sobota, 1 września 2012

Rozdział 27



Kilka miesięcy później – ferie zimowe

The Wanted przynajmniej raz na miesiąc przyjeżdżają.

Chłopacy czuli się już w mojej miejscowości bardzo swobodnie. Razem z dziewczynami uczyłyśmy ich trochę słów po polsku. Nawet nieźle im to wychodziło.

Więc tak… u mnie i u Nathana tak samo jak na początku. Z dnia na dzień kocham go chyba coraz bardziej. On podobno nie widzi poza mną świata, z tego co mówią chłopacy. 

Związek Belli i Seev’a. Też cały czas są razem, bardzo się kochają. Para godna naśladowania.  

Niestety Laura i Tom…
„Związek na odległość… Lepiej to przerwać. Ale i tak cie kocham.” Powiedzieli oboje.
Laura znalazła już sobie jednego takiego – Michała. Tom – cały czas sam, nawet nie wie, że Laura ma już chłopaka. To mi nie pasuje, oni naprawdę… oni się uzupełniali! To była świetna para. No ale co poradzić na takich jak oni. Ugg…

Max… Max już nie jest z Michelle. No niestety. Jay – ciągle szuka „swojej loczki”. Hyh. 

  Alek… pogodził się już z myślą, że jestem szczęśliwa z Nathanem. Przeprosił mnie i kolejny raz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Poznał już jedną dziewczynę – Anastazję. Cieszę się, że jest z nią szczęśliwy. Są moimi częstymi gośćmi, no a jak nie oni, to przynajmniej Alek.  

Anka – Robert jest dla niej wszystkim. Znają się ponad 10 lat. Wcześniej tylko „cześć” „cześć”. A teraz… „Kotek” „Skarbie”  i takie tam… i kto by się tego spodziewał…  

Rodzice – coraz częściej są poza domem. Hym… 2 tygodnie są, dwa tygodnie ich nie ma…

*
The Wanted zagościli jak zwykle w moim domu. Laura obiecywała, że wpadnie z Michałem.
- Co tam pieczesz? – zaglądał mi przez ramię Tom.
- Sernik. – powiedziałam z nutą grozy. Heh.
- Nie mogę się już doczekać… - odpowiedział mi tak samo i nagle zaczął mnie łaskotać.
-Nie wiem czy wiecie, ale ja tu ciągle jestem. – chrząknął Nath.
A Tom nic, podniósł mnie i poleciał ze mną do salonu. Gilgotał mnie i gilgotał. Ja tylko się śmiałam, a właściwie to już nie miałam sił.
- Ra. Ra. tun. ku. – krzyczałam przez śmiech.
Nagle wszyscy chłopacy rzucili się z łaskotaniem na Toma.
- Aa! Aa. Ha! Ha! To gilga! – śmiał się Tom.
-Oj widać że brakuje ci Laury. – dodał Jay. Ja tylko westchnęłam.
- A właśnie. – przerwałam im. – Laura dzisiaj wpadnie.
- To znakomicie! – wydarł się Max.
- Ale nie sama…
Nastała cisza. Nie chciałam więcej nic mówić więc szybko poszłam do kuchni.
- No pięknie. – spuściłam ręce i szybko podbiegłam do piekarnika. Może nie było tak źle, może dało się jeszcze uratować placek. Szybko założyłam rękawice i wyciągnęłam blachę.
- Ał! – jęknęłam. Ta blacha była bardziej gorąca niż mi się wydawało, ale na szczęście placek aż tak się nie zjarał. Momentalnie znalazło się przy mnie całe The Wanted.
- Kochanie nic ci nie jest? – przejął się Nath i podszedł do mnie.
- Tom wiesz jak ja cie „kocham”. – powiedziałam z wściekłością.
- Rose! Ja cie tak bardzo przepraszam! – podleciał do mnie z „otwartymi” ramionami i przytulił mocno.
- Ty już jej lepiej nie dotykaj. – Nath usiłował odciągnąć Toma.
Ja się ciągle śmiałam.
- Jak mi wybaczy to ją puszczę! – „szlochał” Tom.
- Tomusiu kochany wybaczam ci!
Chłopak puścił mnie, a ja dałam mu buziaka w policzek.
-Ey! A ja?! – oburzył się Nathan.
Podeszłam bliżej niego i pocałowałam go.
- Dobra, ja stąd spadam. – powiedział Jay.
Reszta – Max i Tom – poszli za nim.
- Pasuje kotek? – spytałam.
- Mniej więcej tak. – pokręcił głową. – Jak ręka?- zaczął się „jej” przyglądać.
- Dobrze.

*

Akurat Laura przyszła z Michałem.
- Hej. – powiedziała wszystkim.

Z punktu widzenia Toma
- Hej. -weszła i powiedziała, a za nią stał jakiś typ.
- Cześć. – powiedzieli chłopacy, a ja zresztą razem z nimi.
- To jest Michał. – psss… Michał. Ciekawe co ona w nim widzi…
- Cześć wszystkim. – no nie no. Umie mówić po angielsku. Już mam nowego kumpla…
Usiedli na sofie. Obok nich Max, Jay i Nath. Rose była w kuchni.
Oni się trzymali za ręce. „Niedobrze” mi. Chyba pójdę do Rose.
Kilka sekund i już jestem w kuchni.
-A ty nie z nimi? – spytała.
- Jakoś nie… Pomóc ci coś?
-Możesz zalać herbaty. – powiedziała. – A po chwili dodała. – Chodzi o Laurę, prawda?
Wiem, że Rose mogę zaufać.
- Tak.
- Kochasz ją nadal?
- Nie…  nie wiem. Chyba… tak…
Rose podeszła do mnie i położyła rękę na moim ramieniu.
- Tak właściwie, to mi nie pasuje do niej ten Michał, taki jakiś „sztywny” jest, ani nie zabawny, ani nic.
Ooo… to mi się podoba, od razu mnie rozbawiła.
 -To co, będziemy o nią walczyć?
-Chyba będę musiał. Tak jakoś głupio mi bez niej, głupio mi, ze teraz obmacuje ją jakiś „obcy” koleś…
- Ja ci jak najbardziej pomogę. – przytuliła mnie. - Dobra, to idziemy, bo przecież nie będziemy tu tak stać. – ona wzięła tace do ręki, ja, żeby jej pomóc zaniosłem do salonu talerz z plackiem.
A co tam zobaczyłem…
Boże, on ją pocałował?! Po 1-wsze nie umie chyba nawet tego robić. Po 2-gie. zaraz puszcze pawia.
Nie, ja na to nie mogę patrzeć.
Szybko położyłem talerz na ławie, i z prędkością światła postanowiłem stąd „uciec”. Nawet nie wiedziałem gdzie idę, ale z pewnością był to pokój Rose.

Z punktu widzenia Rose

Boże, biedny Tom… I jak ja mam mu pomóc…
- Nathan. – zwróciłam się do chłopaka. – Pomożesz Thomasowi poszukać telefonu? – nie wiedziałam co mam wymyślić.
- No dobra. – przewrócił oczami.
- Laura, mogę na chwilę poprosić cię do kuchni?
- Jasne.
Poszłyśmy. Nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- Co chciałaś? Nie mów, że jeszcze deser chcesz zrobić.
- A czemu nie…
- Co niby wymyśliłaś?
- Nie wiem może budyń? – cholera, jaki budyń?! Dobra, muszę powiedzieć  prawdę. – NIE. Nie chce robić żadnego budyniu.
-Rose, o co ci chodzi?
- Chodzi o Toma.
- Niby czemu ja mam z tobą o nim gadać?
- Bo przecież chodzi o ciebie! – trochę się na nią wkurzyłam. Co, ona tego nie widzi, co się z nim dzieje?!
- Bez powodu by salonu nie opuścił!
- Zakończyliśmy nasz związek, tak?!
- A kochasz tego swojego Misia?
- Tak, a co?
- Jakoś nie widać w tobie tyle życia, odkąd jesteś z nim! Strasznie się zmieniłaś!
- Zazdrościsz?
- Powiedz prawdę, przecież czujesz coś jeszcze do Toma!
- Tom to skończony rozdział! Jest słodki i w ogóle, ale… ale sam powiedział, że nie ma sensu być w związku na odległość!
- Ty powiedziałaś to samo! A może trzeba by teraz go przeprosić, pogadać z nim!
- Po co?
- Laura. – złapałam się za głowę. – Ja cie przepraszam, trochę mnie poniosło, ale zrozum, żal mi jest Toma, on… widać że on za tobą tęskni, możesz się spytać chłopaków. Nathan ma chyba już tego dość.
- Czemu Nathan?
- Bo Tom ostatnio często się do mnie przystawia. – zaśmiałam się.
- Słuchaj, było mi z nim bardzo dobrze, szczerze, to był on chyba moim najlepszym boyfriendem.
- No to proszę cie! Pogadasz z nim?
- Tylko pogadam.
- Dziękuje ci. – przytuliłam kuzynkę. – To teraz idź na górę i zawołaj Nathana na dół.

Z punktu widzenia Nathana

Poszedłem do góry, tak jak kazała mi Rose, chociaż nie wiem po co. Przecież sam nie umie znaleźć telefonu…
Wszedłem do jej pokoju. Tom siedział na kanapie. Nie wyglądał jakby szukał telefonu.
- Już znalazłeś? – spytałem ciekawy.
- Co?
- Telefon.
- Przecież mam go w kieszeni, to po co mam szukać.
- A czemu siedzisz tu sam?
- Po co mam patrzeć jak się zakochańce obściskują?
- Aha. Już wiem po co Rose mnie tu przysłała.
- Wiedziałem, że to jej pomysł.
- Masz coś do niej?
- Nie.
- A propos Rosalie. Pamiętaj, że jestem jej chłopakiem.
Przysiadłem obok kumpla.
- Wiesz co, nie wiedziałem. – powiedział z ironią.
- Dobra, teraz konkretnie. Rose przysłała mnie tu… przez Laurę tak?
- Bo ja wiem, jak mogę z tobą o tym gadać, lepiej jakby to była Rosalie.
- Wiesz co, ja może zostawię cie samego, bo sam nie wiesz do cholery co chcesz. – wstałem i poklepałem go po plecach. Miałem już otworzyć drzwi, kiedy ktoś zapukał. Teraz je otworzyłem.
-Mogę wejść? – spytała Laura.
-Jasne, ja już wychodzę.  – powiadomiłem ją i wyszedłem.  

Z punktu widzenia Laury
Hymm… może Rose ma racje… Kiedy darła się tak na mnie, coś… coś we mnie pękło. Bardzo tęsknię za Tomem.


Pierwszy raz widzę go… takiego… załamanego? W tym przypadku to chyba dobre określenie. Ale zaraz, Tom załamany?
- Po co tu przyszłaś? Przecież masz swojego Michała… 
- Przyszłam tu… tu do ciebie. – wygęgałam się .
- Przepraszam, ale ja nie mogłem na was patrzeć.
- Tak na prawdę to ja… cały czas o tobie myślałam, kiedy zerwaliśmy.
Podniósł górę do góry.
- Tom kochasz mnie?
- Ja nie wiem… Chyba… Chyba raczej tak.
Uśmiechnęłam się. Ja kocham go chyba bardziej. Kim jest dla mnie Michał?? Rzeczywiście, to chyba chłopak nie dla mnie. To prawda, dawno się nie śmiałam. Nie wiedziałam, że aż tak bardzo brakuje mi Toma.
Nareszcie, wzięłam się na odwagę i pocałowałam Go. Pocałowałam Mojego Toma. Brakowało mi smaku jego ust.
Nareszcie się uśmiechnął.
- Przecież masz chłopaka. – zaczął.
- Chyba pomyliłam się co do niego.
- Jak mogliśmy zarwać, to jest głupie!
- Yhym… Chyba masz ogromną rację.
- Kocham cie! – powiedział, a ja rzuciłam mu się na szyję. Oczywiście, że go pocałowałam.
- Nie mogę być z dwoma naraz. Ale co ja powiem Michałowi…
- Hym… Ja z nim nie jestem…
- Muszę mu po prostu powiedzieć prawdę, ale załatwię to, kiedy będę w domu.
Jestem teraz taka skołowana. Żal mi Michała… ale naprawdę kocham Toma. Byłam taka głupia, nie stawiając się, temu co mówił Thomas.
- Dobra, to może zejdźmy, bo trochę tak głupio, że ich zostawiliśmy.
- Ale ja tam nie  wytrzymam… - powiedział zrezygnowany.
- Obiecuję, zaraz pojadę, wytłumaczę mu wszystko i wrócę do ciebie. – dotknęłam jego policzka i pocałowałam.
Poszliśmy na dół. 

_______________________________________

Nie wiem co wy sądzicie na temat tego rozdziału... Dla mnie to wielka klapa, a następny chyba jeszcze większa :/ 

Dzisiaj mam szczególny dzień - impreza z najlepszymi tj. 50 - lecie wuja ;p 
Fajnie móc spędzić tak... OSTATNIĄ SOBOTĘ WAKACJI ;((   Łzy same mi już napływają na ta myśl... ;(( 
Ale dobra, teraz żyję tylko ta imprezką xD 

No i dedyk dla :          ;***

6 komentarzy:

  1. Wow! Nie spodziewalam sie tego ze Tom nie bd z Laura :o Ale wrocili do siebie :D Przyznam, ze nie bylo duzo mowa o tym Michale, ale i tak go nie lubie xD
    Rozdzial cudny! I nawet nie mow ze klapa, bo zlamie obietnice i cie ukatrupie ^^
    Czekam na wiecej ;D Pisz szybciutko, bo nie wytrzymam ! :D
    Weny :**
    I dziekuje za dedyka :P

    OdpowiedzUsuń
  2. HUH! Jaka klapa?! Toż to rozdział nad rozdziałami!mvhahahaha
    Oii troszku mną ponosi ale przecież to otatnie dni wolności!
    Nie no ja chiba nie przeżyję bez nexta twoiego!!
    Hyhy ja żem tu czekam na nexta i weny życzę^^


    Dzientujem za dedyka:*

    OdpowiedzUsuń
  3. co? ja ci dam klapę zaraz !
    albo raczej klapsa!!
    to jest genialne ;]
    dawaj szybko nexta!! szybko

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczepisty rozdział! Mi się podoba w 1000000000000000000000000000000000%!
    Kiedy następny rozdział?
    Ja się już doczekać nie mogę?
    A ten to w ogóle jest fantastyczny! Wspaniały!
    Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  5. Klapa to jest od sedesu!
    Rozdział boski, a nie klapa!
    Klapą to ty zaraz ode mnie dostaniesz za takie bzdury!
    Troche mnie wnerwiłaś nie powiem.
    Ja chce Happy End z Laurą i Tomem
    I żeby Michał się okazał dobry, a nie walnięty i żeby jej nie nachodził, nie torturował, że się zabije jak do niego nie wróci itp.
    Czekam na next'a z niecierpliwością pisz szybko, bo tą klapą od sedesu dostaniesz xD
    Pozdrawiam:
    Indica

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za dedyk, ale teraz to już Truska weczka :D
    No ta imprezka, to było cos :D
    Dobra rodział genialny!
    I teraz tak, TEN GŁUPKOWATY MICHAŁ MUSI POGODZIĆ SIĘ Z TYM, ŻE LAURA CHCE Z NIM ZERWAĆ!
    Szybciutko next'a i wenki pozdrawiam
    Truska weczka

    OdpowiedzUsuń