-Wstawaj śpiochu! – krzyknęły dziewczyny.
- Czy wy nigdy nie dacie mi spokoju? – wybąkałam zaspana.
- Nie ma czasu! Musimy pozwiedzać trochę centrum handlowych.
-No… Dobra… - wstałam i poszłam do łazienki. Po przyjściu
włożyłam na siebie letnią sukienkę w odcieniu brudnego beżu w kwiatki (coś w tym stylu) oraz
czerwone balerinki. O 10.00 wyszłyśmy z pokoju i małymi krokami doszłyśmy do
restauracji. Usiadłyśmy przy czteroosobowym stoliczku.
Po zjedzeniu pysznych kanapek, postanowiłyśmy pójść na
„wymarzone zakupy” dziewczyn.
Idąc przez poznańskie ulice, rozmawiałam z Bellą, a Laura
prawie całą drogę spędziła z komórką w ręku, pisząc prawdopodobnie sms’y do
Toma.
Tymczasem u chłopaków
- Uff… - syknął Max. – Dobrze, że Jay dał się wyciągnąć, bo
już myślałem, że nic z tego nie wyjdzie.
- No, to mamy tak od 4 do 6 godzin czasu na przygotowanie,
niezłej imprezki. Szkoda tylko, że tak mało ludzi będzie, ale to nic, i tak
będziemy się świetnie bawić. – powiedział Tom.
- Dobrze, że są
dziewczyny, bo było by nudno. – dodał Nathan.
- Dobrze, że one też wyciągnęły Rose… Laura mi napisała, że
mamy się nie martwić, bo poszły na długie zakupy, być może dołączą do nich Seev
i Jay. – powiadomił resztę Tom.
- Dwie imprezy naraz… Ciekawe, czy nam się uda. –
przestraszył się Max.
- Spokojnie, będzie nas tylko ośmiu. Nie ma się czym
przejmować. – uspokoił go Nath.
Chłopaki zajęli się nagłym rezerwowaniem Sali balowej. Nie
byli pewni, czy uda im się to załatwić, ale jakby się nie powiodło, postanowili
przekupić właściciela. Poprosili kucharza, aby zrobił im dobrą, skromną kolacje
na 8 osób. Szybko też, postarali się o sprzęt, na scenę, na której mieli zagrać
kilka piosenek. Ale co by mogło wyjść nie tak, skoro są gośćmi specjalnymi tego
hotelu? Zajęli się też cateringiem. Sala
podobno miała być dostępna tylko dla nich. Przez ponad 5 godzin byli zajęci
szykowaniem sali, aż w końcu przyszedł sms do Maxa od Sivy: „Dużo wam jeszcze
zostało??? Bo Jay już chce iść do hotelu, a nie wiem jak go mam zatrzymać!”.
Max natychmiast napisał: „Możecie już przyjść do pokoju, jeżeli jesteście z
dziewczynami, to przekaż im, że też już mogą przyjść :D”. Po chwili przyszedł sms: „ Ok. Już
wiedzą ;D Idziemy.”.
Chłopacy szybko pobiegli do pokojów. Kilka minut później
dołączyli do nich Jay i Siva. Tom natychmiast po przyjściu zawiązał Jay’owi
oczy.
***
Weszłam wykończona do pokoju i gwałtownie ległam na łóżko.
Wtedy Bella i Laura napadły na mnie.
Zawiązały mi oczy jakimś szalikiem. Usłyszałam tylko pukanie do drzwi, ktoś
wszedł do pokoju. Odezwały się jakieś męskie głosy. Mówili w języku angielskim.
Już wiedziałam kto to był. Dziwiłam się tylko, dlaczego dziewczyny zawiązały mi
oczy.
Prowadziły mnie za ręce, ale nie wiedziałam gdzie. Kiedy
zatrzymałam się odwiązały szalik z moich oczu. Niestety nic nie widziałam,
ponieważ było ciemno jak w grobie.
Czułam, że ktoś stał obok mnie, lecz nie wiedziałam kto. Po chwili światła
zapaliły się. Koło mnie ujrzałam wystraszonego Jay’a. Już wiedziałam , co jest
grane. Nagle reszta zaczęła się wydzierać: „Sto lat! Sto lat! Niech żyją, żyją
nam! Staliśmy z Jay’em jak na rozstrzelanie.
Chłopacy urządzili wspaniałą imprezę, nawet zaśpiewali kilka
moich ulubionych piosenek, nie tylko ich kawałki. Bawiliśmy się świetnie. Potem
postanowili, że puszczą piosenki z laptopa, żeby mogli sobie potańczyć.
Nathan poprosił mnie do tańca, byłam wniebowzięta. To był
mój pierwszy taniec z nim. Po kilku piosenkach, do tańca poprosił mnie drugi
jubilat. Nathan niechętnie zostawił mnie z Jay’em, ale powiedziałam mu, że niedługo
znowu sobie potańczymy. Zatańczyłam sobie z każdym członkiem zespołu. Ostatni
był Tom. Zarąbiście mi się z nim tańczyło. Podczas tańca nawiązaliśmy rozmowę o
Nathanie.
- Jak tam Nathan? – spytał.
- Dobrze. Świetnie się dogadujemy. Fajny z niego kumpel. –
dodałam z przekonaniem.
- Kumpel?! Nic więcej?
- Tom… - bąknęłam. – Znamy się dwa dni, trudno tu mówić, że
już jest moim przyjacielem, a co dopiero kimś więcej… Chociaż i tak nie wiem,
czy chciałby ze mną być…
- Dziewczyno?! Co ty mówisz? On…
- Co on?! – spytałam zbita z pantałyku.
- On szaleje za tobą! To dzięki niemu jest ta impreza!
Specjalnie dla ciebie!
- Naprawdę?! – byłam zdziwiona. – A Jay?
- E tam, żeby jemu nie było przykro… - zaśmiał się.
- Wiesz co…
- Spokojnie, tylko żartowałem. Ale gdyby nie ty, nie byłoby
tej imprezy. Pilibyśmy pewnie teraz samotnie piwo, oblewając jego 22 urodziny.
Po wyjaśniającej wszystko rozmowie, nadszedł czas, kiedy do
tańca znowu poprosił mnie Nath.
- Dziękuje! – dostał ode mnie buziaka w policzek. – To
najlepsze urodziny, jakie mogłam mieć!
- Naprawdę?- odpowiedział wzruszony moimi słowami.
- Tak! – cicho krzyknęłam.
Leciała piosenka Bruno Marsa – Just The Way You Are. Nathan
objął mnie w pasie obiema rękami i przytulił mnie do siebie, cicho szepcząc mi
do ucha słowa piosenki. Zaczęliśmy lekko kołysać się na parkiecie.
Nie mogłam uwierzyć w to co się działo, przez ostatnie
kilkanaście minut. Nie wiedziałam czy to rzeczywistość, czy tylko piękny sen.
Do pokoju zlądowaliśmy coś po 24.00. Oczywiście nie
zabrakło, przy moim boku nowego partnera.
- Śpij dobrze, śliczna. – powiedział.
- Ty również. – odpowiedziałam. I wtedy przybliżył swoje
usta do moich. Byłam bliska obłędu. Jego wargi były tak delikatne…
- Pa.- pożegnał się.
- Pa. – odprowadziłam go w myślach.
_______________________________________________________________________________
Strasznie dziękuje wam za komy ;*
To mnie bardzo motywuje ;]
Oceniajcie, jak mi poszło ;p
I to się nazywają
OdpowiedzUsuńUrodziny!!!!!!!!!!!
Bardzo przywiązałam się do twojego blogaska
pisz next
błagam!!!!!!!!
weny!!!
nie no genialne ;]
OdpowiedzUsuńurodzinki świetne ;D
next ;)
Zajebiste urodziny!
OdpowiedzUsuńPisz szybko next'a!
Weny kochana :*
Zapraszam do mnie
http://gjhgjfjjj.blogspot.com/
PS. Nie masz za co dziękować :)