Dzień zaczęłyśmy o godzinie 9.00. Na śniadanie zeszłyśmy
razem z chłopakami.
Usiedliśmy przy ośmioosobowym stole, tak jak dwa dni
wcześniej. Po zjedzeniu posiłku zaproponowałam coś chłopakom.
- Ponieważ jutro jedziecie już do Londynu… -
powiedziałam - a Nathan chciał zobaczyć,
gdzie mieszkam, więc może zagościlibyście w moim domu? Mam dwa gościnne pokoje,
mogę też użyczyć swój…
- Ja jestem za! – wykrzyknął radośnie Nathan. – Ale nie
będziemy się narzucać, albo coś?
- No coś ty! – zapewniłam. – Tylko czy wy chcecie?
- Można by pozwiedzać trochę nowych okolic w Polsce… -
zasugerował Max.
- Ja jestem jak najbardziej za! – pochwalił się Tom.
- Ja też! – wykrzyknęli
razem Seev i Jay.
- To jesteśmy umówieni. – ucieszyłam się. – Kiedy jedziemy?
- Jak pójdziemy na górę to możemy zacząć się pakować. –
rzucił Max.
- To zbierajmy się! Już nie mogę się doczekać! – ucieszył
się Nathan.
Po wspólnej naradzie poszliśmy do naszych pokoi spakować
się, oczywiście z rozkazu Nathana.
Około godziny 15.00 byliśmy już na miejscu.
Bella zaproponowała, że też może ugościć kilku chłopaków.
Jednak zgodził się tylko Siva, bo reszta nie chciała się
rozdzielić. Laura postanowiła, że zostanie u mnie jeszcze na kilka dni.
Zadzwoniłam do rodziców, aby powiadomić ich że mamy kilku
gości, którzy zostaną na noc. Mama powiedziała, że nie przyjadą do
poniedziałku, bo mają ważne spotkanie służbowe. Za bardzo się tym nie
przejęłam, bo przywykłam już do częstego bycia samej w domu.
Bella z Seev’em
pojechali już do jej domu, a ja zaprosiłam gości do wewnątrz mojego
mieszkania. Chłopacy podzielili się na dwa pokoje, po dwóch na jeden, a ja z
Laurą zajęłyśmy mój pokój.
Po rozpakowaniu naszych walizek, razem z kuzynką
przygotowałam mały obiad.
Żeby spalić zbędne kalorie Lura zaproponowała spacer po
okolicy. Poszliśmy wszyscy. Podczas wędrówki po małym miasteczku, Nathan
podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
Tom, nie mogąc się powstrzymać zrobił to samo, lecz wycofał się z Laurą za nas.
Max i Jay szli obok. Postanowiłam, że skoro chcą poznać okolice, to nie będą
mieli nic przeciwko, jeżeli wybierzemy się do mojej przyjaciółki, która mieszka
niedaleko Belli, aby przedstawić jej moich nowych „kumpli”.
Tymczasem u Belli i Sivy
-Jak ci się podoba, w moim małym miasteczku? – spytała
Bella.
- Jest pięknie. Ale
ty i tak jesteś piękniejsza. – dodał Siva.
- Dziękuje. Może masz ochotę, na mały spacer?
- Jasne. Z tobą zawsze i wszędzie.
Wyszli na zwiedzanie okolicy.
Podczas spaceru chłopak wyznał dziewczynie co do niej czuje.
- Chciałbym, żebyś coś wiedziała. – powiedział niepewnym
głosem.
- Tak?
- Podobasz mi się…
- Słyszałam już to parę razy. – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Na pewno… ale chciałem ci powiedzieć… że … zakochałem się
w tobie…
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że mnie kochasz? –uśmiechnęła
się dziewczyna.
- Tak! Dokładnie tak! Kocham cię!
- Tak naprawdę ja
byłam zakochana w tobie już od pewnego czasu. - powiedziała i pocałowała Sivę.
***
Udało nam się wyciągnąć Ankę do parku. Zauważyłam minę Jay’a.
Normalnie ślinka mu ciekła na jej widok. Wzięłam chłopaka pod pachę i
oddaliliśmy się trochę od grupy, oczywiście nie zabrakło przy nas Nathana.
- Podoba ci się? – spytałam, znając już odpowiedź.
- Yyy… chyba tak… yyy… na to wygląda… umówiłaby się ze mną? – powiedział, ale myślami był przy
dziewczynie.
- Prędzej pomyśli, że chcesz ją zjeść. – zaśmiał się Nathan.
- Bardzo śmieszne… - spojrzałam na niego z przymrużonymi
oczami. – Jasne, że tak, tylko może pogadaj z nią, albo coś. Mogę dać ci jej
numer, ale lepiej jakbyś zrobił to sam.
- Dobra. Ok. Spróbuje. – walczył z sobą Jay.
- Tylko tak na nią nie poluj, bo się dziewczyna
przestraszy.- zażartował chłopak.
- Nath. Uspokój się. – rzuciłam.
- Dobrze, już dobrze nie denerwuj się tak, bo złość
piękności szkodzi.
- Hahaha… bardzo śmieszne.
Po kilku minutach dołączyliśmy do grupy. Spotkaliśmy też
Bellę i Sivę, którzy wyglądali na bardzo szczęśliwych. W pełnym komplecie
poszliśmy do małego baru.
The Wanted poszli zagrać w bilard, natomiast my
przysiadłyśmy przy małym stoliczku.
- Nie no, same ciasteczka. – zażartowała Anka. – Szkoda
tylko, że zbytnio nie mogę się z nimi dogadać.
- Pomogę ci. – powiedziałam. – Tak między nami, spodobałaś
się Jay’owi.
- Ja?! Naprawdę?
- No coś ty?! – zdziwiła się Bella. – Skąd to wiesz?
- Mówię prawdę. Sam mi powiedział.
- Nareszcie sobie jakąś wychoczył. – zaśmiała się Laura.
- Nie powiem, jest ładny, ale jak mam z nim porozmawiać? Nie
umiem mówić biegle po angielsku… - zasmuciła się przyjaciółka.
- Pomożemy ci. – rzuciłyśmy naraz.
- Dziękuje.
Nadszedł czas, kiedy trzeba było się już zbierać.
Odprowadziliśmy Ankę do domu. Udało jej się porozmawiać z Jay’em. Bella i Seev
też poszli już do domu. Chłopacy cały czas śmiali się z nowego partnera Belli,
że sam nocował u dziewczyny, w obcym domu. Z Jay’a też mieli niezłą bekę, a
zwłaszcza Nathan, nie wiem dlaczego, bo w końcu udało mu się zdobyć numer Anki.
Dotarliśmy do domu po 21.00. Chłopacy mówili, że jest
dopiero młoda godzina, wiec chętnie by coś oglądnęli. Zaproponowałyśmy im „ Ace
Ventura – Zew natury”. Zgodzili się.
Przez ponad dobrą godzinę wszyscy się śmialiśmy, a w
szczególności Tom z Jay’em.
Po filmie chłopacy wygłosili mały referat na „jego” temat.
Wszyscy byli już w swoich pokojach. My zamiast się cieszyć z
super dnia, smuciłyśmy się. Już jutro The Wanted mieli wyjechać na dobre z
Polski, i już nigdy nie wrócić, przynajmniej tak mi się zdawało. Leżałyśmy tak
w łóżku, ze łzami w oczach, aż nagle ktoś zapukał do drzwi. Był to Max.
- Hej. Śpicie już? – zapytał.
- Nie, wejdź. – odpowiedziała Laura, cała zapłakana.
- Czy wy płaczecie?
- Tak. – zająknęłyśmy razem i jeszcze bardziej się
rozpłakałyśmy.
- Dlaczego?
- Bo już jutro odjeżdżacie…
-ciągnęłam.
- Ja właśnie w tej sprawie. Na razie wiem o tym tylko ja.
- Ale o czym? – bąknęła Laura.
- Rose, jeżeli nie masz nic przeciwko, żebyśmy zostali tu do
niedzieli…
- Czy to znaczy, że zostaniecie dłużej? – wykrzyknęłam.
- Tak. Dokładnie to chciałem powiedzieć. – szybko
wysunęłyśmy się z kołdry i napadłyśmy Maxa wielkimi uściskami.
- Dobrze, dobrze. Przestańcie już, bo mnie udusicie. –
zaśmiał się. – Ale nie mówcie o tym reszcie, to ma być niespodzianka.
- Oczywiście! – uradowałyśmy się.
- Ok. To na mnie już pora, bo powiedziałem Tomowi, że idę do
ubikacji. Dobranoc.
- Dobranoc. – zaśmiałyśmy się.
_______________________________________________________________________________
Dedyk dla:
Dziękuje Wam! ;*Co do rozdziału, to się nie wypowiadam....
o! Jay sobie kogoś znalazł ;]
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
dzięki za dedyk ;*
next ;D
awwwwwww kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak i inne
czekam na next kochana!!!
Dzięki za dedyk :*
Rozdział boski!
OdpowiedzUsuńW ogóle masz wspaniałe opowiadnanie, które ciekawie się zaczyna
Czekam na następny rozdział
Weny ,kochana