czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 9


-Wstawaj śpiochu! – krzyknęły dziewczyny.
- Czy wy nigdy nie dacie mi spokoju? – wybąkałam zaspana.
- Nie ma czasu! Musimy pozwiedzać trochę centrum handlowych.
-No… Dobra… - wstałam i poszłam do łazienki. Po przyjściu włożyłam na siebie letnią sukienkę w odcieniu brudnego beżu w kwiatki (coś w tym stylu) oraz czerwone balerinki. O 10.00 wyszłyśmy z pokoju i małymi krokami doszłyśmy do restauracji. Usiadłyśmy przy czteroosobowym stoliczku.
Po zjedzeniu pysznych kanapek, postanowiłyśmy pójść na „wymarzone zakupy” dziewczyn.
Idąc przez poznańskie ulice, rozmawiałam z Bellą, a Laura prawie całą drogę spędziła z komórką w ręku, pisząc prawdopodobnie sms’y do Toma.

Tymczasem u chłopaków
- Uff… - syknął Max. – Dobrze, że Jay dał się wyciągnąć, bo już myślałem, że nic z tego nie wyjdzie.
- No, to mamy tak od 4 do 6 godzin czasu na przygotowanie, niezłej imprezki. Szkoda tylko, że tak mało ludzi będzie, ale to nic, i tak będziemy się świetnie bawić. – powiedział Tom.
 - Dobrze, że są dziewczyny, bo było by nudno. – dodał Nathan.
- Dobrze, że one też wyciągnęły Rose… Laura mi napisała, że mamy się nie martwić, bo poszły na długie zakupy, być może dołączą do nich Seev i Jay. – powiadomił resztę Tom.
- Dwie imprezy naraz… Ciekawe, czy nam się uda. – przestraszył się Max.
- Spokojnie, będzie nas tylko ośmiu. Nie ma się czym przejmować. – uspokoił go Nath.
Chłopaki zajęli się nagłym rezerwowaniem Sali balowej. Nie byli pewni, czy uda im się to załatwić, ale jakby się nie powiodło, postanowili przekupić właściciela. Poprosili kucharza, aby zrobił im dobrą, skromną kolacje na 8 osób. Szybko też, postarali się o sprzęt, na scenę, na której mieli zagrać kilka piosenek. Ale co by mogło wyjść nie tak, skoro są gośćmi specjalnymi tego hotelu?  Zajęli się też cateringiem. Sala podobno miała być dostępna tylko dla nich. Przez ponad 5 godzin byli zajęci szykowaniem sali, aż w końcu przyszedł sms do Maxa od Sivy: „Dużo wam jeszcze zostało??? Bo Jay już chce iść do hotelu, a nie wiem jak go mam zatrzymać!”. Max natychmiast napisał: „Możecie już przyjść do pokoju, jeżeli jesteście z dziewczynami, to przekaż im, że też już mogą przyjść  :D”. Po chwili przyszedł sms: „ Ok. Już wiedzą ;D Idziemy.”.
Chłopacy szybko pobiegli do pokojów. Kilka minut później dołączyli do nich Jay i Siva. Tom natychmiast po przyjściu zawiązał Jay’owi oczy.

***
Weszłam wykończona do pokoju i gwałtownie ległam na łóżko. Wtedy  Bella i Laura napadły na mnie. Zawiązały mi oczy jakimś szalikiem. Usłyszałam tylko pukanie do drzwi, ktoś wszedł do pokoju. Odezwały się jakieś męskie głosy. Mówili w języku angielskim. Już wiedziałam kto to był. Dziwiłam się tylko, dlaczego dziewczyny zawiązały mi oczy.
Prowadziły mnie za ręce, ale nie wiedziałam gdzie. Kiedy zatrzymałam się odwiązały szalik z moich oczu. Niestety nic nie widziałam, ponieważ było ciemno jak  w grobie. Czułam, że ktoś stał obok mnie, lecz nie wiedziałam kto. Po chwili światła zapaliły się. Koło mnie ujrzałam wystraszonego Jay’a. Już wiedziałam , co jest grane. Nagle reszta zaczęła się wydzierać: „Sto lat! Sto lat! Niech żyją, żyją nam! Staliśmy z Jay’em jak na rozstrzelanie.
Chłopacy urządzili wspaniałą imprezę, nawet zaśpiewali kilka moich ulubionych piosenek, nie tylko ich kawałki. Bawiliśmy się świetnie. Potem postanowili, że puszczą piosenki z laptopa, żeby mogli sobie potańczyć.
Nathan poprosił mnie do tańca, byłam wniebowzięta. To był mój pierwszy taniec z nim. Po kilku piosenkach, do tańca poprosił mnie drugi jubilat. Nathan niechętnie zostawił mnie z Jay’em, ale powiedziałam mu, że niedługo znowu sobie potańczymy. Zatańczyłam sobie z każdym członkiem zespołu. Ostatni był Tom. Zarąbiście mi się z nim tańczyło. Podczas tańca nawiązaliśmy rozmowę o Nathanie.
- Jak tam Nathan? – spytał.
- Dobrze. Świetnie się dogadujemy. Fajny z niego kumpel. – dodałam z przekonaniem.
- Kumpel?! Nic więcej?
- Tom… - bąknęłam. – Znamy się dwa dni, trudno tu mówić, że już jest moim przyjacielem, a co dopiero kimś więcej… Chociaż i tak nie wiem, czy chciałby ze mną być…
- Dziewczyno?! Co ty mówisz? On…
- Co on?! – spytałam zbita z pantałyku.
- On szaleje za tobą! To dzięki niemu jest ta impreza! Specjalnie dla ciebie!
- Naprawdę?! – byłam zdziwiona. – A Jay?
- E tam, żeby jemu nie było przykro… - zaśmiał się.
- Wiesz co…
- Spokojnie, tylko żartowałem. Ale gdyby nie ty, nie byłoby tej imprezy. Pilibyśmy pewnie teraz samotnie piwo, oblewając jego 22 urodziny.
Po wyjaśniającej wszystko rozmowie, nadszedł czas, kiedy do tańca znowu poprosił mnie Nath.
- Dziękuje! – dostał ode mnie buziaka w policzek. – To najlepsze urodziny, jakie mogłam mieć!
- Naprawdę?- odpowiedział wzruszony moimi słowami.
- Tak! – cicho krzyknęłam.
Leciała piosenka Bruno Marsa – Just The Way You Are. Nathan objął mnie w pasie obiema rękami i przytulił mnie do siebie, cicho szepcząc mi do ucha słowa piosenki. Zaczęliśmy lekko kołysać się na parkiecie.
Nie mogłam uwierzyć w to co się działo, przez ostatnie kilkanaście minut. Nie wiedziałam czy to rzeczywistość, czy tylko piękny sen.
Do pokoju zlądowaliśmy coś po 24.00. Oczywiście nie zabrakło, przy moim boku nowego partnera.
- Śpij dobrze, śliczna. – powiedział.
- Ty również. – odpowiedziałam. I wtedy przybliżył swoje usta do moich. Byłam bliska obłędu. Jego wargi były tak delikatne…
- Pa.- pożegnał się.
- Pa. – odprowadziłam go w myślach. 
_______________________________________________________________________________
Strasznie dziękuje wam za komy ;* 
To mnie bardzo motywuje ;]
Oceniajcie, jak mi poszło ;p

3 komentarze:

  1. I to się nazywają
    Urodziny!!!!!!!!!!!
    Bardzo przywiązałam się do twojego blogaska
    pisz next
    błagam!!!!!!!!
    weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no genialne ;]
    urodzinki świetne ;D
    next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste urodziny!
    Pisz szybko next'a!
    Weny kochana :*
    Zapraszam do mnie
    http://gjhgjfjjj.blogspot.com/
    PS. Nie masz za co dziękować :)

    OdpowiedzUsuń