Zostają tu tylko do niedzieli  i chce dla mnie jak najlepiej. Zresztą poproszę go, aby przeprosił cię osobiście.
- Dobrze, nie musisz mnie przepraszać.
- Wiesz, że zależy mi na naszej przyjaźni, chciałabym, abyś zaakceptował go.
- To będzie trudne, ale dla ciebie zrobię wszystko.
 Dałam mu buziaka dla zachęty. Chłopacy wyjaśnili już sobie wszystko. Poprosiłam Alka, aby został jeszcze trochę, na co Nathan nie był zbytnio zadowolony.
Po południu wybraliśmy się do pobliskiego miasta, na kręgle razem z Bellą i jej nowym partnerem oraz Anką, przez co Jay był w siódmym niebie.
- Kiedy wyjeżdżamy? – spytał smutno Siva.
- A co, już chcecie? – dodał Max.
-Nie. – rzucili chłopacy.
- Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam zostać tu do niedzieli. – mrugnął do mnie porozumiewawczo Max.
- Możemy zostać dłużej? – zapytał zszokowany Nath.
- Yy… najwyraźniej tak!
Na kręgielni spędziliśmy kilka dobrych  godzin. Nath z Alkiem… jakoś się dogadywali. The Wanted byli zadowoleni, bo tu nie musieli zbytnio przejmować się fankami, czy paparazzi.


***

Wszyscy wróciliśmy już do naszych miejsc noclegu. Chłopakom zachciało się grać w „butelkę”. Wiadomo oczywiście ,kto zaczynał.
- Pytanie czy zadanie? – spytał zadowolony Tom.
- To może wyzwanie. – odpowiedział Nathan.
- Hymm… Weź Jay’a na ręce, zejdź z nim na dół, posadź go na blacie kuchenny i daj mu… buzi.
- Ble… nigdy w życiu! – wykrzyknęli obaj chłopcy.
- Zadanie to zadanie, trzeba je wykonać. – wyszczerzył zęby Tom.
- To jest dobre, tylko boję się, że w nocy nie zasnę. – zażartował Max.
- No dobra… robię to tylko ze względu na Maxa. – posmutniał Tom. – To zamiast Jay’a weź… weź Rose.
- Od razu lepiej.
- Co?! Że ja? – zdziwiłam się, nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Nathan wziął mnie delikatnie na ręce, zszedł ze mną ostrożnie po schodach, usadowił mnie w kuchni, na wyznaczonym przez Toma miejscu i pocałował mnie. Czułam się jak królowa, której  podwładni spełniają wszystkie jej zachcianki.
- Źle, źle, źle! – powiedział Tom. – Miałeś dać buzi, a nie pocałować.
Poprawił zadanie.
Kręciliśmy butelką do 23.00. Max zrobił się śpiący poszedł już sapać, za nim Jay. Tak jak obiecywałam Nathanowi, ja z Laurą przeniosłam się do sypialni rodziców, a on miał spać u mnie  w pokoju, już bez Jay’a. Kuzynce zachciało się już spać, więc Tom odprowadził ją do pokoju rodziców. Ja zostałam jeszcze w moim pokoju, aby przygotować Nathanowi miejsce do spania.
Minuty zamieniały się w godziny. Nie słyszałam, żeby Tom wrócił już do swojego pomieszczenia, dlatego siedziałam razem z Nathanem. Opowiadaliśmy sobie różne, pamiętnie historie z dzieciństwa.

___________________________________________________________________________
Proszę  karolina15 ;* 
 Dedyk także dla:
 LiNkA 
oraz wszystkich, którzy czytają to opowiadanie ;]

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 10


Dzień zaczęłyśmy o godzinie 9.00. Na śniadanie zeszłyśmy razem z chłopakami.
Usiedliśmy przy ośmioosobowym stole, tak jak dwa dni wcześniej. Po zjedzeniu posiłku zaproponowałam coś chłopakom.
- Ponieważ jutro jedziecie już do Londynu… - powiedziałam  - a Nathan chciał zobaczyć, gdzie mieszkam, więc może zagościlibyście w moim domu? Mam dwa gościnne pokoje, mogę też użyczyć swój…
- Ja jestem za! – wykrzyknął radośnie Nathan. – Ale nie będziemy się narzucać, albo coś?
- No coś ty! – zapewniłam. – Tylko czy wy chcecie?
- Można by pozwiedzać trochę nowych okolic w Polsce… - zasugerował Max.
- Ja jestem jak najbardziej za! – pochwalił się Tom.
- Ja też! – wykrzyknęli  razem Seev i Jay.
- To jesteśmy umówieni. – ucieszyłam się. – Kiedy jedziemy?
- Jak pójdziemy na górę to możemy zacząć się pakować. – rzucił Max.
- To zbierajmy się! Już nie mogę się doczekać! – ucieszył się Nathan.
Po wspólnej naradzie poszliśmy do naszych pokoi spakować się, oczywiście z rozkazu Nathana.
Około godziny 15.00 byliśmy już na miejscu.
Bella zaproponowała, że też może ugościć kilku chłopaków.
Jednak zgodził się tylko Siva, bo reszta nie chciała się rozdzielić. Laura postanowiła, że zostanie u mnie jeszcze na kilka dni.
Zadzwoniłam do rodziców, aby powiadomić ich że mamy kilku gości, którzy zostaną na noc. Mama powiedziała, że nie przyjadą do poniedziałku, bo mają ważne spotkanie służbowe. Za bardzo się tym nie przejęłam, bo przywykłam już do częstego bycia samej w domu.
Bella z Seev’em  pojechali już do jej domu, a ja zaprosiłam gości do wewnątrz mojego mieszkania. Chłopacy podzielili się na dwa pokoje, po dwóch na jeden, a ja z Laurą zajęłyśmy mój pokój.
Po rozpakowaniu naszych walizek, razem z kuzynką przygotowałam mały obiad.
Żeby spalić zbędne kalorie Lura zaproponowała spacer po okolicy. Poszliśmy wszyscy. Podczas wędrówki po małym miasteczku, Nathan podszedł do mnie  i złapał mnie za rękę. Tom, nie mogąc się powstrzymać zrobił to samo, lecz wycofał się z Laurą za nas. Max i Jay szli obok. Postanowiłam, że skoro chcą poznać okolice, to nie będą mieli nic przeciwko, jeżeli wybierzemy się do mojej przyjaciółki, która mieszka niedaleko Belli, aby przedstawić jej moich nowych „kumpli”.

Tymczasem u Belli i Sivy

-Jak ci się podoba, w moim małym miasteczku? – spytała Bella.
 - Jest pięknie. Ale ty i tak jesteś piękniejsza. – dodał Siva.
- Dziękuje. Może masz ochotę, na mały spacer?
- Jasne. Z tobą zawsze i wszędzie.
Wyszli na zwiedzanie okolicy.
Podczas spaceru chłopak wyznał dziewczynie co do niej czuje.
- Chciałbym, żebyś coś wiedziała. – powiedział niepewnym głosem.
- Tak?
- Podobasz mi się…
- Słyszałam już to parę razy. – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Na pewno… ale chciałem ci powiedzieć… że … zakochałem się w tobie…
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że mnie kochasz? –uśmiechnęła się dziewczyna.
- Tak! Dokładnie tak! Kocham cię!
- Tak naprawdę ja  byłam zakochana w tobie już od pewnego czasu. -  powiedziała i pocałowała Sivę.


***


Udało nam się wyciągnąć Ankę do parku. Zauważyłam minę Jay’a. Normalnie ślinka mu ciekła na jej widok. Wzięłam chłopaka pod pachę i oddaliliśmy się trochę od grupy, oczywiście nie zabrakło przy nas Nathana.
- Podoba ci się? – spytałam, znając już odpowiedź.
- Yyy… chyba tak… yyy… na to wygląda… umówiłaby się  ze mną? – powiedział, ale myślami był przy dziewczynie.
- Prędzej pomyśli, że chcesz ją zjeść. – zaśmiał się Nathan.
- Bardzo śmieszne… - spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami. – Jasne, że tak, tylko może pogadaj z nią, albo coś. Mogę dać ci jej numer, ale lepiej jakbyś zrobił to sam.
- Dobra. Ok. Spróbuje. – walczył z sobą Jay.
- Tylko tak na nią nie poluj, bo się dziewczyna przestraszy.- zażartował chłopak.
- Nath. Uspokój się. – rzuciłam.
- Dobrze, już dobrze nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi.
- Hahaha… bardzo śmieszne.
Po kilku minutach dołączyliśmy do grupy. Spotkaliśmy też Bellę i Sivę, którzy wyglądali na bardzo szczęśliwych. W pełnym komplecie poszliśmy do małego baru.
The Wanted poszli zagrać w bilard, natomiast my przysiadłyśmy przy małym stoliczku.
- Nie no, same ciasteczka. – zażartowała Anka. – Szkoda tylko, że zbytnio nie mogę się z nimi dogadać.
- Pomogę ci. – powiedziałam. – Tak między nami, spodobałaś się Jay’owi.
- Ja?! Naprawdę? 
- No coś ty?! – zdziwiła się Bella. – Skąd to wiesz?
- Mówię prawdę. Sam mi powiedział.
- Nareszcie sobie jakąś wychoczył. – zaśmiała się Laura.
- Nie powiem, jest ładny, ale jak mam z nim porozmawiać? Nie umiem mówić biegle po angielsku… - zasmuciła się przyjaciółka.
- Pomożemy ci. – rzuciłyśmy naraz.
- Dziękuje.


Nadszedł czas, kiedy trzeba było się już zbierać. Odprowadziliśmy Ankę do domu. Udało jej się porozmawiać z Jay’em. Bella i Seev też poszli już do domu. Chłopacy cały czas śmiali się z nowego partnera Belli, że sam nocował u dziewczyny, w obcym domu. Z Jay’a też mieli niezłą bekę, a zwłaszcza Nathan, nie wiem dlaczego, bo w końcu udało mu się zdobyć numer Anki.
Dotarliśmy do domu po 21.00. Chłopacy mówili, że jest dopiero młoda godzina, wiec chętnie by coś oglądnęli. Zaproponowałyśmy im „ Ace Ventura – Zew natury”. Zgodzili się.
Przez ponad dobrą godzinę wszyscy się śmialiśmy, a w szczególności Tom z Jay’em.
Po filmie chłopacy wygłosili mały referat na „jego” temat.
Wszyscy byli już w swoich pokojach. My zamiast się cieszyć z super dnia, smuciłyśmy się. Już jutro The Wanted mieli wyjechać na dobre z Polski, i już nigdy nie wrócić, przynajmniej tak mi się zdawało. Leżałyśmy tak w łóżku, ze łzami w oczach, aż nagle ktoś zapukał do drzwi. Był to Max.
- Hej. Śpicie już? – zapytał.
- Nie, wejdź. – odpowiedziała Laura, cała zapłakana.
- Czy wy płaczecie?
- Tak. – zająknęłyśmy razem i jeszcze bardziej się rozpłakałyśmy.
- Dlaczego?
- Bo już jutro odjeżdżacie…  -ciągnęłam.
- Ja właśnie w tej sprawie. Na razie wiem o tym tylko ja.
- Ale o czym? – bąknęła Laura.
- Rose, jeżeli nie masz nic przeciwko, żebyśmy zostali tu do niedzieli…
- Czy to znaczy, że zostaniecie dłużej? – wykrzyknęłam.
- Tak. Dokładnie to chciałem powiedzieć. – szybko wysunęłyśmy się z kołdry i napadłyśmy Maxa wielkimi uściskami.
- Dobrze, dobrze. Przestańcie już, bo mnie udusicie. – zaśmiał się. – Ale nie mówcie o tym reszcie, to ma być niespodzianka.
- Oczywiście! – uradowałyśmy się.
- Ok. To na mnie już pora, bo powiedziałem Tomowi, że idę do ubikacji. Dobranoc.
- Dobranoc. – zaśmiałyśmy się.
_______________________________________________________________________________
Dedyk dla:
Dziękuje Wam! ;*
Co do rozdziału, to się nie wypowiadam....

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 9


-Wstawaj śpiochu! – krzyknęły dziewczyny.
- Czy wy nigdy nie dacie mi spokoju? – wybąkałam zaspana.
- Nie ma czasu! Musimy pozwiedzać trochę centrum handlowych.
-No… Dobra… - wstałam i poszłam do łazienki. Po przyjściu włożyłam na siebie letnią sukienkę w odcieniu brudnego beżu w kwiatki (coś w tym stylu) oraz czerwone balerinki. O 10.00 wyszłyśmy z pokoju i małymi krokami doszłyśmy do restauracji. Usiadłyśmy przy czteroosobowym stoliczku.
Po zjedzeniu pysznych kanapek, postanowiłyśmy pójść na „wymarzone zakupy” dziewczyn.
Idąc przez poznańskie ulice, rozmawiałam z Bellą, a Laura prawie całą drogę spędziła z komórką w ręku, pisząc prawdopodobnie sms’y do Toma.

Tymczasem u chłopaków
- Uff… - syknął Max. – Dobrze, że Jay dał się wyciągnąć, bo już myślałem, że nic z tego nie wyjdzie.
- No, to mamy tak od 4 do 6 godzin czasu na przygotowanie, niezłej imprezki. Szkoda tylko, że tak mało ludzi będzie, ale to nic, i tak będziemy się świetnie bawić. – powiedział Tom.
 - Dobrze, że są dziewczyny, bo było by nudno. – dodał Nathan.
- Dobrze, że one też wyciągnęły Rose… Laura mi napisała, że mamy się nie martwić, bo poszły na długie zakupy, być może dołączą do nich Seev i Jay. – powiadomił resztę Tom.
- Dwie imprezy naraz… Ciekawe, czy nam się uda. – przestraszył się Max.
- Spokojnie, będzie nas tylko ośmiu. Nie ma się czym przejmować. – uspokoił go Nath.
Chłopaki zajęli się nagłym rezerwowaniem Sali balowej. Nie byli pewni, czy uda im się to załatwić, ale jakby się nie powiodło, postanowili przekupić właściciela. Poprosili kucharza, aby zrobił im dobrą, skromną kolacje na 8 osób. Szybko też, postarali się o sprzęt, na scenę, na której mieli zagrać kilka piosenek. Ale co by mogło wyjść nie tak, skoro są gośćmi specjalnymi tego hotelu?  Zajęli się też cateringiem. Sala podobno miała być dostępna tylko dla nich. Przez ponad 5 godzin byli zajęci szykowaniem sali, aż w końcu przyszedł sms do Maxa od Sivy: „Dużo wam jeszcze zostało??? Bo Jay już chce iść do hotelu, a nie wiem jak go mam zatrzymać!”. Max natychmiast napisał: „Możecie już przyjść do pokoju, jeżeli jesteście z dziewczynami, to przekaż im, że też już mogą przyjść  :D”. Po chwili przyszedł sms: „ Ok. Już wiedzą ;D Idziemy.”.
Chłopacy szybko pobiegli do pokojów. Kilka minut później dołączyli do nich Jay i Siva. Tom natychmiast po przyjściu zawiązał Jay’owi oczy.

***
Weszłam wykończona do pokoju i gwałtownie ległam na łóżko. Wtedy  Bella i Laura napadły na mnie. Zawiązały mi oczy jakimś szalikiem. Usłyszałam tylko pukanie do drzwi, ktoś wszedł do pokoju. Odezwały się jakieś męskie głosy. Mówili w języku angielskim. Już wiedziałam kto to był. Dziwiłam się tylko, dlaczego dziewczyny zawiązały mi oczy.
Prowadziły mnie za ręce, ale nie wiedziałam gdzie. Kiedy zatrzymałam się odwiązały szalik z moich oczu. Niestety nic nie widziałam, ponieważ było ciemno jak  w grobie. Czułam, że ktoś stał obok mnie, lecz nie wiedziałam kto. Po chwili światła zapaliły się. Koło mnie ujrzałam wystraszonego Jay’a. Już wiedziałam , co jest grane. Nagle reszta zaczęła się wydzierać: „Sto lat! Sto lat! Niech żyją, żyją nam! Staliśmy z Jay’em jak na rozstrzelanie.
Chłopacy urządzili wspaniałą imprezę, nawet zaśpiewali kilka moich ulubionych piosenek, nie tylko ich kawałki. Bawiliśmy się świetnie. Potem postanowili, że puszczą piosenki z laptopa, żeby mogli sobie potańczyć.
Nathan poprosił mnie do tańca, byłam wniebowzięta. To był mój pierwszy taniec z nim. Po kilku piosenkach, do tańca poprosił mnie drugi jubilat. Nathan niechętnie zostawił mnie z Jay’em, ale powiedziałam mu, że niedługo znowu sobie potańczymy. Zatańczyłam sobie z każdym członkiem zespołu. Ostatni był Tom. Zarąbiście mi się z nim tańczyło. Podczas tańca nawiązaliśmy rozmowę o Nathanie.
- Jak tam Nathan? – spytał.
- Dobrze. Świetnie się dogadujemy. Fajny z niego kumpel. – dodałam z przekonaniem.
- Kumpel?! Nic więcej?
- Tom… - bąknęłam. – Znamy się dwa dni, trudno tu mówić, że już jest moim przyjacielem, a co dopiero kimś więcej… Chociaż i tak nie wiem, czy chciałby ze mną być…
- Dziewczyno?! Co ty mówisz? On…
- Co on?! – spytałam zbita z pantałyku.
- On szaleje za tobą! To dzięki niemu jest ta impreza! Specjalnie dla ciebie!
- Naprawdę?! – byłam zdziwiona. – A Jay?
- E tam, żeby jemu nie było przykro… - zaśmiał się.
- Wiesz co…
- Spokojnie, tylko żartowałem. Ale gdyby nie ty, nie byłoby tej imprezy. Pilibyśmy pewnie teraz samotnie piwo, oblewając jego 22 urodziny.
Po wyjaśniającej wszystko rozmowie, nadszedł czas, kiedy do tańca znowu poprosił mnie Nath.
- Dziękuje! – dostał ode mnie buziaka w policzek. – To najlepsze urodziny, jakie mogłam mieć!
- Naprawdę?- odpowiedział wzruszony moimi słowami.
- Tak! – cicho krzyknęłam.
Leciała piosenka Bruno Marsa – Just The Way You Are. Nathan objął mnie w pasie obiema rękami i przytulił mnie do siebie, cicho szepcząc mi do ucha słowa piosenki. Zaczęliśmy lekko kołysać się na parkiecie.
Nie mogłam uwierzyć w to co się działo, przez ostatnie kilkanaście minut. Nie wiedziałam czy to rzeczywistość, czy tylko piękny sen.
Do pokoju zlądowaliśmy coś po 24.00. Oczywiście nie zabrakło, przy moim boku nowego partnera.
- Śpij dobrze, śliczna. – powiedział.
- Ty również. – odpowiedziałam. I wtedy przybliżył swoje usta do moich. Byłam bliska obłędu. Jego wargi były tak delikatne…
- Pa.- pożegnał się.
- Pa. – odprowadziłam go w myślach. 
_______________________________________________________________________________
Strasznie dziękuje wam za komy ;* 
To mnie bardzo motywuje ;]
Oceniajcie, jak mi poszło ;p

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 8


Gdy wstałam rano zobaczyłam sms. Napisał do mnie Tom: „Hej. :)  Czy mogłybyście zejść za niecałą godzinę do restauracji? :D”. Prędko odpisałam mu: „ Tak. Oczywiście! ;D”. Jak najszybciej obudziłam dziewczyny. Zrobiłyśmy poranną toaletę, włożyłyśmy na siebie kupione niedawno ciuchy i biegiem zeszłyśmy na dół. Chłopacy czekali już na nas przy stoliku. Zdziwiłyśmy się trochę, bo mieli jeszcze trzy krzesła wolne, wokół okrągłego stołu, ale w dziwnym układzie: Max, Jay, Siva, 2 wolne krzesła, Tom, wolne krzesło , Nath. Tomas usadowił każdą z nas przy tym samym stole. Bella siedziała między Laurą a Sivą, Laura koło Toma, a ja między nim a Nathanem. Zaprosili nas, żebyśmy wspólnie zjedli śniadanie. Po zjedzeniu pysznych kanapek, Siva razem z Bellą opuścili lokal. Max i Jay postanowili zostawić nas samych i zrobić trochę porządków, w ich pokojach. Chwilkę posiedzieliśmy jeszcze w czterech, aż w końcu Nathan złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę hotelowego ogrodu. Usiedliśmy na ławce. Nath wypytywał mnie o różne rzeczy: kiedy się urodziłam, gdzie mieszkam, co lubię robić i takie tam. Ja także zadałam mu parę pytań.
- Czemu wczoraj byłeś taki… „nie w sosie”?- spytałam.
- A nic ważnego… Mała sprzeczka z Tomem.- odpowiedział.
- Coś poszło nie tak, podczas koncertu?
- No można tak powiedzieć …
- Ja niczego nie zauważyłam…  -miałam nadzieję, że go pocieszę. – Według mnie było perfekcyjnie!
- Dziękuję. – powiedział.- Dobra, nie będę owijał w bawełnę. Poszło głównie o ciebie…
- O mnie?! Jak to? Przecież dopiero dzisiaj poznaliśmy się osobiście.
- No może i tak… Ale spodobałaś mi się już wczoraj.
- Naprawdę?! Podobam ci się?
- Tak.
- To czemu kłóciłeś się z Tomem.
- Bo chciał mi cię odbić…
- Co?! Tom chciał mnie odbić?! I to przeze mnie była ta kłótnia?!
- Nie, przez ciebie nie. Tylko o ciebie.
- Wow! Pierwsze spotkanie z The Wanted, a już się któremuś z nich spodobałam.
- Mi dokładnie. Tom się nie liczy. Chyba, że wolisz jego towarzystwo…
- Nie, nie… Owszem, fajnie się z nim rozmawiało, ale z tobą też mi dobrze.
- To bardzo się cieszę. Może rozpoczniemy inny temat?
- Tak. To dobry pomysł. Widzę, że Tom świetnie bawi się z Laurą.
- Na to wygląda. – dodał. – Ja z tobą też.
- Miło mi to słyszeć. – uśmiechnęłam się. – Do kiedy zostajecie w Polsce?
- Do środy. – powiedział smutno.
- A nie możecie zostać dłużej?
- Chciałbym, ale to nie zależy ode mnie. Chociaż Polska jest naszym ostatnim miejscem koncertowania… 
Z Nathanem czułam się lepiej niż z Alkiem. Może dlatego, że tak silne były uderzenia mojego serca, przy nim? Tego nie wiedziałam, ale byłam pewna, że się zakochałam.
Długo tak jeszcze gadaliśmy, aż w końcu zadzwonił do Nathana Max. Powiedział, że ma zjawić się w pokoju za 5 min, bo musieli przywitać się z innymi fanami.
- Czy mógłbym prosić o twój numer? – spytał Nathan.
- Oczywiście.  –odpowiedziałam. – Ale za to ty mi daj swój.
- Nie ma sprawy.
Po wymianie numerów, Nathan poszedł na górę, ale przedtem dał mi buziaka w policzek. Laura widząc mnie w ogrodzie podeszła do mnie i opowiedziała mi jak było z Tomem.
- Jest super strasznie czadowy! Zajebisty! – powiedziała Laura. – Z nim nie może być nudno.
- Tak! To fajnie! Podobasz mu się? Powiedział ci coś? – zapytałam.
- Tak! Mówił, że jestem ładna i w ogóle… Gadaliśmy o różnych rzeczach, wypytał mnie chyba o wszystko.  –zaczęła się śmiać. – A opowiadaj jak z  Nathanem?!
- Super! Chyba też zapytał mnie o wszystko. – uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach podbiegła do nas Bella.
-Jak tam z Sivą? – spytałyśmy naraz.
- Wspaniale! – odpowiedziała uradowana Bella. – Tak się cieszę, że poznałam go osobiście… Powiedział, że jestem śliczna!
- To super! - zakrzyczałam.
- Nie no genialnie! – powiedziała Laura. – Mi Tom też tak powiedział…
- To fajnie! A jak z Nathanem? – zapytała ciekawa Bella.
- No  też. Fajnie mi się z nim rozmawiało. Podobno Nath z Tomem kłócili się o mnie! – powiedziałam śmiejąc się.
- No no no… - bąknęły dziewczyny.
Chwile jeszcze rozmawiałyśmy na temat chłopaków, a potem poszłyśmy do naszego pokoju. Prędko zadzwoniłam do taty, że urodziny spędzę tutaj, w hotelu. Trzeba było korzystać z tak pięknych chwil. O godzinie 13.00 przeszłyśmy się trochę po okolicy.
Kiedy wróciłyśmy do hotelu była godzina 16.00.
Wtedy dostałam sms od Nathana: „Hej:* Czy możemy się spotkać? ;p Liczę na dobrą odpowiedź. :*”. Odpisałam mu: „Jasne! ;) Kiedy i gdzie? :D”. Po kilkunastu sekundach dostałam odpowiedź: „ W ogrodzie, za pół godziny? :]”. Napisałam mu: „Oczywiście! ;p”. Odpisał: „ Czyli jesteśmy umówieni ;D Przyjdę po ciebie. Do zobaczenia:*”. Natychmiast odpisałam: „Ok. ;] Do zobaczenia ;*”.
Szybko wskoczyłam w nowe ciuchy. Dziewczyny zastanawiały się co będą robić beze mnie. Wpadły na pomysł, że przejdą się do kina, więc też przebrały się. Sprawdziłyśmy jeszcze na laptopie, na co mogłyby pójść. Nie minęło kilka minut, aż ktoś zapukał do naszym drzwi. Ku mojemu zdziwieniu nie był to sam Nathan, ale także Tom z Sivą. Poprosiłam dziewczyny, żeby podeszły do drzwi, a potem wyszłam z Nathanem. Kiedy szliśmy do ogrodu coś sobie przypomniał.
- Więc masz urodziny wtedy co Jay tak?
- Yhmm… - odpowiedziałam.
 - Czyli jutro…
- Tak.
- Więc gadałem z chłopakami i uzgodniliśmy razem, że przedłużymy nasz pobyt w Polsce.
-  Naprawdę?! To wspaniale. – utuliłam go. – To my też będziemy musiały przedłużyć. – zaśmiałam się. – Tylko nie wiem jak z dowozem, najwyżej wrócimy pociągiem. – uśmiechnęłam się.
- Jeżeli powiesz naszemu kierowcy, gdzie dokładnie mieszkacie to my was odwieziemy. – zasugerował chłopak.
 - Nie, nie chcę się narzucać…
 - Nie ma mowy o żadnym narzucaniu. Będę wiedział gdzie mieszkasz.
- No Dorze, ale to jest 64 km od Poznania.
- To nic. Chcę poznać bardziej twoje okolice i chłopaki pewnie też by się nie obrazili. – przyznał.
Zaproponowałam, żeby bardziej przybliżył mi swoje życie, od małego. Później była moja kolej. Po godzinie rozmowy Nath zaproponował wyjście do kina na film: „ Niesamowity  Spider – Man”.  Zgodziłam się. Lubiłam postać Petera Parkera.
W kinie zobaczyliśmy też dziewczyny i chłopaków. „No tak” pomyślałam, dziewczyny mówiły, że pójdą do kina.
Po ciekawym seansie w kinie, wybraliśmy się do kawiarni. Zamówiliśmy gorącą czekoladę i sernik. Był to najlepiej spędzony dzień w moim życiu. Podczas zajadania się pysznym plackiem przyszedł do mnie sms od Alka,  a w nim treść: „Hej:* co tam? Kiedy wracacie? Stęskniłem się już za tobą…”. Przy odczytywaniu sms’a  zrobiłam wykrzywioną  minę, co zauważył Nathan.
- Coś się stało.
- Nie nic…
- Wyglądasz tak, jakby coś cię zabolało…
- Eee… tam. Tylko ci się zdaje. - bąknęłam. Trudo mi było teraz napisać cokolwiek do przyjaciela, więc włożyłam komórkę z powrotem do kieszeni.
- Nie… Przecież widzę, że masz smutną minę. Mi możesz powiedzieć wszystko…
- Przyjaciel do mnie napisał…
- A ten przyjaciel, to twój chłopak… Szkoda, ale i tak miło mi się spędza z tobą czas.
-Nie nie… Nie jest moim chłopakiem. Zrobiło mi się smutno, że już  niedługo będę z nim, a nie z tobą…
- Ja będę bardziej za tobą tęsknił… - rozżalił się Nath.
- Ja, będę płakać! – wyjąkałam już ze łzami w oczach.
- Proszę cię, tylko nie płacz, bo ja zaraz też nie wytrzymam, a chłopaki nie płaczą. – wstał z krzesła, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Od razu zapomniałam o wszystkich moich troskach. Nawet pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Siedzieliśmy w kawiarni jeszcze godzinę, rozmawiając o dużo przyjemniejszych rzeczach.
Nadszedł czas, w którym musieliśmy opuścić lokal. Miło pokonaliśmy drogę z kawiarni do hotelu. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi. Wtedy zbliżył się do mnie i pocałował. 
Jezu! – krzyknęłam w myślach. Poczuć jego usta na moich – to jest po prostu nie do odpisania. Sławny chłopak, który może mieć każdą, o wiele ładniejszą ode mnie, właśnie mnie pocałował.
- Do jutra. – powiedział.
- Pa. – wciąż myślami błądziłam gdzie indziej. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Ciekawe co zrobią dziewczyny gdy się dowiedzą.  
Pokój zastałam pusty. Poszłam więc się wykąpać.
Wychodząc z łazienki, dziewczyn nadal nie było. Wsunęłam się więc pod kołdrę i wzięłam komórkę do ręki. Zobaczyłam sms od Nathana:
- „Śpisz już piękna? :*”
- „Nie, czekam na dziewczyny. ;D”.
- „Skoro ich nie ma, mogę do ciebie wpaść? ;P”
- „Jasne :D”
Szybko wyskoczyłam z łóżka i trochę się „ogarnęłam”. Po 2 minutach usłyszałam stukanie  do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam.
Nath wszedł do pokoju z uśmiechem na twarzy.
- Rozgość się. – zapewniłam. – Mam nadzieję, że jest u nas porządek… - zażartowałam.
- Na pewno! Nie to co u nas…  - zaśmiał się.



- Uuu... – zachichotał Tom.
- Zamknij się! – powiedział oburzony Nath. – Dobra chyba pora na mnie. Pa. – dał mi słodkiego buziaka.
- Do jutra. Pa. – odpowiedziałam.
Dziewczyny już dowiedziały się wszystkiego, ja z resztą od nich też. Położyłyśmy się do łóżek,  z głowami w chmurach. Nigdy przedtem nie czułyśmy takiej chęci do życia, jak po poznaniu chłopaków z The Wanted.
_________________________________________________________________________________

Ni w pięć ni w dziewięć, ale jest ;/ 
Obiecuje, że kolejny będzie ciekawszy ;p 
Dziękuje za komy :*

sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 7


20 dni później
Wstałyśmy o 7.00. Powrzucałyśmy do naszych toreb kanapki, które zrobiła nam mama. Po wyjściu z łazienki,  poszłyśmy na śniadanie. Kiedy wróciłyśmy do pokoju uszykowałyśmy sobie „nowe” rzeczy, które kupiłyśmy na „słynnych” zakupach. Ja włożyłam na siebie krótkie, jeansowe spodenki, T-shirt w kolorowe, poziome pasy, czerwono-białą bejsbolówkę oraz  czerwone sandały na koturnach (nie wiem, co mnie napadło, że założyłam takie wysokie buty, ale cóż, "trzeźwo" to ja już nie myślałam). Laura natomiast założyła krótką spódniczkę , różową bokserkę i modrakowy sweterek oraz  niebieskie sandały na koturnach  ( tak wiem, nie mogłyśmy się im po prostu oprzeć).  O wpół do dziewiątej zapakowaliśmy nasze torby do samochodu taty. Pojechaliśmy po Bellę, a dalej już do Poznania.
Na miejscu byliśmy około godziny 10.00. Szybko poszłyśmy pod scenę, aby zająć jak najlepsze miejsca. Trochę ludu już było, jednak udało nam się dopchać do pierwszego rzędu. Przez 8 godzin miałyśmy czekać na pierwszy występ, dlatego wzięłyśmy parę gazet. Dobrze że pogoda nam dopisała.  
Przed godziną 18.00 zaczęłyśmy wyciągać  aparaty, komórki, wszystko czym dało się nagrywać tak piękne chwile.
Była też jakaś niespodzianka przed występem The WANTED, lecz nikt nie wiedział jaka, a nigdzie na stronach internetowych nie pisało kto będzie ich supportem.
I wtedy zobaczyłam ROBERTA M wchodzącego na scenę. Moje serce zaczęło walić jak szalone. Pomyślałam sobie, że los uśmiechnął się do mnie podwójnie. Dziewczyny już wiedziały co jest grane, za dobrze mnie znały. To był najlepszy prezent w moim życiu.
Piosenka, jaką zaczęto koncert  był kawałek KISS THE SKY. Przez cały ten czas nie mogłam spuścić z niego oczu, a co dopiero, jak wejdą chłopaki, pomyślałam. Trochę posmutniałam, kiedy ze sceny schodził Robert, ale szybko pojawił się na mojej twarzy uśmiech.
Zaczęłyśmy krzyczeć jak opętane. Na scenę weszli kolejno: Max, Tom, Siva i Nath z Jay’em . Zaczęli śpiewać kawałek CHASING THE SUN. Niektóre fanki nawet zemdlały. Dziwiłam się, że ja jeszcze stoję po tym wszystkim, bo łatwo traciłam przytomność, ale mniejsza z tym. Nie mogłam się na nich napatrzeć, a zwłaszcza na Nathana. Widziałam go pierwszy raz w życiu, a wiedziałam o nim prawie wszystko. Nagle, kiedy podszedł bliżej miejsca, którego stałyśmy, spojrzał się na mnie. Ja zrobiłam to samo. Uśmiechnęliśmy się lekko do siebie. Byłam w siódmym niebie. Myślałam, że zaraz zapomni słowa piosenki, bo wpatrywał się tak we mnie z dobre kilka minut. Niestety miłe chwile nie trwają wiecznie, ale i tak nie zapomnę jej do końca życia.
Następna piosenka, czyli „Glad you came”, wprawiła publiczność w oszałamiający ruch, w końcu to jeden z hitów lata. Chłopaki kazali śpiewać razem z nimi, no więc fani zaczęli:  „The sun goes down
The stars come out…”.
O 19.30 była pół godzinna przerwa. Trochę bolały nas gardła, więc wyciągałyśmy z torebek butelki wody mineralnej.
Kiedy przerwa minęła, chłopcy wrócili przebrani w bardziej kolorowe ciuchy, niż przedtem. Usłyszeliśmy jeszcze takie piosenki, jak:  „Satellite”, „Lose my mind”, „Gold forever” i wiele innych.
Nath jeszcze wiele razy podszedł bliżej publiczności, co spowodowało, że nasze spojrzenia spotkały się dużo razy. Chwilę potem to samo zrobił Tom. Skierowałam w jego stronę przyjazny uśmiech. Nie mogłam uwierzyć, że moje marzenia, aż tak bardzo zrobiły się realistyczne.
Koncert dobiegł końca o godzinie 22.30. Większość wiary poszła już sobie, ponieważ autografy można było zdobyć nazajutrz. My miałyśmy już załatwiony nocleg w pobliskim hotelu, dzięki mojemu ojcu, ponieważ właścicielem był jego przyjaciel. Był to bardzo porządny hotel i na dodatek drogi, ale dzięki tatusiowi miałyśmy zniżkę.
Idąc do hotelu, gadałyśmy tylko o jednym. Kiedy weszłyśmy do budynku nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. The Wanted siedzieli w restauracji. Na pewno wykończeni po koncercie byli bardzo głodni. Wtedy przypomniały mi się słowa taty, kiedy żegnał nas w samochodzie: „Mam nadzieję, że będziesz zachwycona z pobytu w hotelu…”. Nie wiedziałam jak się tacie odwdzięczyć.
Uradowane szybko pobiegłyśmy do środka restauracji, ale tak, żeby nie spłoszyć chłopaków. Wtedy właśnie wstał Tom i powiedział…
- Do you speak English?
- Yes. – odpowiedziałam. Jednak nauka angielskiego nie poszła na marne. Świetnie się dogadywaliśmy.


- A może chcecie z nami zdjęcie?  - zapytał.
- Oczywiście, że chcemy! A nie sprawiłoby żadnego kłopotu, jakby każda zrobiła sobie fotkę po kolei z każdym?
- Jasne, że nie! Mamy mnóstwo czasu.
Po małej sesji zdjęciowej i zebraniu od wszystkich członków autografów, przedstawiłam nas.
- Przepraszam, że się nie przedstawiłam… Mam na imię Rose, a to Bella i Laura.
- Cześć, miło was poznać. – odpowiedzieli wszyscy jednocześnie.
Wszyscy chłopacy byli dla nas bardzo mili, ale Nathan, tak jakby był strasznie wściekły na Toma, ale nie wiedziałam, za co. Ten wyraz twarzy, jakim patrzył na niego. Nigdy nie wiedziałam u chłopaka takiej miny. Tom wziął mój, a także Laury numer telefonu. Kiedy spostrzegłyśmy się, że Belli nie ma przy nas, zobaczyłyśmy ją razem z Sivą. Oni także wymieniali się numerami. Do pokojów wróciłyśmy o 1 godzinie w nocy. Ciągle myślałyśmy o naszym spotkaniu, sam na sam z The WANTED. Po wykańczającym i bardzo ciekawym dniu postanowiłyśmy pójść spać.


Tymczasem u chłopaków w pokoju

Tom zauważył, że Nath przez ostatnie kilka godzin jest ostro na niego wkurzony, aż w końcu zapytał:
- Coś ci jest? Ciągle chodzisz taki jakiś niezadowolony! Powinieneś się cieszyć! Tyle fanów przyszło na nasz koncert, a ty co?! Siedzisz jak jakiś „lord”, obrażony na cały świat!
- Chcesz wiedzieć, o co mi chodzi?! Proszę bardzo! Pannę mi odbiłeś! Ot co!
- Ja?! Pannę ci odbiłem?!
- Tak, ty! A niby kto?! Mogłem ci o niej nie mówić, podczas przerwy! Cholera jasna.
- Ahh  ta… może i tak… Fajna laska z niej… Ale dobra, nie będę się z tobą kłócił o dziewczynę…
- No dobra, sory… Ale już mi jej nie odbijesz?
- No ja ci jej nie odbiję. Ale ona sama musi zadecydować, kogo wybierze…
- Jeżeli w ogóle będzie chciała któregoś z was… - zaśmiał się Max.
- Ok. To obiecaj mi, że już się do niej bez powodu nie zbliżysz. – zasugerował Nathan.
- Dobra, dobra… Ale od razu zaznaczam, że zamawiam sobie tą drugą! – powiedział Tom.
- O nie! Ja już ją sobie zaklepałem! – zezłościł się Siva.
- Ale nie tą drugą, tą trzecią! – usprawiedliwił się Tom.
- Macie szczęście, że mieszkają w tym samym hotelu! – powiedział Jay.
- I to jak! – odpowiedział Nathan. – Daj mi jej numer.
- Co? Nie! Jak chcesz to sam sobie weź od niej numer.
- Dobra! Ale wyślij im sms, żeby się spotkały z nami jeszcze. – poprosił Nath.
- Ok.
- Szkoda, że są tylko 3… - pożalił się Jay. – A ja nie zdążyłem żadnej zaklepać.
- Ty zawsze jesteś „spóźniony”! – zażartował Tom. – To napiszę im, żeby przyszły przed 9.00 do restauracji.
- Teraz! Na pewno już śpią. – dodał Siva.
- No tak. To napiszę do Rose rano. – odpowiedział Tom.
- Ma piękne imię…  - rzucił rozmarzony Nathan. – w ogóle ona jest piękna…
Chłopacy zaczęli się śmiać.
- No co! Nie można sobie pomyśleć na głos?!
- Dobra myśl sobie, myśl. – zażartował Max. – Prześpijmy się, bo trzeba wcześnie zacząć dzień.
Zanim poszli spać, minęło kilkanaście minut, ale na ich twarzach znajdował się już uśmiech.


________________________________________________________________________________
Pewnie myślicie sobie: Nareszcie coś o nich! ;p
Proszę bardzo! ;]
Jakoś zadowolona z niego  nie jestem, ale wy to oceńcie. :p