niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 34



Kilka dni później

Chłopaki grali na tych swoich cudach – nigdy tego nie pojmę – a ja siedziałam sobie na fotelu z dala od nich, żeby im nie przeszkadzać z laptopem na kolanach i przeglądałam różne nowości. W Internecie aż huczało od narodzin Tiago.
„ Siva Kaneswaran doczekał się syna!
Mały Tiago ( bo tak ma na imię) urodził się 9 marca ok. godziny 18.30.
Widać, że rodzice są bardzo dumni i podekscytowani nowym członkiem rodziny.” 

Oczywiście Siva też musiał pochwalić się swoim skarbem.
Z ciekawości zaczęłam przeglądać komentarze. Fanki gratulowały, pisały, że mały jest „przystojny po tatusiu”, nie zabrakło też komentarzy typu: „ nowy członek The Wanted”, „na pewno odziedziczy talenty po tacie” i takie tam…
Ni stąd ni zowąd do pokoju wparowała Jessica.
- No siema wszystkim! – przywitała się i uściskała każdego po kolei.
- Witam! – odpowiedziałam.
- Cześć! – powitali się z nią chłopaki.
- Znowu napieprzacie w te guziczki… niedługo nic z tego sprzętu nie zostanie. – wspomniała Jess.
- Oj tam, oj tam. – machnął ręką Jay.
- A ty co tam przed tym kompem knujesz? – zaśmiała się.
- A tak sobie… dawno nie byłam to przeglądam. No i przy okazji natrafiłam na Tiago. – uśmiechnęłam się.
- A tak… właśnie muszę kiedyś ich odwiedzić. – dodała. – Widziałam go już w ekranie, taki słodziak, śliczny jak mamusia… - zaśmiała się.
- I tu ci przyznaję racje.
- Oj… nie ma co… Jest tak samo przystojny jak tatuś! – wtrącił swoje trzy grosze Nath.
- A wcale, że nie! – odpowiedziałyśmy równo.
- Wcale, że tak! – dołączył się Jay do Nathana.
- NIE!
- TAK!
- Spokój proszę. – podniósł ręce do góry Max. – Ja tam uważam, że do nikogo nie jest podobny… No dobra, przyznam… jak na razie jest podobny do mnie… Ale się tym nie chwale.
- A co on niby ma z tobą wspólnego?! – zdziwiła się Jessica.
- To, że nie ma bujnej grzywy…?
- I tak jest ładniejszy od ciebie. – powiedział Jay.
- A ty co… obiekt zainteresowań zmieniłeś?! – zaśmiał się Nath.
- Nigdy.
- Ale nie… przyznam Jay’owi rację. – dodała z przekonaniem Jess.
- Dzięki wiesz… - zmarszczył czoło Max.  
 -Ależ kochany nie ma za co. – uśmiechnęła się.
- A może chcesz coś do picia? –zainteresowałam się.
- Na razie dziękuje.
I właśnie w tej oto chwili po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Dobra, to ja pójdę otworzyć. – zaoferowałam się, bo znając ich, nie zrobiliby tego.
Szybko pobiegłam do drzwi.
Otwieram.
Nie wierze własnym oczom.
Jak ja dawno go nie widziałam! Strasznie się za nim stęskniłam!
Ale jego wyraz twarzy nie był za bardzo przekonujący.
-Alek! – ucieszyłam się i natychmiast go objęłam.
- No siema. – uśmiechnął się jakby niechętnie.
- Co ty tutaj robisz?!
- Przyleciałem, bo chciałem cie zobaczyć i poważnie z tobą porozmawiać.
- Rozumiem, że twój wyraz twarzy mówi wszystko poniekąd…?
- Nie wiem, nie zauważyłem. Ale strasznie cieszę się, że cie widzę. – jeszcze raz mnie przytulił, tyle że mocniej. – Jak ty świetnie wyglądasz! Co ja mówię… ty zawsze świetnie wyglądasz. – uśmiechnął się.
- Mam to przyjąć jako komplement?
- No a jak.
- To dalej, przecież nie będziesz tak stał. Wejdź.
- Dzięki. Mam nadzieje, że będę mógł zostać tu na dłużej… - zaśmiał się.
- No pewnie! Już ja o to zadbam!
Zaprowadziłam go do salonu.
 -Elo wszystkim. – przywitał się.
- Alek?! Ty tutaj? – zdziwił się Nath. –  No siema.  
Każdy się z nim przywitał.
- Alek, bo tutaj pewnie kogoś nie znasz… To jest Jessica, siostra Nathana. Jessica, to jest Alek, mój przyjaciel. – przedstawiłam ich.
- Hej. – uśmiechnęła się zawstydzona. 
-Miło mi cię poznać. – odpowiedział Alek.
- Może chcesz coś zjeść, albo pić?? – spytałam gościa.
- Chętnie.
- Może chcesz pograć z chłopakami? – zaproponował Nath. – Bo ja już tu szału dostaje jak widzę jak oni grają.
- I kto to mówi… - zmarszczył czoło Max.
- No ja to mówię, że chodzi mi o was… - wywalił na nich jęzor. – To co chcesz pograć?
- A… jeśli nie masz nic przeciwko…  - machnął ręką.
- Dalej. Siadaj! – zaprosił go do wspólnej gry.
- To ja idę coś uszykować. – poinformowałam.
- Idę z tobą. – krzyknęła Jess.


Zajęłam się szukaniem jakiś ciasteczek, po szafkach, a Jessica postanowiła zagotować wodę na herbatę.
- Miłego masz przyjaciela. – zaczęła temat.
- No powiedzmy. – uśmiechnęłam się.  – Nie no,  jest całkiem w porządku.
 -Długo się znacie?
- Znamy się długo, ale przyjaciółmi jesteśmy z 5/ 4 lata.
- Aha.
-W naszej przyjaźni doznaliśmy wiele upadków i wzlotów. Czasem było dobrze, czasem było źle.
-Doskonale cie rozumiem. Też miałam przyjaciółkę.
-Miałaś…?
- Wyjechała ponad rok temu do Stanów. To już nie jest to samo co kiedyś. Ciągle za nią tęsknie. Zazdroszczę ci takiego przyjaciela.
-Zobaczysz, będzie dobrze.- pocieszyłam ją.
Obie się uśmiechnęłyśmy.   
- Strasznie się cieszę, że jestem teraz tutaj. Mam  wspaniałego narzeczonego, świetną szwagierkę i cudownych przyjaciół. – uśmiechnęłam się, a Jess podeszła do mnie i przytuliła się do mnie.
- Wiesz co… nie mówię, tego za często, ale jestem dumna z Nathana, za to że ma tak niesamowitą narzeczoną , a już niedługo żonę.
- Serio tak sądzisz? – mimowolnie popłynęła mi łza.
-Jak najbardziej.
- Jesteś dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam.
-Miło mi to słyszeć. – uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie. – Ty dla mnie również.
Woda dała się we znaki.
-Chyba pora zagotować herbatę. – przypomniała.
- Tak. Jasne.
Kiedy wszystko miałyśmy gotowe dołączyłyśmy do chłopaków.
Po małej przekąsce Alek podszedł do mnie i poprosił, żebym z nim porozmawiała. Zaprowadziłam go do naszego pokoju.
- To co ci leży na sercu? – zaciekawiłam się.
- Musisz mi doradzić. – powiedział,  ledwo co mógł wydobyć z siebie głos.
- Coś się stało? – nie rozumiałam go.
-Anastazja jest w ciąży.
- To wspaniale! – ucieszyłam się z tej wieści.
- Może i tak, ale nie ze mną… - omal co nie zaczęły mu z oczy łzy wyciekać.
- ŻE CO?! – nigdy się nie spodziewałam, że usłyszę coś tak nie wiarygodnego, jak to, że dziewczyna mojego przyjaciela, jest w ciąży, ale nie z nim! – Ale skąd to wiesz?!
-Jest teraz w 3 miesiącu ciąży. Sama mi powiedziała. Pod koniec grudnia pojechała do koleżanek. Okazało się, że poszła na grubą imprezę.
- Ale ona na pewno tego nie chciała. – nie wiedziałam, jak mam go pocieszyć.
- Tłumaczyła się, że nic nie pamięta, że pewnie ktoś dosypał jej coś do pica i takie tam różne pierdoły pierd*liła. Jeszcze mówiła, że mnie kocha i że mam jej nie zostawiać, bo ona chce usunąć tą ciążę! A ja nie chce, żebym był przyczyną morderstwa.  
- Rozumiem cie bardzo dobrze. Rozumiem też, że temat z Anastazją jest już skończony…
- Tak! W ogóle nie wiem jak ona mogła mnie tak okłamać! A z resztą, nie chce już o tym myśleć, mówić, a zwłaszcza o niej.
Pierwszy raz widziałam Alka takiego przygnębionego. To było coś niesłychanego.
Od razu przytuliłam do siebie Alka i pozwoliłam mu, aby w spokoju i ciszy wypłakał się. Mogłabym siedzieć z nim tak nawet cały dzień, ważne żeby mu jakoś pomóc pozbyć się tak silnego bólu, jaki zadała mu osoba, którą tak bardzo kochał.
Kilka minut później postanowił się odezwać.
- Dobra, nie będę już się nad sobą użalać. Życie toczy się dalej i muszę sobie je poukładać, tym razem bez niej.
- Jesteś pewien tego co robisz? Ona zrobiła to nieświadomie… 
-TAK! Jestem tego pewien… Może opowiedz coś co się u ciebie ciekawego dzieje.
- Ogólnie, to dawno ze sobą nie rozmawialiśmy, a ja nawet nie miałam okazji powiedzieć ci, że zaręczyłam się z Nathanem.
- No pięknie…
- Znowu będziesz na nas zły?
- Nie no… nie mogę. – uśmiechnął się. – Ważne, że dziewczyna, którą zawsze kochałem i kochać będę będzie szczęśliwa.
- Alek… proszę cię…
- Pamiętaj, że dla mnie będziesz do końca życia jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
- Dobrze, ty też możesz to pamiętać. Ale nie chce, żebyś znowu robił jakieś głupstwa. – pogroziłam mu palcem.
- Obiecuję. – prawą rękę położył na piersi, a lewą uniósł do góry. – Nie będę robić żadnych głupstw.
- Bardzo się cieszę. – kolejny raz go dzisiaj przytuliłam i do tego dałam mu buziaka w policzek. -To co… może już dołączymy do reszty?
- Pewnie. A mogę tu u was zostać na dłużej? Chcę trochę zapomnieć o tym co było…
- Oczywiście Alek.
Po skończonej rozmowie wróciliśmy do przyjaciół. 

_________________________________________

Mamy kolejny rozdział. Dziękuje za tamte komentarze, chociaż wiem, że ktoś czyta. ;]
 

3 komentarze:

  1. " - Spokój proszę. – podniósł ręce do góry Max. – Ja tam uważam, że do nikogo nie jest podobny… No dobra, przyznam… jak na razie jest podobny do mnie… Ale się tym nie chwale.
    - A co on niby ma z tobą wspólnego?! – zdziwiła się Jessica.
    - To, że nie ma bujnej grzywy…?
    - I tak jest ładniejszy od ciebie. – powiedział Jay.
    - A ty co… obiekt zainteresowań zmieniłeś?! – zaśmiał się Nath.
    - Nigdy. " Hahah, nie moge z tego ;D Tiago podobny do Maxia :3
    Świetny rozdział ^^ Zresztą jak każdy ;D
    Dawno nie dodawałaś, wiesz? :P
    Czekam na następny ;D
    WeNy ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja z Maxem mnie rozwaliła. Tiago podobny do Maxa ale i atk ładniejszy. Jak szczerość. Coś czuję, że Jess bedzię z przyjacielem Rose. Ach... jak romantycznie. I ta szczerość Jess o Nathanie. Istna bajka. A teraz szybko nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. że niby Thiago jest podobny do Maxa? o nie, napewno nie!
    bo on jest podobny do...
    dobra bo napisze coś czego chyba nie powinnam xD
    wiesz, że nigdy nie lubiłam Alka? ale teraz jest mi go szkoda...
    dobra, świetny rodział ;*
    chce jak najszybciej następny mamusiu ♥♥

    OdpowiedzUsuń