sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 5


2 miesiące później
Przynajmniej kilka razy w tygodniu pisałam teraz z Alkiem, ale jeszcze nie spytał się mnie, czy chciałabym z nim „chodzić”. Może to nawet lepiej bo staliśmy się dobrymi przyjaciółmi, a brakowało mi takiego. Mimo tego, że nie chodziliśmy razem do szkoły, często się spotykaliśmy, graliśmy razem z kolegami w siatę itd.
Dzisiejszy dzień był najlepszym dniem pod słońcem dla wielu uczniów. Był to dzień 29 czerwca, czyli ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO.
Wstałam więc o 7.00, ponieważ w szkole mieliśmy być na 8.00. Jak co dzień pobiegłam do łazienki, a potem poszłam coś przekąsić. Założyłam wąską, średniej długości spódniczkę, co nie często mi się zdarza, białą bluzkę (coś w tym stylu), półbuty koloru jasnego brązuszary sweterek. Wybiegłam z domu na przystanek, żeby zdążyć na autobus.
Zajęliśmy  miejsca na sali gimnastycznej.
Po wręczeniu nam świadectw pani dyrektor zaczęła wygłaszać podziękowania, przez dobre pół godziny.
Około godziny 11.00 wróciłam do domu. Nie mogłam uwierzyć w to, że są już wakacje. Uspokoiłam się dopiero, kiedy weszłam do mojego pokoju i zobaczyłam na ścianie plakat THE WANTED.  Razem z Bellą i Laurą jeszcze przez rok szkolny kułyśmy na blachę język angielski.  O 12.00 mama zawołała mnie na obiad.
 Kiedy najadłam się do syta wróciłam do pokoju i przebrałam się w spodnie dresowe, białą bokserkę i zielone trampki Converse. Wybrałam w komórce numer do Laury, powiadomić ją, że dzisiaj się do niej wybiorę z Belą, na rowerze, prawdopodobnie razem z Alkiem.
O 14.00 wsiadłam na rower i pojechałam po Alka. Czekał na mnie uśmiechnięty pod domem.
- Bierzesz jeszcze jakiegoś chłopaka, czy jedziesz sam? – spytałam.
- Nie, pojadę sam, ale oczywiście z tobą. – odpowiedział.
- No bo jeszcze Bella pojedzie.
- Nie no spoko. Chcę jechać jako jedyny chłopak, a Bella przecież nie będzie za bardzo przeszkadzać.
- Ok. jak chcesz.
Gdy dotarliśmy do domu Belli, Alek poszedł szybko do sklepu kupić sobie picie, a ja poszłam po kuzynkę.
- Ten Alek to się chyba w tobie zabujał. – powiedziała z radością Bella.
- No może i tak ale jeszcze nie jesteśmy parą. – dodałam.
- Zobaczysz coś z tego wyjdzie.
- Nie wiem. Dobrze się z nim czuję jako przyjaciółka, chociaż nie powiem, podoba mi się.
- No widzisz. A może to ten jedyny?
Zastanawiając się nad słowami Belli, wrócił do nas Alek. Wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy w krótką podróż, ponieważ Laura mieszkała tylko 8 km dalej ode mnie. Prawie całą drogę przegadaliśmy o zakończeniu roku szkolnego.
Na miejscu byliśmy o 14.42 ( tak dokładnie, bo spojrzałam w zegarek od komórki). Alek poszedł do pokoju Karola, pograć w jakąś grę, później doszli do nich Jakub i Szymon. My natomiast poszłyśmy do wielkiego, pięknego ogrodu Laury, w którym postanowiłyśmy się trochę poopalać i obgadać plan koncertu, kiedy wybierzemy się na zakupy, kiedy „zbiórka” itp.  postanowiłyśmy, że na zakupy wybierzemy się 2 lipca. Akurat tak się złożyło, że 2 dni przed moimi urodzinami, czyli 22 lipca odbędzie się koncert, dlatego dziewczyny były zawiedzione, że to ja będę miała wspaniały prezent na urodziny.
Po 18.00 wyjechaliśmy do domu. Alek „odprowadził” mnie pod dom. Gadaliśmy tak jeszcze chyba z godzinę, zanim chłopak postanowił pojechać do domu.
Na pożegnanie dostałam od Alka dużego cmoka w policzek. Trochę się zawstydziłam.
- Pa. – powiedział.
- Pa. – odpowiedziałam mile zaskoczona tym co zrobił Alek.
 Zmęczona dzisiejszym dniem położyłam się na tapczanie, po orzeźwiającym prysznicu. Nie mogłam zasnąć, bo ciągle myślałam o Alku. Co by było gdyby spytał się, czy chce z nim być? Jaka byłaby moja reakcja? Nie chciałam zepsuć tego co było między nami, ale chciałam mieć też najlepszego kumpla.

2 komentarze: