Obudziłam się, leżąc w ramionach Nathana. Nawet nie
pamiętam, kiedy zasnęłam; musiał mnie mocno sen zmulić. Próbowałam jak
najdelikatniej podnieść się z łóżka, tak żeby nie obudzić chłopaka. Moje próby
starania, nie przyniosły żadnego rezultatu.
- Śpij. Na pewno jesteś zmęczony. Jest dopiero 8.00.
- Już się wyspałem. – powiedział z uśmiechem na twarzy. – Z
tobą to nie to co z Jay’em.
- Czyli nie chrapałam… - uśmiechnęłam się.
- W ogóle.
- To ja już pójdę uszykować coś do jedzenia.
- Pomogę ci.
Postanowiliśmy zrobić naleśniki. Podczas gdy ja robiłam
ciasto, chłopak nakrywał do stołu. Kiedy śniadanie było już gotowe, Nath zrobił
reszcie małą pobudkę. Włączył wieżę, która stała w salonie, na cały regulator.
To podziałało natychmiastowo. Wszyscy zbiegli z góry przestraszeni, że coś się
stało, jednak gdy dowiedzieli się, że specjalnie na złość zrobił im to najmłodszy
kumpel, od razu na ich twarzach zawitał mały grymas.
Po śniadaniu grupa postanowiła pograć w piłkę nożną. (
Miałam w ogrodzie 3 małe boiska: do nogi, siatki i kosza. Często „wynajmują” je
moi znajomi.) Ja z Laurą zostałyśmy, żeby posprzątać po śniadaniu.
- Jak się spało z Nathanem?
- Dobrze, normalnie. – zaśmiałam się. – a jak tobie z Tomem.
- Świetnie. A nie byłoby tak gdybyś zdecydowała się przyjść.
- To ja miałam przyjść? – zdziwiłam się. – Ja czekałam u
Nathana, aż Tom wyjdzie z sypialni.
- A on czekał za tobą. – zaśmiała się. – Mniejsza o to.
Ważne, że tego wieczoru się nie zapomni tak łatwo.
Nagle ktoś wszedł do środka. Byli to Bella z Seev’em oraz
Anka. Powiedziałam chłopakowi, że reszta
jest w ogrodzie. Szybko tam pobiegł.
Położyłam szklanki na tacy, a Laura wzięła sok pomarańczowy.
Chwilę później byłyśmy już w grodzie i zajęłyśmy miejsca jak to ja mówię "grzybku",
czyli ogrodowej altance.
- Gracie z nami? – spytał Tom.
- A możemy zagrać… - powiedziała Laura.
- To ja do was dołączę.
- Nie trzeba. Poradzimy sobie.
- Dobra, jak chcecie.
Zajęłyśmy pozycje. Ja stałam na bramce, Anka na obronie, a
Laura z Bellą na ataku. Szło nam dobrze,
jak na dziewczyny, ale było widać, że chłopaki zlitowali się nad nami.
Po wykańczającym meczu, poszliśmy napić się soku
pomarańczowego, który przyniosła Laura do grzybka.
Nathan zaproponował spacer. Grupka była zmęczona, ale za to
ja skusiłam się. Poszliśmy do parku. Tam usiedliśmy na drewnianej, brązowej
ławeczce. Nath popatrzył mi prosto w oczy.
- Trochę głupio mi to mówić, bo znamy się niecały tydzień, ale kocham cię. Nie wiem, jak wytrzymam bez ciebie.
- Ja chyba nie zniosę tej rozłąki... – łzy same napłynęły mi
do oczu.
- Jak tylko będę mógł, przylecę do Polski.
- Ja już teraz chciałabym z tobą lecieć, ale są dwa, a
raczej trzy problemy: szkoła, nie skończyłam jeszcze osiemnastu lat i … i boję
się latać samolotem.
- Jakoś przełamiemy
ten twój strach. Poczekamy, za rok znajdziemy ci szkołę. Jakoś
wytrzymam…
- Kocham cię.
- Nie mogę uwierzyć, że spotkało mnie takie szczęście. – powiedział i pocałował mnie.
Spędziliśmy jeszcze kilka godzin razem, potem poszliśmy do
domu.
Gdy dotarliśmy wszyscy się świetnie już bawili. Laura
wyprawiała imprezę pożegnalną dla The Wanted.
- Zadzwoń, do Alka i do innych znajomych. Będzie świetna
impreza. – powiedział Nathan, na co trochę się zdziwiłam.
- Zadzwonić? No dobra. – wzięłam komórkę do ręki obdzwoniłam większość znajomych.
Przyszła tylko połowa
z nich, na czele z Alkiem.
Rzeczywiście, chłopak się nie pomylił, było lepiej niż
przedtem. The Wanted zaśpiewali nawet kilka swoich piosenek. Impreza trwała wystarczająco długo, aby
większość zdążyła się upić, bo aż do 2.00 w nocy.
Zmęczeni poszliśmy do pokojów, w takim samym układzie, jak
dzień wcześniej , z wyjątkiem Jay’a, który przeniósł się do Maxa, aby zwolniło
się miejsce dla Belli i Sivy.
_____________________________________________________________________________
Nie wiem, taki jakiś mi wyszedł... : /
Dedykuje go wszystkim czytającym :* bez was nie byłoby pewnie teraz tego rozdziału ;]
Jak wam wakacje mijają??
wyszedł ci świetny ;]
OdpowiedzUsuńszybko next ;]
Rozdział Superowy!!!
OdpowiedzUsuńNext!!!
Weny!!!