czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 11


Podczas, gdy reszta jeszcze spała, ja poszłam do kuchni, żeby uszykować śniadanie – jajecznicę z boczkiem i pietruszką. Oczywiście Jay’owi trzeba było zrobić bez boczku. Pracując, do kuchni zawitał Nathan. Przywitał się i dał mi buzi w policzek.
- Hej. – odpowiedziałam. – Już wstałeś.
- Yhym. – bąknął. – I tak nie mogłem spać, bo Jay głośno chrapał.
- Ja nic nie słyszałam. – zażartowałam.
Po kilku minutach zeszła reszta do kuchni. Każdy dostał swoją porcję jajecznicy. Nagle po mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk dzwonka.
- Siedź, ja pójdę otworzyć. – powiadomił mnie Nath.
- Dziękuje.

- Rose! – zawołał chłopak.
- Już idę! – krzyknęłam.
W drzwiach ujrzałam Alka. Zaprosiłam go do środka, żeby wszedł do pokoju. Wtedy przybliżył się do mnie, a ja lekko odepchnęłam go na bok. Nate musiał to zauważyć, bo momentalnie znalazł się obok mnie i objął lekko w tali.
- Co tu się dzieje?! Czy ja o czymś nie wiem? – rzucił oburzony Alek.
- Mam go wyprosić? – chłopak nie rozumiał co Alek do mnie mówił.
- Kogo wyprosić? Sam siebie wyproś. – mówił do siebie Alek.
- Nie, nie…  -zapewniłam go. – Czy możesz nas zostawić samych?
- Czy to konieczne? – powiadomił Nathan.
- Proszę…
- Dobrze, ale jak coś , to wołaj. – dał mi buziaka w czoło i poszedł do kuchni.
- Wszystko ci wyjaśnię…- powiedziałam przestraszona.
- To dlatego nie dawałaś żadnych oznak życia? – zdenerwował się Alek. – Martwiłem się o ciebie, a ty najwidoczniej to olewasz.
- Nie nie! To nie tak! Tęskniłam za tobą.
- Akurat, bo ci uwierzę.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- To jak wytłumaczysz mi „to”?
- To może wejdźmy do środka, a nie stoimy w korytarzu, poznasz moich nowych znajomych…
Weszliśmy do środka. Zapoznałam go z każdym, choć Nate jako jedyny niepewnie podał mu rękę i odwrotnie. Wzięłam Alka za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju, aby spokojnie z nim porozmawiać, sam na sam.
- Wiesz, że to są The Wanted i wiesz jak bardzo ich „kocham”. – postarałam się mówić tak, żeby zrozumiał.
- No tak, nie było dnia, żebyś o nich nie gadała. – przyznał smutno.
- Bardzo polubiłam też jednego z nich.
- I chyba wiem kogo…

- Chciałam cie wysłać sms, ale nie mogłam, bo wiedziałam, że i tak mi nie uwierzysz. Pomyślałbyś na pewno, że to tylko te moje fantazje, tak mną rzucają.
- No pewnie bym nie uwierzył, ale teraz nie mogę zaprzeczyć.


 - Przepraszam cię za wszystko, za Nathana również. Zostają tu tylko do niedzieli  i chce dla mnie jak najlepiej. Zresztą poproszę go, aby przeprosił cię osobiście.
- Dobrze, nie musisz mnie przepraszać.
- Wiesz, że zależy mi na naszej przyjaźni, chciałabym, abyś zaakceptował go.
- To będzie trudne, ale dla ciebie zrobię wszystko.
 Dałam mu buziaka dla zachęty. Chłopacy wyjaśnili już sobie wszystko. Poprosiłam Alka, aby został jeszcze trochę, na co Nathan nie był zbytnio zadowolony.
Po południu wybraliśmy się do pobliskiego miasta, na kręgle razem z Bellą i jej nowym partnerem oraz Anką, przez co Jay był w siódmym niebie.
- Kiedy wyjeżdżamy? – spytał smutno Siva.
- A co, już chcecie? – dodał Max.
-Nie. – rzucili chłopacy.
- Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam zostać tu do niedzieli. – mrugnął do mnie porozumiewawczo Max.
- Możemy zostać dłużej? – zapytał zszokowany Nath.
- Yy… najwyraźniej tak!
Na kręgielni spędziliśmy kilka dobrych  godzin. Nath z Alkiem… jakoś się dogadywali. The Wanted byli zadowoleni, bo tu nie musieli zbytnio przejmować się fankami, czy paparazzi.


***

Wszyscy wróciliśmy już do naszych miejsc noclegu. Chłopakom zachciało się grać w „butelkę”. Wiadomo oczywiście ,kto zaczynał.
- Pytanie czy zadanie? – spytał zadowolony Tom.
- To może wyzwanie. – odpowiedział Nathan.
- Hymm… Weź Jay’a na ręce, zejdź z nim na dół, posadź go na blacie kuchenny i daj mu… buzi.
- Ble… nigdy w życiu! – wykrzyknęli obaj chłopcy.
- Zadanie to zadanie, trzeba je wykonać. – wyszczerzył zęby Tom.
- To jest dobre, tylko boję się, że w nocy nie zasnę. – zażartował Max.
- No dobra… robię to tylko ze względu na Maxa. – posmutniał Tom. – To zamiast Jay’a weź… weź Rose.
- Od razu lepiej.
- Co?! Że ja? – zdziwiłam się, nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Nathan wziął mnie delikatnie na ręce, zszedł ze mną ostrożnie po schodach, usadowił mnie w kuchni, na wyznaczonym przez Toma miejscu i pocałował mnie. Czułam się jak królowa, której  podwładni spełniają wszystkie jej zachcianki.
- Źle, źle, źle! – powiedział Tom. – Miałeś dać buzi, a nie pocałować.
Poprawił zadanie.
Kręciliśmy butelką do 23.00. Max zrobił się śpiący poszedł już sapać, za nim Jay. Tak jak obiecywałam Nathanowi, ja z Laurą przeniosłam się do sypialni rodziców, a on miał spać u mnie  w pokoju, już bez Jay’a. Kuzynce zachciało się już spać, więc Tom odprowadził ją do pokoju rodziców. Ja zostałam jeszcze w moim pokoju, aby przygotować Nathanowi miejsce do spania.
Minuty zamieniały się w godziny. Nie słyszałam, żeby Tom wrócił już do swojego pomieszczenia, dlatego siedziałam razem z Nathanem. Opowiadaliśmy sobie różne, pamiętnie historie z dzieciństwa.

___________________________________________________________________________
Proszę  karolina15 ;* 
 Dedyk także dla:
 LiNkA 
oraz wszystkich, którzy czytają to opowiadanie ;]

3 komentarze:

  1. No i to się nazywa
    Zajebisty blog
    Kocham to opowiadanie
    myśl nad następnym , bo chcę więcej
    weny kochana!!!
    i dziękuję za dedyk :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny rozdział!
    A to zadanie! Boskie!
    Jak ty na to wpadłaś?
    w ogóle wszystko tu jest takie wspaniałe!
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    A i baaaaaaaardzo dziękuję za dedykację!
    Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne. świetne, świetneeee!!!!
    twoje opowiadanie jest boskieeee!!!
    dziekiza dedyyyyk ;]
    next, neeeext ;P

    OdpowiedzUsuń