4 lata później
Razem z Lurą i Bellą ‘wyemigrowałyśmy’ do Wielkiej Brytanii
już 3 lata temu.
Rodzina często nas odwiedza. Nawet Alek z Anastazją przyjadą
do nas od czasu do czasu.
Laura i Tom razem z Bellą i Seev’em wzięli ślub ponad rok
temu. Wszędzie było o nich głośno.
O skoro już mowa o Belli – jest w ciąży, szósty miesiąc.
Siva jest taki szczęśliwy… Jak tylko powracają z trasy on zawsze przywozi
jakieś pamiątki czy też ubranka dla dziecka. Jestem pewna, że będzie wspaniałym
ojcem.
Bardzo mi się tu podoba. Znalazłam nawet pracę, o której w
Polsce marzyłabym do końca życia pewnie - a to wszystko dzięki chłopcom.
Gram na fortepianie w Orkiestrze Symfonicznej im. Edwarda Elgara (nazwa jest wymyślona, chyba że naprawdę taka istnieje ;p) . To jest po prostu coś pięknego.
Gram na fortepianie w Orkiestrze Symfonicznej im. Edwarda Elgara (nazwa jest wymyślona, chyba że naprawdę taka istnieje ;p) . To jest po prostu coś pięknego.
Udało mi się też zagrać kilka koncertów solowych, zanim
dołączyłam do orkiestry. Robię po prostu to co kocham i lubię robić najbardziej.
Moi rodzice są ze mnie dumni, co do tej pory bardzo mnie dziwi. Nigdy nie
starali się spełnić mojego największego marzenia, myślałam że nie chcą abym
koncertowała. Ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
Musze przyznać, że Jessica (oczywiście siostra Natha) jest
dla mnie jak siostra. W ogóle cała jego rodzina przyjęła mnie ciepło.
*
- Słonko, może zrobisz mi śniadanie… - Nath popatrzył się w moją stronę.
- Tak… ja mam sobie wstać z ciepłego wyrka, iść zrobić ci
śniadanie i pewnie jeszcze przynieść ci do łóżeczka, co??
- No, nie… przynieść nie musisz. – zamrugał słodko oczami.
No, dobra… wstałam i w piżamce doczłapałam się do kuchni.
-Witam! Już wstałaś? – uśmiechnął się Jay.
- Hej. Wstać, wstałam, ale jeszcze się nie obudziłam. –
mówiłam nieprzytomnie.
- Nie wnikam co robiliście. – użył rąk w geście obronnym.
- Ha-ha-ha. bardzo śmieszne. – uśmiechnęłam się.
Zaczęłam kroić wędlinę, aż Jay się nie wydarł.
-Uważaj! – momentalnie znalazł się obok mnie i trzymał ręką
moją rękę, w której miałam nóż.
- Co jest?
- Lepiej ja pokroję. – lekko przesunął mnie w bok.
- Od kiedy ty się tak o mnie martwisz?
- Oj… Rose. Już nie przesadzaj. Nie mogę się o przyjaciółkę
martwić? Jak chłopak naraża ją na niebezpieczeństwo, to chociaż ja muszę być
czujny.
- Ooo… Masz u mnie duży plus. – uśmiechnęłam się i nie wiem
czy mi się to przyśniło, czy też nie, ale chłopak dostał ode mnie buziaka w
policzek.
- Noo jak fajnie. – wywrócił oczami.
Kanapki, które zrobił Jay zaniosłam do pokoju.
- Widzisz… taki jesteś… LEŃ. Tyle powiem, o tobie. Ty byś mi
nawet śniadania nie zrobił, a Jay mnie wyręczył. – uśmiechnęłam się, udając
obrażoną i szybko położyłam się na łóżko.
- Dziękuje ci. Kochana jesteś. – podszedł do mnie i
pocałował.
- Nie dziękuj mi, tylko Jay’owi. To on ci zrobił śniadanie,
ponieważ bał się o moje bezpieczeństwo, a ty nigdy byś się o mnie tak nie
zatroszczył. – zrobiłam smutną minę.
- Oj… przepraszam… – podszedł do mnie i przytulił. – To się
już nigdy więcej nie powtórzy.
- Wiesz co… ty sobie już ze mnie nie żartuj…
- Ale ja nie żartuje! Obiecuje - jutro
ja robie śniadanie!
-Trzymam za słowo. – i postanowiłam sobie jeszcze trochę
poleżeć.
Z punktu widzenia Nathana
Rzeczywiście, w ogóle o nią nie dbam. Mi się nawet nie chce
zrobić śniadania, a Rose codziennie wstaje, robi sobie, a na dodatek mi. Mam
nadzieje, że to przez to Rose nie rozmyśli się co do moich niecnych planów.
Otóż zbliżają się święta – to co Rosalie lubi najbardziej. Chce zrobić jej małą
niespodziankę, mało tego Laura i Bella mi w tym pomogą. Został mi tylko
tydzień. Na razie obmyślam gdzie mam to zrobić – przy rodzinie i przyjaciołach
czy na osobności. No właśnie. Może spotkam się dzisiaj z dziewczynami, bo
zostało nam naprawdę mało czasu.
Szybko ogarnąłem się, założyłem jakieś ciuchy i zbiegłem na
dół. Zobaczyłem Max’a przed telewizorem.
- Siema. Jakby co to ja jadę spotkać się z Laurą i Bellą.
Powiedz, że pojechałem… A nie wiem… wymyśl coś, tylko nie mów jej prawdy. –
machnąłem ręką.
- Jak mi się uda to wymyślę. – mrugnął okiem, a ja zniknąłem
za drzwiami.
Szybko odpaliłem auto i zadzwoniłem do Laury.
- Tak słucham? – odpowiedziała.
- Tu Nathan, mogę wpaść po ciebie? Chodzi mi o tą
niespodziankę…
- Okej. Czekam. – i rozłączyła się.
No więc kierunek jazdy w stronę domu Laury i Toma nie
mieszkali daleko, ale iść mi się nie chciało. O NIE! JA SIĘ NAPRAWDĘ ZAMIENIAM
W LENIA!! Obiecuje, ze następnym razem pójdę pieszo. Dzisiaj jest za zimno na
spacer.
*
- Ooo Nathan! Co cię do nas sprowadza? – zapytał z uśmiechem
Tom, kiedy otworzył mi drzwi.
- O już jesteś! To ja uciekam Tomuś! Pa! – podeszła do niego
i pocałowała go.
- Ey, ale gdzie?
- Jedziemy do Belli. – powiedziałem, żeby się nie
denerwował.
- Mogę z wami? – zrobił miłosierne oczy w stronę swojej
żony.
- Nie będzie przeszkadzał? – spytała mnie Laura.
- No nie wiem… raczej nie. – wzruszyłem ramionami.
- Dzięki! – powiedział Tom, założył kurtkę i ruszył za nami.
*
Byliśmy już u Belli i
Seev’a.
- Hah. Młody już się chyba coraz bardziej na świat pcha. –
zaśmiał się Tom, podszedł bliżej Belli i dotknął jej brzucha.
- Jeszcze ma czas… -
powiedziała Bella z uśmiechem.
- Ty byś się sam postarał. – dodał Siva.
- Co ty na to Laura?? – uniósł brwi Tom.
- Teraz tak mówisz, a później jak będziesz miał się nim
zajmować to „nie będziesz miał czasu”.
- Chcesz się przekonać?
- Dobra, szczędźcie mi słuchu! – złożył ręce Siva.
- Dobra, dobra. Lepiej przejdźmy do konkretnego tematu. –
ciężarna usiadła na krześle. – Siva, Tom. Zapraszam do salonu.
- Ey no… dlaczego nie możemy wiedzieć? – oburzyli się
chłopaki.
- Bo znając was szybciej zrobicie Rose niespodziankę niż
Nath. – dodała Laura.
Nareszcie opuścili kuchnię, a my zaczęliśmy bardzo ważny-
jak dla mnie –temat.
…
_________________________________________
No i mamy ciąg dalszy - część 2. :D
Jak Wam się podoba rozdział?? :D
Liczę na parę komentarzy ;]
i dedyk dla tych którzy prosili mnie o 2 CZĘŚĆ xD
A co do zdjęcia... chłopak wygląda podobnie do Tego xD
(Nie idę na śmierć, bo zdjęcie wstawiłam xD)