sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 7


20 dni później
Wstałyśmy o 7.00. Powrzucałyśmy do naszych toreb kanapki, które zrobiła nam mama. Po wyjściu z łazienki,  poszłyśmy na śniadanie. Kiedy wróciłyśmy do pokoju uszykowałyśmy sobie „nowe” rzeczy, które kupiłyśmy na „słynnych” zakupach. Ja włożyłam na siebie krótkie, jeansowe spodenki, T-shirt w kolorowe, poziome pasy, czerwono-białą bejsbolówkę oraz  czerwone sandały na koturnach (nie wiem, co mnie napadło, że założyłam takie wysokie buty, ale cóż, "trzeźwo" to ja już nie myślałam). Laura natomiast założyła krótką spódniczkę , różową bokserkę i modrakowy sweterek oraz  niebieskie sandały na koturnach  ( tak wiem, nie mogłyśmy się im po prostu oprzeć).  O wpół do dziewiątej zapakowaliśmy nasze torby do samochodu taty. Pojechaliśmy po Bellę, a dalej już do Poznania.
Na miejscu byliśmy około godziny 10.00. Szybko poszłyśmy pod scenę, aby zająć jak najlepsze miejsca. Trochę ludu już było, jednak udało nam się dopchać do pierwszego rzędu. Przez 8 godzin miałyśmy czekać na pierwszy występ, dlatego wzięłyśmy parę gazet. Dobrze że pogoda nam dopisała.  
Przed godziną 18.00 zaczęłyśmy wyciągać  aparaty, komórki, wszystko czym dało się nagrywać tak piękne chwile.
Była też jakaś niespodzianka przed występem The WANTED, lecz nikt nie wiedział jaka, a nigdzie na stronach internetowych nie pisało kto będzie ich supportem.
I wtedy zobaczyłam ROBERTA M wchodzącego na scenę. Moje serce zaczęło walić jak szalone. Pomyślałam sobie, że los uśmiechnął się do mnie podwójnie. Dziewczyny już wiedziały co jest grane, za dobrze mnie znały. To był najlepszy prezent w moim życiu.
Piosenka, jaką zaczęto koncert  był kawałek KISS THE SKY. Przez cały ten czas nie mogłam spuścić z niego oczu, a co dopiero, jak wejdą chłopaki, pomyślałam. Trochę posmutniałam, kiedy ze sceny schodził Robert, ale szybko pojawił się na mojej twarzy uśmiech.
Zaczęłyśmy krzyczeć jak opętane. Na scenę weszli kolejno: Max, Tom, Siva i Nath z Jay’em . Zaczęli śpiewać kawałek CHASING THE SUN. Niektóre fanki nawet zemdlały. Dziwiłam się, że ja jeszcze stoję po tym wszystkim, bo łatwo traciłam przytomność, ale mniejsza z tym. Nie mogłam się na nich napatrzeć, a zwłaszcza na Nathana. Widziałam go pierwszy raz w życiu, a wiedziałam o nim prawie wszystko. Nagle, kiedy podszedł bliżej miejsca, którego stałyśmy, spojrzał się na mnie. Ja zrobiłam to samo. Uśmiechnęliśmy się lekko do siebie. Byłam w siódmym niebie. Myślałam, że zaraz zapomni słowa piosenki, bo wpatrywał się tak we mnie z dobre kilka minut. Niestety miłe chwile nie trwają wiecznie, ale i tak nie zapomnę jej do końca życia.
Następna piosenka, czyli „Glad you came”, wprawiła publiczność w oszałamiający ruch, w końcu to jeden z hitów lata. Chłopaki kazali śpiewać razem z nimi, no więc fani zaczęli:  „The sun goes down
The stars come out…”.
O 19.30 była pół godzinna przerwa. Trochę bolały nas gardła, więc wyciągałyśmy z torebek butelki wody mineralnej.
Kiedy przerwa minęła, chłopcy wrócili przebrani w bardziej kolorowe ciuchy, niż przedtem. Usłyszeliśmy jeszcze takie piosenki, jak:  „Satellite”, „Lose my mind”, „Gold forever” i wiele innych.
Nath jeszcze wiele razy podszedł bliżej publiczności, co spowodowało, że nasze spojrzenia spotkały się dużo razy. Chwilę potem to samo zrobił Tom. Skierowałam w jego stronę przyjazny uśmiech. Nie mogłam uwierzyć, że moje marzenia, aż tak bardzo zrobiły się realistyczne.
Koncert dobiegł końca o godzinie 22.30. Większość wiary poszła już sobie, ponieważ autografy można było zdobyć nazajutrz. My miałyśmy już załatwiony nocleg w pobliskim hotelu, dzięki mojemu ojcu, ponieważ właścicielem był jego przyjaciel. Był to bardzo porządny hotel i na dodatek drogi, ale dzięki tatusiowi miałyśmy zniżkę.
Idąc do hotelu, gadałyśmy tylko o jednym. Kiedy weszłyśmy do budynku nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. The Wanted siedzieli w restauracji. Na pewno wykończeni po koncercie byli bardzo głodni. Wtedy przypomniały mi się słowa taty, kiedy żegnał nas w samochodzie: „Mam nadzieję, że będziesz zachwycona z pobytu w hotelu…”. Nie wiedziałam jak się tacie odwdzięczyć.
Uradowane szybko pobiegłyśmy do środka restauracji, ale tak, żeby nie spłoszyć chłopaków. Wtedy właśnie wstał Tom i powiedział…
- Do you speak English?
- Yes. – odpowiedziałam. Jednak nauka angielskiego nie poszła na marne. Świetnie się dogadywaliśmy.


- A może chcecie z nami zdjęcie?  - zapytał.
- Oczywiście, że chcemy! A nie sprawiłoby żadnego kłopotu, jakby każda zrobiła sobie fotkę po kolei z każdym?
- Jasne, że nie! Mamy mnóstwo czasu.
Po małej sesji zdjęciowej i zebraniu od wszystkich członków autografów, przedstawiłam nas.
- Przepraszam, że się nie przedstawiłam… Mam na imię Rose, a to Bella i Laura.
- Cześć, miło was poznać. – odpowiedzieli wszyscy jednocześnie.
Wszyscy chłopacy byli dla nas bardzo mili, ale Nathan, tak jakby był strasznie wściekły na Toma, ale nie wiedziałam, za co. Ten wyraz twarzy, jakim patrzył na niego. Nigdy nie wiedziałam u chłopaka takiej miny. Tom wziął mój, a także Laury numer telefonu. Kiedy spostrzegłyśmy się, że Belli nie ma przy nas, zobaczyłyśmy ją razem z Sivą. Oni także wymieniali się numerami. Do pokojów wróciłyśmy o 1 godzinie w nocy. Ciągle myślałyśmy o naszym spotkaniu, sam na sam z The WANTED. Po wykańczającym i bardzo ciekawym dniu postanowiłyśmy pójść spać.


Tymczasem u chłopaków w pokoju

Tom zauważył, że Nath przez ostatnie kilka godzin jest ostro na niego wkurzony, aż w końcu zapytał:
- Coś ci jest? Ciągle chodzisz taki jakiś niezadowolony! Powinieneś się cieszyć! Tyle fanów przyszło na nasz koncert, a ty co?! Siedzisz jak jakiś „lord”, obrażony na cały świat!
- Chcesz wiedzieć, o co mi chodzi?! Proszę bardzo! Pannę mi odbiłeś! Ot co!
- Ja?! Pannę ci odbiłem?!
- Tak, ty! A niby kto?! Mogłem ci o niej nie mówić, podczas przerwy! Cholera jasna.
- Ahh  ta… może i tak… Fajna laska z niej… Ale dobra, nie będę się z tobą kłócił o dziewczynę…
- No dobra, sory… Ale już mi jej nie odbijesz?
- No ja ci jej nie odbiję. Ale ona sama musi zadecydować, kogo wybierze…
- Jeżeli w ogóle będzie chciała któregoś z was… - zaśmiał się Max.
- Ok. To obiecaj mi, że już się do niej bez powodu nie zbliżysz. – zasugerował Nathan.
- Dobra, dobra… Ale od razu zaznaczam, że zamawiam sobie tą drugą! – powiedział Tom.
- O nie! Ja już ją sobie zaklepałem! – zezłościł się Siva.
- Ale nie tą drugą, tą trzecią! – usprawiedliwił się Tom.
- Macie szczęście, że mieszkają w tym samym hotelu! – powiedział Jay.
- I to jak! – odpowiedział Nathan. – Daj mi jej numer.
- Co? Nie! Jak chcesz to sam sobie weź od niej numer.
- Dobra! Ale wyślij im sms, żeby się spotkały z nami jeszcze. – poprosił Nath.
- Ok.
- Szkoda, że są tylko 3… - pożalił się Jay. – A ja nie zdążyłem żadnej zaklepać.
- Ty zawsze jesteś „spóźniony”! – zażartował Tom. – To napiszę im, żeby przyszły przed 9.00 do restauracji.
- Teraz! Na pewno już śpią. – dodał Siva.
- No tak. To napiszę do Rose rano. – odpowiedział Tom.
- Ma piękne imię…  - rzucił rozmarzony Nathan. – w ogóle ona jest piękna…
Chłopacy zaczęli się śmiać.
- No co! Nie można sobie pomyśleć na głos?!
- Dobra myśl sobie, myśl. – zażartował Max. – Prześpijmy się, bo trzeba wcześnie zacząć dzień.
Zanim poszli spać, minęło kilkanaście minut, ale na ich twarzach znajdował się już uśmiech.


________________________________________________________________________________
Pewnie myślicie sobie: Nareszcie coś o nich! ;p
Proszę bardzo! ;]
Jakoś zadowolona z niego  nie jestem, ale wy to oceńcie. :p

4 komentarze:

  1. świetny ;*
    czekałam aż wreszcie dodasz rozdział o tym koncercie ;]
    next ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny
    Chłopacy jak zaczęli zaklepywać
    no i Jay -spóźniony zapłon ;)
    Haha
    pisz next

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział ;)
    Dopiero tu trafiłam, ale nie żałuje bo piszesz genialnie ;D
    Już nie mogę doczekać się następnego
    Pisz szybko i weny ;****

    Zapraszam do mnie ;)
    http://francestory.blogspot.com/
    i
    http://love-is-all-i-have.blogspot.com/
    ;*******

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu ale się rozkręciło :D Zawsze jak o chłopakach czytam, to śmiechu nie mogę powstrzymać ;D Super przez duże S ( no jest duże, ale chciałam to podkreślić xD )

    Agent P ;D

    OdpowiedzUsuń