Następnego dnia wstałam o 6.00, aby się trochę powtórzyć na
historię, ponieważ mieliśmy sprawdzian. Wtedy moje drzwi od pokoju otworzyły
się i we wejściu stała mama.
-Dobrze, że się uczysz…
-A czy kiedyś się nie uczyłam…?- odpowiedziałam.
-Nie, nie. Wcale tak nie twierdzę. Chcę ci tylko powiedzieć,
że jeśli nie będziesz zaniedbywała nauki… będziesz mogła iść na ten cały…
koncert… - potwierdziła.
-Naprawdę! Będę mogła iść?!- krzyknęłam.
-No tak… rozmawiałam o tym z tatą i powiedział, że coś ci
się od życia należy. Powiedział też, że jak będziesz chciała to będzie mógł cię
podwieźć do tego Poznania. –powiedziała.
-Dziękuję! Kocham was!- uściskałam mamę bardzo mocno.
Gdy dotarłam do szkoły opowiedziałam wszystko Belli i Ance.
-Mówiłam ci, że się uda?- powiedziała.
-No tak. Dziękuje, że mnie wspierasz…- odpowiedziałam.
-To fajnie!
Wszyscy mi się pytali, dlaczego mam taki dobry humor, skoro
mieliśmy pisać sprawdzian. To był
przecież jeden z moich najszczęśliwszych dni w moim życiu, więc miałam chodzić
jak jakiś truś, z mina nie wróżącą nic dobrego?
A sprawdzian? Sprawdzian poszedł mi w miarę dobrze.
Do domu wróciłam
bardzo zmęczona. Zaniosłam plecak na górę, do mojego pokoju, a potem wróciłam
na parter i poszłam do kuchni. Usiadłam jak zawsze na swoim ulubionym miejscu w
kuchni. Gdy zjadłam obiad, który mama zostawiła mi na stole, poszłam do mojego
pokoju odrobić lekcje. Usiadłam na obrotowym krześle.
O 10 na wieczór wsunęłam się pod kołdrę, ale nie mogłam
zasnąć, bo ciągle myślałam o tym, że będę na koncercie najsławniejszych
chłopaków w Wielkiej Brytanii i nie tylko.
Dzień później
Wstałam wyjątkowo z radosnym uśmiechem na twarzy, gdyż w
pokoju ujrzałam przedzierające się przez lekko zasłonięte okno wesołe promienie
słońca. Zrobiłam poranną toaletę i włożyłam na siebie jeansowe rurki, biały T-shirt, bluzę w kratkę i zielone trampki Converse. Wybiegłam z
domu szybko z plecakiem na plecach i pobiegłam na przystanek, ponieważ była już
godzina 7.22 a autobus przyjeżdża zwykle o 7.27. Po drodze natknęłam się na Mateusza.
Nie obyło się bez pogaduszek, więc na przystanek musiałam już biec.
Lekcje minęły szybko i
nawet miło je spędziłam.
Po odrobieniu pracy domowej, przyjechała do mnie Laura, więc
poszłyśmy na mały spacerek.
- Słuchaj! – wykrzyknęłam.
– Idę na koncert The WANTED!
-Naprawdę?! To fajnie! – dodała. – Skąd masz bilety? Ja też
bym chciała się przejechać.
- Chcesz to ci załatwię, tylko będziesz
musiała zapłacić, bo muszę kasę
oszczędzać.- zaśmiałam się.
- No przecież! Nie będę na tyle samolubna.
Po godzinie dołączyła do nas Bella i było o czym gadać…
Umówiłyśmy się, że wybierzemy się kiedyś na miasto, aby kupić sobie nowe rzeczy
na koncert, choć było jeszcze bardzo dużo czasu.
Gdy byłam już sama w domu poszłam pojeździć trochę na
rolkach, aby nie stracić formy.
Wróciłam o 20.00. Poszłam wziąć szybki prysznic.
Po 22.00. poszłam do
swojego pokoju. „Weszłam” na komputer, aby skołować kuzynce bilet. Potem położyłam się na kanapie i zaciągnęłam sobie
słuchawki na uszy. Słuchałam przez nie oczywiście tych samych piosenek co zawsze.
Po kilkunastu minutach zasnęłam.
Robisz duzo powtorzen. Jednak blog jest bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńFajnie, tylko, że z tymi ciuchami, to nie dodawaj pojedynczych linków z pojedynczymi ciuchami, to trzeba w 5 linków klikać :D Najlepiej dodać jeden link z całym zestawem ciuchów :)
OdpowiedzUsuńPaula *,*
No no no...
OdpowiedzUsuńSuper, że jednak idzie na ten koncert :)